Znacie to uczucie, kiedy chcecie iść spać, ale nie możecie? Zapalacie światło i oczy nagle magicznie się zamykają, jesteście pewni, że zasypiacie, gasicie światło i znów! To samo miało Wisadło (pamiętacie może, że zasnęło w środku dnia). I jak ty zasnąć no? No nijak. W końcu zasnęło (w końcu = 2 godziny później) i śniło mu się, że się obudziło. Chociaż nie było pewne czy to sen, czy rzeczywistość. Słońe grzało trawa była zielona, a Burek, Juvce, Light Hat i Paintosz zjeżdżały na sankach z górki. Wisadło nie wiedziało, że to sen. Myślało, że tak wygląda zima. Nagle J., L.H., P. i B. (Juvce, Light Hat, Paintosz i Burek) zaczęły jechać prosto na nią. Zbpirzały się z prędkością 120 km/h! Wisadło chciało odlecieć, ale jego skrzydła nadle zostały przypięte do ziemi. Wrzeszczało stop itp. ale to nic nie pomogło, bo Light Hat rozłorzyła skrzydła i machała nimi dodając im prędkości aż w końcu wpadły z impetem na Wisadło. Z początku słyszało złowrogi śmiech, potem padło na ziemię, i nie odczuwało już nic... Ciąg dalszy nastąpi...