Rozdział III

75 19 4
                                    

Czułam się jakby te łzy były częścią mnie i leciały właśnie prze zemnie. Bo to prawda ,przez pewnie jakaś głupotę go krzywdzę ,a raczej na to nie zasługuje.
Dziewczynę kojarzyłam, pamiętam jak śmiałyśmy się razem na lekcjach w ostatniej ławce. Zazwyczaj kończyło się to rozsadzeniem którejś z nas, albo niespodziewanej odpowiedzią . Nigdy nie wrużyło to dobrej oceny.
Kiwnąłam głową na tak, pamiętałam niektóre zdarzenia związane z dziewczyną. Niestety nie pamiętam tego chłopaka. Zza szyby zauważyłam że wyglądał on coraz gorzej, jakby coś go dręczyło, głównie chodziło pewnie o samopoczucie.

-Kim jest ten chłopak ?- zapytałam nerwowo dziewczyny- jesteśmy parą?

-Myślę że sam powinien ci to powiedzieć, a raczej opowiedzieć- słowa Miley trochę zabrzmiały groźnie.

Na razie nie czułam się z tym dobrze, nieswojo jakby pomylili osobę ,którą powinni odwiedzać w tym szpitalu.
Dziewczyna chciała mnie o coś zapytać, ale do pokoju wszedł lekarz, witając nas ciepłym uśmiechem.

-Może Pan powiedzieć co z nią tak dokładnie? - zapytała ,wstając gwałtownie

-Sam muszę to sprawdzić- lekarz podszedł do mnie po czym usiadł na małym taborecie- Pamiętasz jak się nazywasz ?

Na pytanie odpowiedziałam cicho swoje imię i nazwisko. Zapytał mnie jeszcze o dzień tygodnia. Zaczęłam nerwowo szukać wzrokiem jakiejś podpowiedzi, aż w końcu znalazłam kalendarz na dużej pustej ścianie. Przyznał mi rację krótkim przytaknięciem.

-Pamiętasz co się stało przed wypadkiem? - zapytał na co ja otworzyłam oczy do maksimum

-Jakim wypadkiem? Może pan mi to wszystko wytłumaczyć? -spoglądałam raz na lekarza , a raz na Miley. Bałam się co zaraz usłyszę.

-Powiem wprost Emmo potrącił cię samochód i straciłaś chyba pamięć, chodź pamiętasz podstawowe informacje- ruszyłam kilka razy głową, potwierdzając wszystko co powiedział mężczyzna- ale mam dla ciebie dobrą wiadomość. Jeśli nie wykryjemy nic poważnego to może i jutro wyjdziesz z szpitala. Teraz daje wam chwile, a potem jedziemy ma badania.

Lekarz uśmiechnął się, sprawiał osobę bardzo miłą i taką ,która zrozumie każdego pacjenta.
Mężczyzna wyszedł, widzałyśmy że rozmawia jeszcze z ciemnowłosym chłopakiem. Mówił mu więcej rzeczy niż nam, też ta rozmowa wyglądała bardziej poważnie.

-Strasznie dużo czasu zleciało, a my musimy już jechać. Musimy się rozpakować, wiesz właśnie wróciliśmy z tej wycieczki. Pamiętasz ?- pokiwałam mimowolnie głową chodź i tak nie wiedziałam o co chodzi -odwiedzę cie jeszcze- pożegnała mnie ciepłym uśmiechem

Z każdym krokiem dziewczyny, czułam się bardziej opuszczona i samotna w tym pokoju. Szybko znikła mi z pola widzenia, które miałam i tak wystarczająco małe.
Chwyciłam telefon, który musiałam odblokować. Boże że ja nie mogłam nigdzie tego zapisać, nie ma możliwości żebym przypomniała sobie hasło. Byłam już krok do przodu, ponieważ na klawiaturze były tylko cyferki. Wymyśliłam sobie jakąś datę i wpisałam, co najgorsze miałam tylko trzy próby.
A jednak cuda się zdarzają, odblokowałam telefon za pierwszym razem. Może rok "1996" był jakimś szczególnym zdarzeniem w moim życiu. Chyba nie jest to moja data urodzenia była bym bym za stara, anie czuje się jeszcze na 19 lat.
Na tapecie był właśnie ten chłopak ze mną, gdybym pamiętała jak ma na imię dużo by to zmieniło. Ze zdjęć w galerii wynikało że musieliśmy być razem, nie były one jedno znaczne. Skoro jeszcze się nic nie zmieniło postanowiłam sprawdzić sms' y. "Lukey" to imię by do niego nawet nie pasowało, a na zdjęciu był całkiem przystojny blondyn. Zjechałam palcem chyba na koniec skrzynki odbiorczej ale opłacało się znalazłam nie jakiego Calum'a. Calum Hood, była jedna wiadomość którą napisałam i dodałam jego nazwisko. Teraz nie czułam się tak całkiem obca w tym całym cyrku.

-Gotowa ?- zapytał lekarz , który właśnie miał mnie zabrać na jakieś badania

Głupie pytanie i tak bym musiała tam pojechać i tak. Wsiadłam na wózek, jak niepełnosprawna a przecież mam dwie sprawne nogi. Najpierw odwiedziłam pokój z rezonansem. Mam chyba  silną klaustrofobie, bo wjeżdżając do tej długiego tunelu spanikowałam, mało brakowało żebym zaczęła krzyczeć ze strachu. Czułam się jak biedny mały kotek w jeszcze mniejszym od niego pudelku. Współpracuje kotu z takimi przeżyciami.

-Nie ma żadnych uszkodzonych kości, więc na razie jest dobrze- opowiedział starszy lekarz, co prawda nie do mnie ale podsłuchałam - Powiecie ogólnie jak się czujesz ?- zwrócił się do mnie i szeroko uśmiechnął

-Nie wiem, nie mam pojęcia jak się czuję, bo czuję się źle i nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem co mi się stało, nie rozumiem dlaczego nie ma ze mną rodziny i nie rozumiem tych wszystkich ludzi- chciałam to wykrzyczeć, z początku mi to wyszło ale po tem załamał mi się głos - Mam taką pustkę w głowie, jak by czegoś mi brakowało i sama nie wiem czego- zupełnie umilkłam, by powstrzymać się od płaczu, gdyby się zaczął stwierdzili by że jestem jakaś nie normalna i zamknęli w psychiatryku.

-Masz ze sobą problemy? Musisz nam powiedzieć wszystko co pamiętasz.

-Pamiętam tylko kilka momentów w mojej szkole i swoją przyjaciółkę, ale nie za dobrze- odpowiedziałam wpatrując się w jeden punkt, jakby miał mi on wszystko przypomnieć.

-Masz może jakieś dokumenty? -zapytał drapiąc się nerwowo po karku- prawdopodobnie jutro cię wpiszemy, ale przygotuj się jeszcze dziś na zmianę opatrunków.

Wskazałam dziwnie na poszczególne plastry. Raczej miałam szczęście że tylko się tak poobdzierałam. Nie, nie miałam przecież ja w prezencie straciłam pamięć, cholera.

-Mam ze sobą portfel zobaczę później- wskazałam na drzwi czy mogę już się stąd ewakuować.

Po cichej odpowiedzi wyszłam, tym razem bez wózka. Na samym końcu korytarzu tuż przy mojej sali siedział na ziemi Calum. Nie wiem co on mi robi ale aż przykro się na niego patrzy.
Gwałtownie z każdym krokiem czułam się coraz gorzej i szłam lekkim slalonem. Z hukiem złapałam się przypadkowej poręczy. W kilka sekund znalazł się przy mnie chłopak. Chwycił mnie w pasie i przytrzymał moje lekkie chwianie.

-Wszystko w porządku?- nie miałam siły by odpowiedzieć. Zmięky mi nogi i gdyby nie ciepła dłoń chłopaka wylądowałabym na ziemi

"Kurwa" przeklnął pod nosem i wziął mnie na ręce. Zamknąłam mimowolnie oczy. Czułam jak szybko niesie mnie do pokoju.
Położył mnie na łóżko i ogarnął sprawnym ruchem moje włosy.

- Zawołać lekarza ?- zapytał nerwowo i złapał mnie silnie za dłoń

-Nie musisz ,już mi lepiej- otworzyłam oczy i poprawiłam się do pozycji siedzącej

-Na pewno? -podał mi plastikowy kubek z wodą

Wziąłam kilka łyków i poczułam lekką ulgę. Chłopak usiadł obok mnie na łóżko i powoli zbliżał swoją rękę do mojej twarzy. Jego dłoń była ciepła ,a kciukiem gładził moją skórę. Uciekałam wzrokiem po pokoju by uniknąć niezręcznej chwili, która i tak już nastąpiła. Jego teraz była coraz bliżej. Odskoczyłam od niego i nerwowo zaczęłam szukać portfela.

-Przekażesz to lekarzowi- przełknęłam gule ,która stała mi w gardle- znaczy tylko te dokumenty, dobrze ?

Calum pokiwał głową na tak i uśmiechnął się smutno. Zapewno dręczy się tak samo jak ja siebie. Ciagle zadawałam sobie pytania na ,które odpowiedzi nie znałam.

-Porozmawiam z nim jeszcze i przyjdę- powiedział i tak szybko jak przyszedł tez tak szybko wyszedł.

*  *  *

Jeśli czytasz zostaw coś po sobie zmotywuje mnie to na nowy początek 💞
Do zobaczenia słonka ✋🏽

One last time | C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz