I oto dziś jest ten dzień. Wychodzę z tego szpitala. Podobno mam szesnaście lat, a nie dwanaście.
Podobno Raphael z nami nie mieszka.
Podobno Shane to mój przyjaciel. I Damien też.
Ale wszystko jest tylko podobno. Nie pamiętam przeprowadzki, wypadku, śmierci rodziców. Nic nie pamiętam. Znam tylko jakieś suche fakty od brata. Nic poza tym. Kiedy mój brat wchodzi do pokoju, rzucam w jego kierunku ostre spojrzenie. Za nim do pokoju wchodzi ten cały Shane.
- Hey słoneczko! Zobacz jakiego fajnego kolegę ci przyprowadziłem.- tak. Wspomniałam o tym, że mój brat będzie miał małe dziecko? Świetnie prawda? Ciągle chodzi i tryska szczęściem. Czasami się zastanawiam czy przypadkiem to on nie jest w ciąży, a nie Hannah. To on ma zmienne humorki. Próbuje wstać z łóżka, ale idzie mi to dosyć opornie. Podbiega do mnie Shane i bierze mnie na ręce.
- Ja naprawdę. ..- zaczynam, ale on mi przerywa.
- Nie marudź księżniczko. W twoim stanie nie możesz się przemęczać, więc będę cię nosił na rękach. - taa. Idiota lekarz stwierdził, że jestem anorektyczką. Zabawny typek, nie?
Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam w ramionach Shane'a. To nie jest tak, że moje gardło działa. Tak właściwie to nie powinnam go używać, ale nie zawsze pisanie jest dobrym rozwiązaniem. Budząc się, nie otwieram oczu słysząc zażartą dyskusję.
- Cholera jasna nie mogę się patrzeć do cholery jak umiera! Jak ona może nie dostrzegać jak bardzo schudła? I po co w ogóle tego chciała? Przecież to moja siostra jak ja mogłem nic nie zauważyć? !
- Uspokój się. Przecież to nie twoja wina. Może ona wcale się nie będzie odchudzać? Może już wszystko będzie dobrze?
- Shane, ty naprawdę w to wierzysz? Nie masz pojęcia przez co przeszliśmy z Allison. Naprawdę nie znasz jej aż tak dobrze jak myślisz i chyba nigdy nie poznasz.- szybko wstaje ze podnosze głowę z kolan brata i piszę w notesie:
Możecie zmienić temat? Chyba są inne niż ja, prawda? Po pierwsze to nigdy się nie odchudzałam. No okay, nie jestem specjalnie chuda ani ładna, ale to chyba nie jest najważniejsze. Nie jestem taką idiotką jak myślicie.
- Skarbie nikt nie uważa cię za idiotkę. Po prostu chcemy pomóc.
To nie takimi wymysłami. Cholera zresztą odwalcie się ode mnie. Wszyscy dajcie mi spokój. - po chwili zaczęłam histerycznie płakać. Nie wiedziałam jak sobie poradzić z tym wszystkim. Wszystkie oskarżenia powoli doprowadzały mnie do szału. Chciałam zatłuc wszystkich dookoła. Nie mialam siły się dłużej bronić. Ciągłe próbowali mi wmówić coś, co nie jest prawdą, a ja powoli sama się zaczynałam plątać we wszystkim. Tylko co tak naprawdę jest moją przeszłością, a co tylko wyobraźnią?* Shane*
Na początku byłem wściekły na cały świat za to, że Allison mnie nie pamięta. Przerażała mnie myśl, że sytuacja ponownie się powtórzy. Już raz przechodziłem przez podobną sytuacje. Nikt o tym nie wie, ale moja siostra miała anoreksje. Na początku zaczęło się niewinnie. Niewielka nikomu nie szkodząca dieta. Dopóki nie straciła nad tym kontroli. Mówiła, że nic nie jest dla niej za trudne, że panuje nad tym, ale wcale tak nie było. Naprawdę nie chcę, by takie coś przytrafiło się Allie. W końcu jest moją przyjaciółką. Szkoda tylko, że nie pamięta niczego co dotyczy naszych wspólnie spędzonych dni. Na początku marzyłem, by tylko się obudziła i nie spodziewałem się, że po przebudzeniu nie będzie miała pojęcia kim jestem. To było trudne, ale podobno wspomnienia z czasem powrócą. Tylko ile mam na to czekać? Tydzień, rok, kilka lat? Kiedy dojechaliśmy do naszego akademika wszyscy poszliśmy do pokoju Allison. Nie wiedziałem czemu była taka smutna. Byłem wściekły na Andy'ego, ale w głębi duszy doskonale wiedziałem, że ma rację. Tak naprawdę z Allison nie znaliśmy się zbyt dobrze. W sumie prawie wcale. Oboje byliśmy za bardzo skryci. Tak właściwie miałem pewność, że z czasem zyskam jej zaufanie. Z myśli wyrwał mnie dzwonek telefonu, który nie należał do mnie. Andy szybko odebrał telefon i przez chwilę rozmawiał z kimś przez komórkę. Kiedy przyłożył dłoń do ust, a jego oczy rozszerzyły się wiedziałem, że coś jest nie tak i to jeszcze nie koniec naszych problemów. Szybko podszedł do mnie, chwycił za koszulkę i wyszarpał do kuchni. Nie wiedziałem co się stało, co zrobiłem, by zasłużyć na takie traktowanie, jednak kiedy usiadł na krześle i schował twarz w dłonie wiedziałem, że ta sprawa nie ma nic wspólnego ze mną. Usiadłem na przeciwko niego i zapytałem:
- Co się stało? - popatrzył na mnie i nie wiedziałem skąd w nich tyle niepewności i współczucia.
- Allison tego nie przeżyje, po prostu do cholery dlaczego ona ma takiego pecha?!
- Ale o co chodzi.
- Oliver nie żyje i zostawił jej pamiątkę. ..- po chwili usłyszeliśmy krzyk Allison. Szybko zerwaliśmy się ze swoich miejsc. Kiedy dobiegliśmy do Allie, klęczała na podłodze, a z jej oczu wypływało coraz więcej łez. Już nie krzyczała. Zamiast tego intensywnie drapała się po ramionach jakby ból był jej przyjacielem. Wtedy po raz pierwszy widziałem jak bardzo złamany i kruchy może być czlowiek. Chciałem podejść i przytulić ją do siebie, dać jej choć w ten sposób odrobinę więcej siły, ale Andy gesten nakazał mi się nie ruszać. Postanowiłem mu zaufać, bo ro w końcu on był zawsze przy Allie, ale nie byłem pewien czy to na pewno dobry pomysł. Po kilku minutach wszystko ustało, a Allison zasnęła zwinięta w kłębek na białym dywanie. Andy ostrożnie wziął ją na ręce, a po pokoju właśnie rozniósł się odgłos strzału dochodzący z telefonu. Kiedy Allie była już bezpiecznie ułożona w swoim łóżku, postanowiłem porozmawiać z Andy'm.
Kiedy usiadł na przeciwko mnie, zapytałem:
- Kim jest ten cały Oliver? - To jest dosyć. ...skomplikowane. on był moim dobrym przyjacielem i poznałem go z Allison. No wiesz student psychologii i w ogóle. Potem się szybko do siebie zbliżyli, ale potem nagle zerwali ze sobą kontakt, a Ollie uciekł. ..I teraz nagle się dowiaduje, że to wszystko co się stało. ..było także jego winą. Że nigdy tak naprawdę go nie znałem. - Co on jej zrobił?
- To nie moja historia do opowiedzenia. Nie wypytuj. Nie drąż, bo możesz jej tylko i wyłącznie zaszkodzić. Dlatego bądź ostrożny. I pamiętaj, że jeśli zadrzesz z nią zadrzesz także ze mną.- po tych słowach postanowiłem iść do domu. Czułem się tak cholernie wykluczony nie wiedząc co się dzieje. Ale byłem pewien jednego. Poznam jej tajemnice, a w zamian oddam jej swoje.
CZYTASZ
Friendship in the dark
RomanceNikt nie znał jej naprawdę. Nikt nie nauczył jej żyć. Nikt nie podał jej pomocnej dłoni. Za to wszyscy spychali ją na samo dno. "Naucz mnie żyć od nowa. Rozpal moje serce milionem iskier i nigdy nie zabieraj mi więcej tego, co kocham. Zabrałeś każdy...