Siedziałam przywiązana do słupa i powoli odzyskiwałam przytomność. Jakiś debil wziął butelkę wody i wylał mi trochę na głowę a ja próbowałam wziąć ręce do przodu żeby go odepchnąć.
-Jak się czujesz?- zapytał Kuba kiedy otworzyłam oczy
-Dziwnie. Miałeś kamizelkę prawda?- zapytałam
-To normalne.- twierdził
-Co mi zrobiłeś?- zapytałam
-To nie ja tylko Kacper.- odparł- Wstrzyknął ci narkotyki. Jak zdążyłaś zauważyć dosyć silne.
-Narkotyki?! Czy was powaliło?!- krzyknęłam
-Uważaj na słowa.- warknął
-Kacper nie miał być przypadkiem w samochodzie?- zapytałam
-Ty chyba sobie żartujesz?- zapytał a ja spojrzałam na niego z dziwną min.- Ty naprawdę pomyślałaś, że przyjdę tam sam?- zapytał- Z blondynkami jest coraz gorzej...
Zaczęłam się kręcić bo było mi strasznie niewygodnie. Poczułam na rękach liny co mnie ucieszyło bo w bucie miałam nóż. Przyciągnęłam nogę w stronę ręki i próbowałam wyciągnąć nóż.
-Tego szukasz?- zapytał Kuba i pokazał mi nóż- To miło, że cały czas nosisz rzeczy od nas. Bardzo nas cieszy, iż dobrze wspominasz czas spędzony z nami. Nie musisz szukać reszty swoich rzeczy. Zabrałem wszystko.- powiedział i kiwnął głową w stronę Kacpra, który zniknął na chwilę.- Mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział
Zaczęłam się rozglądać żeby znaleźć potencjalną drogę ucieczki niestety nie wyglądało o za dobrze... Byliśmy w jakimś wielkim starym magazynie i to na piętrze. Jedyna droga na dół prowadziła przez metalowy mostek, na którym dwóch stało dwóch napakowanych typków. Zasadniczo była jeszcze jedna droga a prowadziła ona przez olbrzymie okno, które w gruncie rzeczy ledwo się trzymało.
To oczywiście nie wchodziło w grę bo nie wiedziałam ile jest do ziemi i prawdopodobnie połamałabym się skacząc z tego.
-Kat!- usłyszałam jakiś zachrypnięty głos i spojrzałam w stronę, z której dochodził
-Boże Martin!- krzyknęłam - Co oni ci zrobili?!- zaczęłam się szarpać i próbowałam rozwiązać ręce
-Katherine spokojnie.- powiedział Kuba- Uważaj bo jeszcze sobie coś robisz.
-Masz mnie, wypuść go!
-Ani mi się śni. Czekałem rok żeby cię zabrać i nie pozwolę żebyś znowu coś odwaliła.- warknął i złapał pobitego Martina za kark- Wcale nie wyglądasz tak źle.-powiedział- Ale zawsze możemy to zmienić.- powiedział i wbił mu mój nóż w plecy
Krzyknęłam przerażona i zaczęłam się szarpać jeszcze bardziej.
-Co ty zrobiłeś?!- krzyknęłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy
-To samo co zrobię teraz.- odparł i dźgnął go nożem jeszcze kilka razy
Martin krzyczał z bólu a Kuba nie przestawał. Kiedy mu się znudziło rzucił nóż na ziemię i puścił bruneta przez co ten upadł na ziemię i zgiął się do pozycji embrionalnej
-Pomóż mu! Błagam!- krzyczałam- Kuba!- płakałam coraz bardziej i obraz stawał się mało wyraźny.- Martin odezwij się! Proszę!- przyjaciel tylko lekko uniósł głowę na co Kuba go kopnął
Widziałam pomału zbliżającą się w moją stronę stróżkę krwi przyjaciela. Zaczęłam krzyczeć tak głośno jak tylko mogłam i szarpałam żeby choć trochę poluzować liny. Kiedy w końcu uzyskałam to co chciałam rozwiązałam ręce i podbiegłam do Martina, który jeszcze żył ale widziałam, że niewiele mu zostało. Położyłam jego głowę na swoje kolana i głaskałam do po zakrwawionych włosach.
-Przepraszam cię!- powiedziałam a kilka łez spadło na jego policzek
-To... N... Nie twoja...- tylko tyle zdążył powiedzieć zanim umarł
Przytuliłam go po raz ostatni płacząc z bólu, bólu który czułam w sercu. Znałam do odkąd przeprowadziłam się do Anglii i on zawsze mi pomagał. Był przyjacielem jakich mało a skończył w taki okrutny sposób i to przeze mnie.
Ktoś do mnie podszedł i złapał za ręce żeby podnieść mnie z ziemi. Był to Kuba. Wyrwałam mu się i odskoczyłam na bok po swój nóż.
-Odłóż to i będzie po sprawie.- powiedział cicho
-Pierdol się!- warknęłam i zaatakowałam go
Najpierw z całej siły kopnęłam go w brzuch przez co zrobił kilka kroków w tył, oczywiście wykorzystałam okazję i próbowałam trafić go nożem w rezultacie skończył z wielką szramą na policzku.
-Co tak stoicie złapcie ją!- krzyknął a w tym samym czasie kopnęłam go w przyrodzenie
Każdy kto do mnie podszedł kończył podobnie, z tą różnicą, że dwóch zakończyło swoje życie. Próbowałam uciec mostkiem ale zagrodzili mi drogę idioci z bronią, którą zdążyłam już poznać. Jeden z nich wystrzelił a ja akurat się odsunęłam i przez przypadek trafił w Kacpra, który padł na ziemię porażony prądem.
-Idioci z was! Idioci!- krzyknął Kuba
Wszyscy pomału zaczęli wstawać z ziemi a ja nie wiedziałam co zrobić. Szybkim krokiem podszedł do mnie Kuba i uderzył w twarz przez co upadłam na ziemie. Nie zdążył nic zrobić bo go podhaczyłam i runął obok mnie. Jak najszybciej wstałam i pobiegłam wprost na szybę. Nie obchodziło mnie co mogłam sobie zrobić. Chciałam to skończyć. Wszystko!
CZYTASZ
Porwana po raz drugi
غموض / إثارةZawsze myślałam, że porwanie było najgorszą rzeczą jaka mogła mi się w życiu przydarzyć ale myliłam się. Powrót do domu okazał się jeszcze gorszy... Wizyty u psychologa, ciągły nadzór policji, prywatna szkoła i te wszystkie spojrzenia ludzi, których...