Rozdział 10

80 10 3
                                    


Vixter kipiał z zazdrości. Z jego nozdrzy co jakiś czas wylatywały kłęby ciemnego dymu.

-A to przebiegły nikczemnik! - Zawołał wpatrując się w powierzchnię kryształowej kuli która pokazywała chłopca wtulonego w Miraela. - Podrywacz! Uwodziciel! A żeby go drzwi ścisnęły! - Krzyczał miotając się po chatce w tę i we w tę. Jego najgorsze przeczucia się potwierdziły: czarodziej miał zamiar dobrze wykorzystać chwile spędzone sam na sam ze swym uczniem. - Łajdak! Powsinoga! Zakała Neribiańskiej Gildii! Niech no ja go dorwę! Niech go tylko dorwę!

-Skończyłeś lamentować? - Zapytała skryta w cieniu izby postać, której smok wcześniej nie zauważył. Na dźwięk jej głosu umilkł, przybrał bojową pozycję i poniuchał w powietrzu badając zapach intruza. W końcu usiadł na drewnianym stole tuż obok kryształowej kuli.

-Czemu zawdzięczam te odwiedziny, Herano - Spytał zdziwiony. Czarownica niezwykle rzadko składała komukolwiek wizyty.

-Mamy kłopoty, Vixteridalivarinixaldiriausie - Odparła śmiertelnie poważnym tonem. Na dźwięk swojego pełnego imienia smok spoważniał natychmiast.

-Jakie kłopoty? - Zapytał ostrożnie.

Herana wyszła z cienia ukazując swe oblicze. Była niewysoka, krępa, z długimi, siwymi i poplątanymi włosami oraz jasnoniebieskimi oczami. Twarz miała pomarszczoną aczkolwiek poczciwą i godną zaufania.

-Czarnoksiężnik powrócił - Odparła a smok wytrzeszczył swe ślepia ze zdziwienia.

-To... to przecież niemożliwe... - Wymamrotał. - Mirael go zabił, sam widziałem to na własne oczy!

-Jak widać Czarnoksiężnik znalazł sposób aby powrócić zza grobu.

-Skąd to wszystko wiesz?

-Widziałam - Odparła wiedźma wskazując na kryształową kulę stojącą na stole. - Niektórzy z nas urzywają ich do szlachetniejeszych celów niż szpiegowanie swych przyjaciół. Zwłaszcza gdy ci są w łóżku - Dodała wzdychając ciężko. Vixter próbowal udać niewiniątko ale szybko zrezygnował z tego pomysłu: wiedział, że Herany nie da się oszukać. Poza tym jeśli to co mówiła było prawdą to mieli teraz znacznie większe problemy.

-Trzeba bezzwłocznie powiadomić naszych dawnych sojuszników i zwołać naradę - Zadecydował smok.

-Już to zrobiłam.

-W takim razie ja polecę odnaleźć Miraela.

-To nie jest dobry pomysł - Zauważyła kobieta. - Musisz zostać tu ze mną i bronić Mrocznej Puszczy. Czarnoksiężnik na pewno zechce odzyskać swe dawne włości. Musimy go powstrzymać lub przynajmniej opóźnić.

-Masz rację - Przyznał smok. - Cieszę się, że tym razem włączysz się do akcji. Będziemy cię potrzebować jak nigdy dotąd.

-Nie przeceniaj mnie. Jestem już stara i niedołężna...

-Jesteś największą i najpotężniejszą wiedźmą jaką poznałem w całym swym życiu - Zapewnił Vixter na co Herana uśmiechnęła się ukazując swe spróchniałe, żółte zęby.

-Pochlebca - Zachichotała, po czym dodała: - Wysłałam swegozaufanego sługę aby wytropił Miraela i przekazał mu wieści. To nie mnie tylko jego potrzebujemy najbardziej. A teraz wybacz, Vixter, ale muszę wrócić do siebie i zacząć szykować się na nadciągającą wojnę.

-Niechaj tak będzie, Herano.

-Ty też weź się za coś porzytecznego - Zaskrzeczała na odchodnym. - Widzę, że czasy dobrobytu i pokoju uśpiły twą prawdziwą naturę zmieniając w leniwego i zboczonego kompaniona -Dodała kręcąc głową i wzdychając głęboko.

Smok chciał zaprotestować i się wytłumaczyć ale gdy otworzył pyszczek już jej nie było...




^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^ ~ ^|^

Kochany Czytelniku

Mam nadzieję, żę podoba Ci się to opowiadanie. Jeżeli chciałbyś się ze mną skontaktować, podzielić przemyśleniami, skrytykować czy też podrzucić ciekawy pomysł oto mój email:

rafmilo.contact@gmail.com



Adept Magii Siedmiu ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz