1

75 5 0
                                    

Meghan P.O.V

Stoję w kolejce, czekając aż przyjdzie moja kolej na zamówienie jedzenia. Nie do wiary, że o tak wczesnej porze zachciało się tylu osobom zjeść akurat w tym KFC.

Jest godzina około ósmej rano, a ja z trójka moich najlepszych przyjaciół wybraliśmy się na śniadanie do tego fast-food'a. Mamy lekcje dopiero na godzinę dziesiątą, więc na spokojnie możemy przejść się spacerkiem. Pogoda dzisiaj dopisuje. Nie jest ani za gorąco, ani za zimno, czyli dla mnie po prostu idealnie.

Gdy wkoncu nadeszła moja kolej, zamówiłam dla każdego to co chciał i podałam kasjerce odpowiednią kwotę.

Czekałam kolejne dziesięć minut, po czym wróciłam z dwoma tackami na zajęte miejsce.

- No nareszcie! - krzyknął Wren, dosłownie rzucając się na jedzenie i wylewajac trochę Pepsi na tortille Marthy.

- Idioto, jeśli jestem gruba mogłeś po prostu powiedzieć, a nie niszczysz moja ulubiona kanapkę - oznajmiła zirytowana dziewczyna, wcale niepotrzebnie, bo za chwilę i tak zaczęła gryźć swój posiłek.

Jest jeszcze z nami Mike. Najspokojnieszy ze wszystkich z nas, wysoki, niebieskooki brunet (tak strasznie mu zazdroszczę tych oczu!) To on zazwyczaj podejmuje te rozsądne decyzję, a my wiedząc, że to on świeci inteligencją, najczęściej się zgadzamy.

Martha i ja jesteśmy podobne. Niskie, jasnobrazowe włosy i te znienawidzone, ciemnobrazowe oczy, ugh. Oprócz wyglądu, lekko różnimy się charakterem. Oby dwie jesteśmy leniwe i najchętniej spędziłybysmy całe dnie jedząc chipsy i oglądajac seriale. Jednak mamy jakieś swoje pasje. Ja trenuje siatkówkę, co całkowicie kontrastuje z moją natura, ale cóż. Martha za to uwielbia grać w gry komputerowe. Wszystkie gatunki - od strzelanek do ubieranek i dodatkowo lubi gotować.

Ostatnim z moich przyjaciół jest Wren. Ciągle nienażarty, smierdzacy, irytujący Wren. Nie zapraszaj go do domu, bo ci zje całą zawartość lodówki. Ale kocham go, to oczywiste. Zawsze kiedy potrzebuje wsparcia, on jako pierwszy potrafi przyjść do mnie o 5 rano z pudełkiem lodów (oczywiście) i oglądać filmy.

Gdy wszyscy zjedliśmy swoje jedzenie i wypiliśmy napoje, zaczęliśmy iść powoli w stronę liceum. Był marzec, a pogoda była zaskakująco dobra.

Około dwadzieścia minut przyjemnego spaceru, stanęliśmy pod budynkiem.

- No.. To witamy w piekle - powiedziałam, a wszyscy odpowiedzieli uśmiechem, po czym z dobrym humorem przekroczylismy kolejny raz próg szkoły.

let me be your good night// L.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz