Rozdział 3

8.8K 435 61
                                    

Siedziałam przywiązana do słupa i powoli odzyskiwałam przytomność. Jakiś debil wziął butelkę wody i wylał mi trochę na głowę a ja próbowałam wziąć ręce do przodu żeby go odepchnąć.

-Jak się czujesz?- zapytał Kuba kiedy otworzyłam oczy

-Dziwnie. Miałeś kamizelkę prawda?- zapytałam 

-To normalne.- twierdził

-Co mi zrobiłeś?- zapytałam

-To nie ja tylko Kacper.- odparł- Wstrzyknął ci narkotyki. Jak zdążyłaś zauważyć dosyć silne.

-Narkotyki?! Czy was powaliło?!- krzyknęłam

-Uważaj na słowa.- warknął 

-Kacper nie miał być przypadkiem w samochodzie?- zapytałam

-Ty chyba sobie żartujesz?- zapytał a ja spojrzałam na niego z dziwną min.- Ty naprawdę pomyślałaś, że przyjdę tam sam?- zapytał- Z blondynkami jest coraz gorzej... 

Zaczęłam się kręcić bo było mi strasznie niewygodnie. Poczułam na rękach liny co mnie ucieszyło bo w bucie miałam nóż. Przyciągnęłam nogę w stronę ręki i próbowałam wyciągnąć nóż.

-Tego szukasz?- zapytał Kuba i pokazał mi nóż- To miło, że cały czas nosisz rzeczy od nas. Bardzo nas cieszy, iż dobrze wspominasz czas spędzony z nami. Nie musisz szukać reszty swoich rzeczy. Zabrałem wszystko.- powiedział i kiwnął głową w stronę Kacpra, który zniknął na chwilę.- Mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział 

Zaczęłam się rozglądać żeby znaleźć potencjalną drogę ucieczki niestety nie wyglądało o za dobrze... Byliśmy w jakimś wielkim starym magazynie i to na piętrze. Jedyna droga na dół prowadziła przez metalowy mostek, na którym dwóch stało dwóch napakowanych typków. Zasadniczo była jeszcze jedna droga a prowadziła ona przez olbrzymie okno, które w gruncie rzeczy ledwo się trzymało. 

To oczywiście nie wchodziło w grę bo nie wiedziałam ile jest do ziemi i prawdopodobnie połamałabym się skacząc z tego.

-Kat!- usłyszałam jakiś zachrypnięty głos i spojrzałam w stronę, z której dochodził 

-Boże Martin!- krzyknęłam - Co oni ci zrobili?!- zaczęłam się szarpać i próbowałam rozwiązać ręce

-Katherine spokojnie.- powiedział Kuba- Uważaj bo jeszcze sobie coś robisz. 

-Masz mnie, wypuść go!

-Ani mi się śni. Czekałem rok żeby cię zabrać i nie pozwolę żebyś znowu coś odwaliła.- warknął i złapał pobitego Martina za kark- Wcale nie wyglądasz tak źle.-powiedział- Ale zawsze możemy to zmienić.- powiedział i wbił mu mój nóż w plecy

Krzyknęłam przerażona i zaczęłam się szarpać jeszcze bardziej. 

-Co ty zrobiłeś?!- krzyknęłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy

-To samo co zrobię teraz.- odparł i dźgnął go nożem jeszcze kilka razy 

Martin krzyczał z bólu a Kuba nie przestawał. Kiedy mu się znudziło rzucił nóż na ziemię i puścił bruneta przez co ten upadł na ziemię i zgiął się do pozycji embrionalnej 

-Pomóż mu! Błagam!- krzyczałam- Kuba!- płakałam coraz bardziej i obraz stawał się mało wyraźny.- Martin odezwij się! Proszę!- przyjaciel tylko lekko uniósł głowę na co Kuba go kopnął 

Widziałam pomału zbliżającą się w moją stronę stróżkę krwi przyjaciela. Zaczęłam krzyczeć tak głośno jak tylko mogłam i szarpałam żeby choć trochę poluzować liny. Kiedy w końcu uzyskałam to co chciałam rozwiązałam ręce i podbiegłam do Martina, który jeszcze żył ale widziałam, że niewiele mu zostało. Położyłam jego głowę na swoje kolana i głaskałam do po zakrwawionych włosach.

-Przepraszam cię!- powiedziałam a kilka łez spadło na jego policzek

-To... N... Nie twoja...- tylko tyle zdążył powiedzieć zanim umarł

Przytuliłam go po raz ostatni płacząc z bólu, bólu który czułam w sercu. Znałam do odkąd przeprowadziłam się do Anglii i on zawsze mi pomagał. Był przyjacielem jakich mało a skończył w taki okrutny sposób i to przeze mnie. 

Ktoś do mnie podszedł i złapał za ręce żeby podnieść mnie z ziemi. Był to Kuba. Wyrwałam mu się i odskoczyłam na bok po swój nóż. 

-Odłóż to i będzie po sprawie.- powiedział cicho 

-Pierdol się!- warknęłam i zaatakowałam go

Najpierw z całej siły kopnęłam go w brzuch przez co zrobił kilka kroków w tył, oczywiście wykorzystałam okazję i próbowałam trafić go nożem w rezultacie skończył z wielką szramą na policzku.

-Co tak stoicie złapcie ją!- krzyknął a w tym samym czasie kopnęłam go w przyrodzenie 

Każdy kto do mnie podszedł kończył podobnie, z tą różnicą, że dwóch zakończyło swoje życie. Próbowałam uciec mostkiem ale zagrodzili mi drogę idioci z bronią, którą zdążyłam już poznać. Jeden z nich wystrzelił a ja akurat się odsunęłam i przez przypadek trafił w Kacpra, który padł na ziemię porażony prądem. 

-Idioci z was! Idioci!- krzyknął Kuba 

Wszyscy pomału zaczęli wstawać z ziemi a ja nie wiedziałam co zrobić. Szybkim krokiem podszedł do mnie Kuba i uderzył w twarz przez co upadłam na ziemie. Nie zdążył nic zrobić bo go podhaczyłam i runął obok mnie. Jak najszybciej wstałam i pobiegłam wprost na szybę. Nie obchodziło mnie co mogłam sobie zrobić. Chciałam to skończyć. Wszystko! 




Porwana po raz drugiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz