(...) Stanęła przede mną i czekała na odpowiedz.
- Jaką? - zapytałem przez zęby, próbując wyrwać się od tych sztyletów.
- No cóż... - odwróciła się i odeszła kilka kroków.
- ... powiedzmy, że mamy ten sam problem... - powiedziała, patrząc w przestrzeń przed sobą.
Chwilkę się zastanowiłem i się uśmiechnąłem.
- Jakieś konkrety ? - powiedziałem uwodzicielskim głosem. * NIE MIAŁO TAK ZABRZMIEĆ *
- Hm..... Tak. - powiedziała stanowczo, po czym dalej odwrócona, podniosła rękę, zacisnęła ją w pięść, następnie gwałtownym ruchem ją wyprostowała w przód. Sztylety poleciały w jej kierunku, po czym się odwróciła i wszystkie perfekcyjnie złapała, a następnie wsadziła do małych sakw na pasie. Wzięła zamaszysty obrót i na jej plecach pojawiła się czarna peleryna, która wyglądała po prostu epicko.. TO ZNACZY WYGLĄDAŁA SPOKO! Mogłem na reszcie się spokojnie poruszać. Stanąłem w bezpiecznej odległości. Ona za to podeszła do najbliższego drzewa, wyciągnęła rękę, a następnie dwa palce - wskazujący i środkowy. Nagle z końcówek palców w kierunku drzewa poleciał czarny, cienki promień. Nagle machnęła szybko swoją ręką w kierunku drzewa, które pod wpływem tajemniczego światła przecięło się i runęło na ziemie. Dziewczyna usiadła na swoim pniu, a mi wskazała miejsce na przeciwko - na moim, który sam wyrąbałem.
Chciałem się już coś odezwać, zapytać, ale wiedziałem, że mam do czynienia nie z normalnym człowiekiem. Po woli usiadłem na pniu. Powoli zapadał zmrok. W końcu odezwała się dziewczyna.
- A więc... Ja eliminuję dziewczynę, a tobie w zamian daje chłopaka... - powiedziała patrząc na ziemie.
- A dlaczego sama nie mogłabyś tego zrobić ? - zapytałem. Wiedziałem, że to było nie na miejscu. Popatrzyła się na mnie i w cieniu kaptura zobaczyłem, dwoje czerwonych oczu.
- Bo mnie nie mogą zobaczyć - powiedziała i spuściła dalej głowę w dół.
- Jak musimy współpracować, to mam jeszcze wiele pytań - powiedziałem, podchodząc do drzewa i wyjmując z niego moją siekierę.
- Powiedziałam Ci już to co było najważniejsze.. - powiedziała zimnym głosem.
- Dobra... Kiedy zaczynamy ? - zapytałem stojąc na nią.
- Jutro rano w lesie przed twoim domem - powiedziała, powoli wstając.
- Dlaczego mnie wybrałaś ? Skąd wiesz gdzie mieszkam ? Co masz wspólnego z tą dziewczyną ? Kim jesteś ? Jak ty to robisz, że tak świetnie walczysz ?! - zasypałem ją falą pytań, ale ostatniego żałowałem i zakryłem ręką usta.
Obróciła się w moim kierunku. Stanąłem jak wryty, ale patrzyłem jej nadal wprost na twarz. Podeszła bliżej, bliżej...
- Lata treningów... Ty też nie najgorzej... - powiedziała patrząc mi prosto w twarz, swoimi czerwonymi oczami.
Dopiero teraz do mnie dotarło co mi powiedziała. Nie wiem dlaczego, ale lekko się zaczerwieniłem...
- Dziękuje. - powiedziałem, odwracając się i próbując zakryć moje zawstydzenie.
- Jutro rano - powiedziała i poszła w przeciwną stronę.
Nie oglądałem się za nią bo za bardzo się wstydziłem mojego rumieńca. Gdy miałem 15 lat straciłem uczucia... Takie jak miłość, zaufanie... Jedynym człowiekiem, którego darzyłem przyjaznią i zaufaniem był Kenay.... Przez te wszystkie walki, stałem się potworem, maszyną do zabijania.. Moje serce nie odczuwało niczego... A skąd teraz TEN RUMIENIEC !? Nie mogę być miękki ! MUSZĘ BYĆ TWARDY !
Biłem się ze sobą w myślach idąc w kierunku miejsca gdzie czekał na mnie Viper. W oddali widziałem zachód słońca. Smok spał sobie na gałęzi. Kopnąłem kilka razy w drzewo, po czym smok się obudził, zleciał na ziemie i polecieliśmy do domu.
- Jutro będzie piękny dzień - powiedziałem i zacząłem się śmiać psychopatycznym śmiechem.
* Per. Kenay *
- Kenay masz gdzieś tutaj łuk ? - zapytała Ariana.
- Mam, na arenie... A chcesz ? - powiedziałem, schodząc z drzewa.
- Tak.. Bo chciałabym sobie przypomnieć jak to jest strzelać. Gdy miałam 10 lat pierwszy raz zaczęłam strzelać z łuku - uśmiechnęła się do mnie, również schodząc.
- Okey, chodz za mną - powiedział idąc w kierunku areny.
Gdy byliśmy w środku, przewaliłem stertę broni i spod spodu wygrzebałem drewniany, zdobiony wzorkami łuk.
- Trzymaj - powiedziałem wręczając jej broń.
- Dzięki ! - pisknęła Ariana i zaczęła go oglądać,
Zacząłem szukać kołacznu na strzały i strzał rzecz jasna. Po wielkich poszukiwaniach wreszcie znalazłem to co chciałem. I podałem dziewczynie.
Zaczęła strzelać w tarcze. Szło to jej znakomicie.
- Na prawdę jesteś niezła - powiedziałem klaskając w dłonie.
- Dziękuję - powiedziała dziewczyna i oblała się małym rumieńcem.
Już było praktycznie ciemno.
- No, idziesz do domu ? - zapytałem.
- Już, minutka - powiedziała, cały czas strzelając wprost do celu.
- Nie zostawię Cię tu samej, bo tu są różne dzikie bestie - powiedziałem i schowałem się za beczką.
Ariana obróciła się i szukała mnie wzrokiem.
- Kenay ? KENAY ?! - zaczęła panicznie wołać.
Gdy zbliżała się w moją stronę, wyskoczyłem z krzykiem wprost na nią.
- Aaaaaaa !! - zaczęła krzyczeć i bić mnie pięściami po twarzy, brzuchu i gdzie się tylko dało.
Zacząłem się śmiać i upadłem na ziemie. Dziewczyna nadal mnie ciskała pięściami i również się śmiała.
- JAK MOŻESZ ?! - wykrzyczała, dławiąc się śmiechem.
- P..rze..pras..zam - powiedziałem, płacząc ze śmiechu.
Po jakże fajnej zabawie udaliśmy się w kierunku domu. Gdy Ariana weszła, ja na chwilkę stanąłem i popatrzyłem na dom Dagur'a. Właśnie przyleciał na swoim smoku.
- Czemu on ma rumieniec na twarzy ? - powiedziałem rozbawiony. Prawie wybuchałem od środka śmiechem.
Dagur, gdy tylko mnie zobaczył zakrył swoje policzki rękami i wszedł pośpiesznym krokiem do domu. Viper wszedł do swojego pomieszczenia, mierząc mnie wzrokiem i na koniec głośno zaryczał. Shiro się obudził i wybiegł ze swojego pokoju. Sprawdził czy żyję i wrócił. Zrobiłem sarkastyczną minę i wszedłem do środka.
C.D.N
______________________________________________________________________
Ok, kolejny rozdział gotowy ! Myślę, że wam się miło czytało i chcecie się dowiedzieć więcej :) CO szykuje Dagur z tajemniczą dziewczyną ? Jak się dalej potoczą losy Kenay'a ? Dowiecie się wszystkiego w kolejnym rozdziale :}
CZYTASZ
Czarna Krew - Inny TOM I ✓
Fantasy16 - letni chłopak mieszka wraz z rodziną na dużej wyspie znajdującej się na Archipelagu. Spokojnie czasy wikingów zakłócają niebezpieczne stworzenia. Po tragicznym wypadku siostry zamierza wziąć się w garść. Ucieka z wyspy, wraz ze swoim kolegą zos...