Chanyeol & Baekhyun

1.8K 169 15
                                    

Cały dzień miałem wyrzuty sumienia. Nie mogłem skupić się na pracy, bo moje myśli były zajęte Baekhyunem, mną i naszym związkiem. Coś dziwnego zaczęło się dziać prawie dwa mięsiące temu, a od jakiś dwóch tygodni nasze życie to pole minowe. Napięta atmosfera i kłótnie zaczynające się od błahostek. Na początku myślałem, że to po prostu gorsze dni, ale nie... Uświadomiłem sobie, że wtargnęła między nas rutyna. Prowadzę dwie restauracje i od pewnego czasu nie wiem w co mam włożyć ręce. Przez to nie ma mnie całymi dniami w domu, a jak już wrócę to jedyne na co mam ochotę to sen. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. Wiem, że tak nie powinno być, ale w tych początkach zawirowań nie miałem nawet czasu, żeby o tym pomyśleć. A od dziś już zacząłem działać. Zorganizowałem casting do moich restauracji. W końcu będę mógł zająć się naszym życiem.
Wieczór był naprawdę piękny i ciepły. Lato było w pełni. Właśnie skręciłem w uliczkę prowadzącą do osiedla domków jednorodzinnych, kiedy dostałem wiadomość. Jako, że nie widziałem nikogo na drodze, pozwoliłem sobie szybko przeczytać smsa. Kiedy będziesz? Wracasz w ogóle na noc? Była od Byuna. Westchnąłem, odrzucając telefon na siedzenie obok, po czym znacznie przyspieszyłem. Musiałem być jak najszybciej w domu. Miałem już swój plan. Chłopak znów był zirytowany, ale miałem nadzieję, że będzie miał ochotę ze mną porozmawiać. Naprawdę chciałbym, żeby między nami znów było jak kiedyś. Wchodząc do domu, od razu poszedłem poszukać mojego chłopaka. Nigdzie go nie znalazłem, więc wdrapałem się na pierwsze piętro. Myślałem, że znajdę go w sypialni, ale również się myliłem. Cały czas myślałem, co powiem, jak mu wszystko wytłumaczę i przeproszę. Ostatnim miejscem, gdzie mógłbym go znaleźć był strych. Urządził tam sobie prowizoryczną pracownię plastyczną. Tworzył cudowne prace, ale nigdy się nikomu nie pochwalił. Według mnie, zaistniałby na rynku plastycznym bez większego wysiłku. On to po prostu kocha robić. Będąc na poddaszu poczułem woń świeżej farby. Poszedłem dalej odgarniając folię, którą wyodrębnił sobie swój malarski teren. Tam, na zabezpieczonej podłodze leżał Baekhyun, opierając głowę na ręce. Niesamowite uczucie owładnęło moje ciało, przez co zatrzymałem się w miejscu. Na moment, jakby krew zatrzymała się w moich żyłach. Dawno nie poczułem czegoś takiego. Jego delikatne włosy, o odcieniu bardzo bladego różu niesfornie i lekko opadały czoło. Idealne usta okalały aktualnie koniec pędzla, który nimi trzymał. Oczy wyrażały coś pomiędzy zaskoczeniem, chęcią bliskości i nutką irytacji. Lekki uśmiech wkradł się na moje usta, a serce przyspieszyło swoją pracę. Nie zwracając uwagi na otwarte farby, brudną i zakurzoną folię szybkim krokiem podszedłem do mojego chłopaka, po czym upadłem przed nim na kolana. Nie spuszczałem wzroku z jego oczu, odkładając przeszkadzający pędzel z jego warg. Chwyciłem jego twarz w dłonie, znacznie się do niego zbliżając.
-Teraz wszystko się zmieni.-szepnąłem, łącząc nas wytęsknionym, namiętnym i niedelikatnym pocałunkiem. Lekko przeze mnie popchnięty chłopak wylądował na plecach, a ja tuż nad nim.
-Farby..-mruknął wprost do moich ust, a ja w odpowiedzi pogłębiłem pocałunek. Nie obchodziło mnie to. W zasadzie miałem zacząć od rozmowy, a nie od działania, ale kiedy go zobaczyłem takiego.. Okropnie pociągającego nie potrafiłem inaczej postąpić. Byun oddawał moje pocałunki, zaczynając się nakręcać tak, jak ja. Wplutł swoje wąskie palce w moje włosy, delikatnie nimi szarpiąc. Zawsze tak robi, kiedy mi się oddaje. Ten pocałunek był bardzo pobudzający i nie ukrywam, że po tak długich zawirowaniach między nami, miałem ogromną ochotę na seks z moim maleństwem. Mimo tych krzyków, kłótni i gniewu. To nie miało już znaczenia. Nie przerywając tej upragnionej, wspólnej przyjemności, zacząłem rozpinać guziki, mojej starej, czerwonej koszuli w kratę, którą wziął do malowania. Klatka piersiowa chłopaka zaczynała coraz bardziej się unosić, kiedy zawędrowałem z pocałunkami na szyję. Wtedy przypomniałem sobie o starej, skórzanej kanapie, która stała gdzieś tutaj. Podniosłem się szybko, biorąc Baeka na ręce. Owinął nogi wokół mojego pasa, zaczynając przygryzać płatek mojego ucha, na co mruknąłem przeciągle.
-Wierzę ci.-szepnął, nie odsuwając się od mojej szyji, a później obojczyków. Znalazłem stary mebel, po czym rzuciłem na niego ukochanego. Wokół uniósł się rozproszony kurz, niczym zapach bijący od Byuna wymieszany z farbą i wonią tajemniczej starości tego miejsca. Wręcz zdarłem z siebie biało-czarną koszulę, rozpinając spodnie.
-Dlatego tego nie spieprzę.- uśmiechnąłem się, usadawiając się między nogami chłopaka. Miał na sobie spodnie z niskim stanem, więc miałem bardzo dobry dostęp do jego podbrzusza. Właśnie tam najpierw spoczeły moje wargi, zostawiając za sobą wilgotne ślady. Wędrowałem coraz wyżej, zostawiając za sobą ścieżkę różowych śladów. Przyspieszony oddech chłopaka i palce sunące wzdłuż mojego ciała były niesamowicie podniecające. Wszystko było mi bardzo dobrze znane, ale jakby nowe. Kiedy znów dobrałem się do tych cudownych ust, chłopak zawędrował dłonią pod bieliznę, zaciskając palce na moim pośladku. Jęknąłem mu wprost do ust, na co uśmiechnął się przez pocałunek. Czułem się cudownie, czując ciepło bijące od tego ukochanego ciała. Byunowa dłoń dobrała się do mojej męskości, na co byłem zmuszonym oderwać się od cudownych warg chłopaka, głośno wzdychając. To wszystko było niczym pierwsza łyżeczka ukochanych lodów po zimie. Kiedy znów możesz powrócić do ich smaku, konsystencji i magicznej mocy pocieszenia. Teraz czułem się tak samo. Baek był niczym najlepsze lody, tylko rozpalał zamiast chłodzić. Uwielbiam to uczucie bliskości i uniesienia. To jest cudowne, kiedy dotykasz osoby którą kochasz. Jest dla ciebie jak najdroższa porcelana, ale czasem aż się prosi o brutalniejsze traktowanie. Znasz tę osobę najlepiej na świecie i wiesz, na co możesz sobie pozwolić. A gdy to zrobisz po raz pierwszy staje się to normalne i żadne później nie ma oporów przed powtórzeniem tego.
