Rozdział 31 - Czy to tylko sojusz ?

446 39 13
                                    

(...)

Per. Dagur :

Wszedłem do łazienki i obmyłem twarz lodowatą wodą, żeby pozbyć się tego co  mam na twarzy. Zdjąłem hełm i pas. Wszystkie narzędzia rzuciłem w kąt. Poszedłem do pokoju i walnąłem się na łóżko. Wziąłem kilka małych nożyków z szafki i zacząłem nimi rzucać w dach nad sobą.W głowie miałem dużo przeróżnych myśli, niektóre dziwne, a niektóre bardzo zastanawiające. Skąd ta dziewczyna ? Wiele pytań krążyło mi w głowie zanim zasnąłem.

Obudziłem się rano, ledwo co przetarłem oczy, szyba która była koło mnie rozwaliła się pod wpływem rzuconego kamienia. Teraz byłem rozbudzony na sto procent. Podszedłem do okna i z wściekła miną rozglądałem się dookoła. Coś we mnie strzeliło małym nożykiem... raczej koło mnie bo zdążyłem zrobić unik. Wśród cienia, na gałęzi siedziała z wyprostowanymi nogami czarna postać i lekko mi pomachała. Gdy przyswoiłem się z tym,że to ona rzuciła do mnie tym kamieniem.., jakoś nie byłem tak bardzo wściekły. Dziwne.... Bo innego bym już rozszarpał..dosłownie... Uśmiechnąłem się z myślą, że wreszcie będę miał okazję do zemsty na tej dziewusze. Szybko przebrałem się w nowe ubrania, następnie się wykąpałem i z uśmiechem wyszedłem za dom, gdzie widziałem dziewczynę na drzewie. Ubrałem się w najładniejsze ubrania jakie miałem w szafie... to znaczy, żeby mi się wygodnie pracowało.. nie dla innego powodu... Do ręki wziąłem miecz i szukałem wzrokiem celu. Nagle coś chwyciło mnie za nogi, był to gruby sznur. Wywróciłem się i ciągnęło mnie w kierunku lasu. Przeciąłem sznur mieczem i wstałem otrzepując się z kurzu. Poszedłem za sznurem, który ucięty sam magicznie ciągnął się po ziemi. Zatrzymałem go nogą,a następnie wziąłem do ręki i zacząłem ciągnąć do siebie. Z szyderczym uśmiechem cofałem się do tyłu. Z gąszczu krzewów pojawił się duży kamień do, którego był przywiązany sznur.

- No bez takich ! - powiedziałem zrezygnowany.

Nagle z drzewa na kamień wskoczyła czarna postać,z przykucnięcia stanęła na dwie nogi i popatrzyła na mnie.

- Musiałaś tłuc mi szybę ? - zapytałem z nadzieją na szybką odpowiedz.

Nic nie odpowiedziała...

Zeszła z kamienia i w powietrzu uniosła rękę, a wraz z każdym centymetrem w górę podnosił się i  kamień. Patrzyłem jak wryty. 

- Mogę też taki rzucić - powiedziała bawiąc się głazem w powietrzu.

- Jak.. ?! - zapytałem z niedowierzaniem.

 Odrzuciła go w kierunku lasu. Był to straszny huk,a z miejsca ciśnięcia głazu wyleciało dużo czarnych ptaków.

- Mogłaś nim zablokować drzwi Kenay'owi - powiedziałem, zmotywowany nową myślą.

- To potem... Teraz musimy wymyślić plan.. - powiedziała i weszła w cień korony drzewa.

- Ej... dlaczego akurat mnie wybrałaś? - zapytałem patrząc w ziemie.

- Bo potrzebowałam osoby, która zna Kenay'a i jest z nim zaprzyjazniona - powiedziała wyjmując swoje epickie ostrze.

- Skąd wiesz czy ja go lubię ? - zapytałem i odwróciłem się.

Nagle dziewczyna podbiegła do mnie i popchnęła mnie w kierunku lasu, a także cienia. Wylądowaliśmy tak, że ja leżałem na ziemi, a ona siedziała na mnie. Byłem bardzo zdziwiony a także zaskoczony.

- Co ty.. ?! - zamknęła mi usta ręką.

Odchyliła, ręką krzaki i przyglądała się z ukrycia. Byłem bardzo zmieszany....czułem się bardzo niezręcznie, gdy obca dziewczyna siedziała na mnie.... To było wręcz krępujące... 

Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz