Rozdział 5

1.1K 121 18
                                    

*Chanyeol*

Jak to zaginiony? Co jest kurwa?! To na pewno jest sen i za chwilę się obudzę.

-Obudź się - mówię sam do siebie - No już Chanyeol otwieraj oczy.

-Chan, przykro mi. - mówi Baek. Jemu jest przykro, a jak ja mam się czuć? Wypełnia mnie pustka. Jedyną rzeczą jaką teraz czuje są łzy, który spływają po moich polikach niczym wodospad. Dlaczego akurat ja? Dlaczego?

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!! - krzyczę ile tylko mam siły w płucach. To nie może być prawda. Przecież moja mama jest w domu. Ona żyje. Zginął tylko ojciec i Dae, ale moja mama żyję, a ja nie jestem zaginiony. Wybucham histerycznym śmiechem, ponieważ ta cała sytuacja jest pojebana.

-To niemożliwe - mówię - Moja mama żyję i ma się dobrze. Jest w domu. Mieszkam z nią do cholery Baek!

Baekhyun tylko wzdycha. Unosi rękę w moją stronę i ściera słoną ciecz z moich polików. Chcę być na niego wściekły, w tym momencie chcę go nienawidzić, ale nie potrafię. Kiedy mnie dotknął cała złość nagle wyparowała, a moje serce wypełniło się ciepłem. Co to ma być.....???

Nie wiem ile czasu siedzieliśmy na tym chodniku. Dziesięć minut? Pół godziny? Pięć godzin? Nie mam pojęcia, ale Baek zaczął się trząść z zimna. Zrobiło się ciemno i chyba powinniśmy wracać.

-Wracajmy -mówię - Porozmawiam z mamą, a ona powie, że to kłamstwa i wszystko będzie dobrze. - Uśmiecham się do Baekhyuna i wyciągam do niego rękę aby pomoc mu wstać.

-Dobrze - mówi.

Idziemy do wozu w milczeniu. Nie wiem co mam powiedzieć. Jestem skołowany, ale wiem, że to ja mam rację. Moja mama żyje i ma się dobrze.

-Wsiadaj - rzuca chłopak.

Wsiadam i od razu odwracam głowę w stronę okna. Muszę to przemyśleć. Muszę odzyskać wspomnienia...

Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Czuję, że ktoś delikatnie szarpie mnie za ramie.

-Channie obudź się - słyszę głos Baeka i momentalnie otwieram oczy - Jesteśmy na miejscu.

-Uhm - mówię

-Idź porozmawiać z mamą, a ja tutaj zaczekam dziesięć minut gdybyś nie chciał tam zostać i gdzieś pojechać, zgoda? - pyta

To niedorzeczne. Jak mógłbym nie chcieć zostać w moim domu z mamą, która zapewni mnie, że wszystko będzie dobrze.

-Jak sobie chcesz - mówię tylko i wysiadam.

Pokonuję drogę z podjazdu do drzwi w rekordowym tempie. Nawet nie pukam tylko wchodzę.

-Mamo! - nic. - Mamo!!! - próbuję jeszcze raz.

-Jestem w kuchni! - krzyczy.

Więc idę do kuchni. Na szczęście nasz dom nie jest duży. Ma dwa piętra, ale na górze jest tylko sypialnia mamy i łazienka. Korytarz i kuchnia są oddzielone drzwiami, przez które w tym momencie wchodzę.

-Chan coś się stało? - pyta zaniepokojona

-Nie, w porządku tylko... - nie wiem jak mam się jej o to zapytać. Przecież nie powiem " Czy na pewno mnie urodziłaś?".

-Tylko.. co? Wyduś to z siebie Chan - mówi lekko zaniepokojona

-Czy... - nie mogę się zmusić, żeby to powiedzieć, ale chcę udowodnić Baekowi, że się mylił. Będzie dobrze Chan, uspokajam się w myślach. - Czy jesteś moją prawdziwą mamą? - pytam w końcu.

It's okay, I'm hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz