Lekcja języka esperanto dłużyła się nieubłaganie, profesorReldiez najwyraźniej równie zmęczony co my spojrzał odruchowo nazegarek wiszący nad kolażem zdjęć z ubiegłorocznej wymianystudentów. Była 16:05 co oznaczało, że za trzy minuty obok szkołybędzie przechodził pan Tadeusz. Jest to starszy mężczyzna, któryod dobrych dziesięciu lat wygwizduje piosenki ze znanych mu filmóww drodze do domu. Mimo podeszłego wieku robi to na tyle głośno,że słychać go nawet na trzecim piętrze. Nic więc dziwnego, żecodziennie godzina 16:08 oznaczała w naszej szkole przerwę wprowadzeniu lekcji i wsłuchiwanie się w melodie które zazwyczajnawet w najmniejszym stopniu nie odbiegały od oryginału. Sposób wjaki pan Tadeusz potrafi wydobyć z siebie wszystkie możliwe dźwiękibył, jest i jeszcze długo będzie tajemnicą tego liceum. Dzisiajzaszczycił nas tytułową piosenką z filmu „Killer", trwało toniestety bardzo krótko bo zaledwie kilkadziesiąt sekund, ale popowrocie do tematu nikt nie potrafił przypomnieć profesorowi czyskończyliśmy na biografii Ludwika Zamenhofa czy monologu oŚwiatowych Dniach Esperanto. Przeważnie nie miałam problemów zkoncentracją i skupieniem się na zajęciach aczkolwiek dzisiaj byłoinaczej. Całą lekcję spędziłam na kolorowaniu kratek w zeszycie.Bezmyślnie zamalowywałam kolejne puste miejsca na kartce aż nagleku mojemu zaskoczeniu usłyszałam szuranie krzeseł na wyższympiętrze. Oznaczało to tylko jedno - za minutę koniec zajęć.Każdy pierwszoklasista oczekiwał niecierpliwie na dzwonek ponieważwraz z nim miały się rozpocząć tegoroczne otrzęsiny.
Wybiegającz sali niefortunnie zahaczyłam o klamkę od drzwi co skutkowałocałkiem silnym bólem w prawym żebrze, ale kompletnie się tym nieprzejęłam; było mnóstwo spraw do załatwienia a zostało jedyniedwie godziny. Pierwszym punktem na liście „Rzeczy do zrobieniaprzez gospodarza klasy pierwszej z okazji otrzęsiń 2015/16" byłozmotywowanie klasy do przygotowania potrawy charakteryzującejwcześniej wylosowany kraj. Nam przypisana była Rosja. Po krótkiejburzy myśli zdecydowaliśmy, że smalec, ogórek kiszony i kwaschlebowy najlepiej odwzorują rosyjską rzeczywistość. Aby nietracić czasu, wysłałam Kasię i Bartka do pobliskiego sklepu nadrobne zakupy a z całą resztą próbowałam przećwiczyć naszukład taneczny wymyślony przez Olę. Zainteresowanie szczególnieze strony chłopaków było bliskie zeru, ale koniec końcówopanowaliśmy wszystkie ruchy w godzinę. Pozostały czasprzeznaczyliśmy na przygotowania do quizu na temat wiedzy o szkoleoraz symboliczną charakteryzację. Wszystkie dziewczyny wyglądałyprześlicznie ubrane w białe sukienki z kwiecistymi motywami a dwawarkocze w połączeniu z krwiście pomalowanymi ustami były esencjąsłowiańskiej kultury. Zbliżała się godzina rozpoczęcia otrzęsińa ja siedziałam w pustej sali i patrzyłam na pomazaną tablicę naktórej wypisywaliśmy wszystkie pomysły na jak najlepszezaprezentowanie się i pokazanie, że 1LO na długo popamiętamedyczną klasę „e" z rocznika 99. Słyszałam same dobre opiniedotyczące tego szczególnego dnia dlatego niecierpliwie czekałam naniespodziankę przygotowaną przez kadrę oraz starsze klasy. Podobnorok temu dyrektor zezwolił na rozpalenie ogniska za szkołą a pierwszoklasiści musieli je zgasić nie używając wody. Już odkilku tygodni chodziły plotki wedle których tegoroczne wyzwaniebędzie polegało na wypiciu jakiejś obrzydliwej substancji poktórej każdy zdrowy człowiek ma odruchy wymiotne. Osobiście niepotrafiłam uwierzyć w tak niedorzeczne bzdury, dlatego jako jedna znielicznych ani trochę nie bałam się przed inicjacją.
Nareszciezabrzmiał dzwonek oznaczający wyjście z klas i udanie się przedbudynek. Schodząc ze schodów zauważyłam gęstą mgłę, któraopanowała cały budynek, gdyby nie kolorowe ubrania z pewnościąwpadłabym na przynajmniej kilkoro osób. Na zewnątrz czekała całakadra pedagogiczna wraz z uczniami straszych klas, dyrektor przebranyza króla siedział na tekturowym tronie a pod nim klęczałodziewięciu wychowawców pierwszych klas. Każdy z nich trzymał wręku kopertę zaadresowaną w obcym języku. Przewodniczącysamorządu uczniowskiego wyłonił się z tłumu uczniów i oznajmił,że gospodarze klas pierwszych muszą podejść do swoich wychowawcówpo odbiór informacji dotyczącej dalszych instrukcji o otrzęsinach.Gdy podeszłam do profesora Wilka, on niespodziewanie wstał,pokłonił się przed dyrektorem i wręczył mi purpurową kartkę znapisem w języku rosyjskim.