Baekhyun odepchnął mnie od swojego ciała, karząc się rozebrać i usiąść. Lekko zdezoriętowany wykonałem jego rozkaz, obserwując, co ma zamiar zrobić. Był bardzo seksowny, kiedy w pośpiechu pozbywał się swoich spodni i bielizny. Z czerwonymi śladami na szyji i obojczykach wyglądał wręcz bardzo wyzywająco. Przygryzł dolną wargę, wchodząc na mnie. Zacisnąłem dłonie na cudownych pośladkach chłopaka, na co chwycił mojego członka, powoli na niego opadając zgrabnym tyłkiem. Zacisnąłem wargi, obserwując twarz mojego ukochanego. Przez moment była wykrzywiona, lecz kiedy przyciągnąłem go do pocałunku, zaczął się powoli poruszać. To uczucie nie równało się z niczym. Na początku to wszystko było dość nieporadne, ale wystarczyła minuta, żeby znaleźć idealne tempo. Byun unosił się i opadał na moich biodrach sprawiając, że nie potrafiłem racjonalnie myśleć. Widok jego ślicznej twarzy ozdobionej jeszcze uczuciem podniecenia rozpraszał mnie jeszcze bardziej. Nasze jęki rozchodziły się w wolnej przestrzeni, sprawiając wrażenie muzyki. Nasze pocałunki nie trwały długo, bo po prostu nie mogły. To wszystko było dla mnie tak bardzo erotyczne. Nie spodziewałem się po moim chłopaku takiego typu dominacji. Zawsze to ja nad wszystkim panowałem, a dziś mnie kompletnie zadziwił. Nie wyobrażam sobie, jakie wizje siedziały w jego głowie podczas ostatnich tygodni. Zdecydowanie będę musiał się tego dowoedzieć. A w połączeniu z jego osobą, ciałem, zapachem i głosem dawało coś, co mnie rozrywało. Bez bólu tylko z cudownym uczuciem przyjemności. Odchyliłem głowę do tyłu, jęcząc i ciągle powtarzając imię swojego chłopaka. Wykorzystał to wpijając się w moją szyję wręcz gorączymi dla mnie ustami. Paliło mnie to uczucie. A podniecenie opanowało już całe moje ciało. Baekhyun jest cudownym kochankiem i nigdy dla mnie się to nie zmieni. Nasze spocone ciała ocierały się o siebie, a kurz przyklejał się do każdego możliwego miejsca. Byłem już na skraju wytrzymałości. Objąłem chłopaka, drapiąc jego plecy. Momentalnie przyspieszył swoje ruchy, a ja aż krzyknąłem. Czułem jego przyspieszony, ciepły oddech na swojej twarzy. Zdąrzyłem wziąć jeden, głęboki oddech, po czym przyszło nasze spełnienie. Baekhyun wtulił się w zagłębienie mięszy moją szyją, a ramieniem ciężko dysząc. Przytuliłem go mocno do siebie, próbując opanować swój oddech.
-Kocham cię i przepraszam za to wszystko. Od dziś będzie zupełnie inaczej.-cmoknąłem Byuna w czubek głowy, głaskając go po podrapanych przeze mnie plecach.
-Ja ciebie też, Chanyeol. Byłem trochę nieznośny i niewyrozumiały. Po prostu cholernie nienawidzę samotności!- odkleił się ode mnie, patrząc mi prosto w oczy.
-Dlatego, od teraz będziemy mieć więcej czasu dla siebie, to już praktycznie załatwione.-uśmiechnąłem się szeroko, wywołując to samo u mojego ukochanego. Byłem szczęśliwy, że to skończyło się w taki sposób i w pewnym sensie zaczęło. Cudownie. Już zawsze będę pamiętał, że praca to nie jest wszystko. Bo to Baekkie jest moją miłością i światem, w którym żyję. Już nigdy to się nie zmieni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!
Mam nadzieję, że ten shot Wam się spodobał i nie był taki zły. Bo muszę się przyznać, że chwilę się zastanawiałam zanim to wstawiłam. Dlatego czekam na Wasze szczere opinie, co do tego ficka ;)

Pozdrawiam, Silver Alex :*

Baekyeol [bez tytułu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz