Godzina 15:06, a jakiś natrętny gość próbuje się dostać do mojego mieszkania. Przecież ja tutaj śpię ! Dźwięk dzwonka jest taki irytujący. Nie pozostaje mi nic innego jak otworzenie tych cholernych drzwi. Łapię za klamkę, otwieram drzwi, a tam widzę stojącą Ann z Dylanem i Frankiem.
- Przecież masz klucze, cioto.
- Ciebie też miło widzieć, Fel.- mówi wpychając się do mojego mieszkania. Wpuszczam resztę i zamykam za nimi drzwi.
- I jak było na OperaFestival ? Kto okazał się tym cichym wielbicielem?
- Było wspaniale, Frank.- odpowiadam, gdy on poszedł do kuchni zrobić herbatę. Reszta także za nim poszła. Wchodzę do kuchni i oznajmiam:
- A wielbicielem jest Eryk.
- Ten Eryk ?- Frank odwraca się zaskoczony w moją stronę. Kiwam na potwierdzenie głową.
- No to trzeba to opić.
- Nie.- do rozmowy wtrąca się Dylan- Dziś mamy spotkanie z właścicielem firmy względem nowej umowy po twoich poprawkach.
- A. Właścicielem jest Danny Colins. On już tutaj był.- odpowiedział bezprecedensowo Frank.
Papla.
- Jak to był ?- zapytała Ann.
- Po prostu. I przystawiał się do Fel. Nawet zrobił jej malinkę.- podchodzi do mnie i odsłania koszulkę z ramienia.
- Ojć. Chyba to była upojna noc.- odpowiada Dylan.
- Zamknij się. Do niczego nie doszło bo zadzwonił Eryka telefon.
- I dzięki Bogu. Nie chcę zostać wujkiem w tak młodym wieku.- zaśmiał się Frank.
- Zamknij się.- powiedziałam przywalając mu w ramię- Nie zostaniesz wujkiem. Nie dopuszczę Cię do moich dzieci.- ja również się zaśmiałam.
- Dobra, dobra dzieciaczki. Na dzieci przyjdzie pora. Teraz umowa. Masz 30 minut,a my jedziemy jeszcze coś załatwić. Potem dojeżdżasz wraz z Frankiem na miejsce. Do później.- mówi Dylan i już po chwili wynosi Ann na swoich rękach z mojego mieszkania. Towarzyszą temu jej głośne protesty. I że niby my to dzieciaczki ?
Szybko postanawiam się wykąpać i uszykować do wyjścia. Przez 15 minut słuchałam wywodów Franka na temat seksu.
- Zacznijmy od tego, że ty się na tym nie znasz Frank.- powiedziałam, gdy wychodziłam z mieszkania. Zamknęłam je i udałam się na dół.
- Czy ty uważasz...
- Tak, Frank. Nie mydlmy nikomu oczu. A teraz do auta. Ty prowadzisz.
Wsiadam do jego autka i po chwili jesteśmy już w trasie.
- Ale...
- Skończ z tym tematem. Nie masz o czym rozmawiać.- odpowiedziałam śmiejąc się.
Po 15 minutach jesteśmy na miejscu.
- No to czas pokazać, że nie jesteśmy parą Frank.
- Nie. My nadal jesteśmy razem.- mówi gdy wysiadamy z auta- Przecież ty jesteś tu i ja też.
- Twoja logika mnie rozwala.- mówię i idę w stronę Ann i Dylana czekających na nas. Znowu się o coś sprzeczali.
- No to idziemy.- mówię.
Wjeżdżamy windą na 30 piętro. Wchodzimy do pomieszczenia, które można nazwać biurowcem. Przy recepcji siedzi młoda kobieta o blond włosach i szczupłej sylwetce. Jej dekolt jest aż nadto wyeksponowany.
- Państwo Lister ?
- Tak.- odpowiadam.
- Pan Colins już czeka. Zapraszam.- wstaje i kieruje nas do jego biura. Całe wnętrze holu urządzone jest w ciepłych kremowych kolorach. Na ścianach wiszą zdjęcia z różnych uroczystości oraz innych miejsc. Dochodzimy do drzwi i po cichym zapukaniu wchodzimy do środka. Danny siedzi przy wielkim, ciemnym biurku, po prawej stronie jest szklana ściana, a po lewej kanapa, fotele oraz stolik kawowy. Wszystko jest w ciepłych, jasnych kolorach.
- Witam was w moim biurze. Jestem Danny Colins.- wstaje od swojego biurka. Podchodzi do nas i przedstawia się. Dziś nie dam mu się wyprowadzić z równowagi.
- Zapraszam.- wskazuje nam kanapę i fotele. Siadamy na kanapie wraz z Frankiem, a Danny zajmuje jeden z foteli. Ann i Dylan siadają natomiast na przeciwko nas.
- No to w czym mogę pomóc ?- zapytał śmiało Danny.
- Otóż po przejrzeniu pańskiej umowy wprowadziliśmy poprawki. Oto nasza wersja.- Frank podaje mu teczkę.
- Raczej zmiany Panny Felicji. Ale z chęcią się z nimi zapoznam.- mówiąc to otwiera teczkę i zaczyna czytać umowę. Po kilu minutach odzywa się.
- Mogę wiedzieć dlaczego zostały wprowadzone aż tak radykalne zmiany ?- to pytanie jest wyraźnie skierowane do mnie.
- One nie są aż tak radykalne. One są wręcz optymalne dla obu firm. Nam nie pozwoli stracić za dużo w razie niepowodzenia planu produkcji, a tobie nie pozwoli na wycofanie się z współpracy. Proste ?- odpowiedziałam profesjonalnym tonem- Poza tym twoje założenia byłyby bardzo stratne względem naszej firmy, a grunt to współpraca.Trzeba się dzielić, Danny.
- Ciekawe założenie, i całkiem ciekawe. Zgadzam się na tą wersję umowy, ale pod jednym warunkiem
Zawsze jakieś "ale".
- Słuchamy.- powiedział Frank.
- Fel pójdzie ze mną na kolacje, ale bez oblewania mnie wodą.
- Nie zgadzam się.
- Zgoda.
Dwie odpowiedzi w jednym czasie, i żadna nie należała do mnie.
Własna siostra chce mnie sprzedać. A przyjaciel broni. Wszystkie oczy skierowały się na moją sylwetkę. Czego nie robi się dla rodziny.
- Dobrze, ale jak mnie wnerwisz to obleję Cię winem.
Słowo się rzekło.
- Środa o 20.
- 18.
- 19.
- Stoi. Tylko nie ta snobistyczna restauracja. Postaraj się bardziej.- mówiąc to podałam mu długopis do podpisania umowy. Wziął go z mojej ręki i po chwili podpisał umowę. Sama podpisałam ją zaraz po mojej siostrze.
- No to do środy, Danny.
Wyszłam szybko z jego biura i udałam się do wyjścia. Jeszcze nigdy nie udało mi się wydostać z jakiegoś biurowca w ciągu minuty.
Powietrze, tego mi teraz potrzeba. Zakrztusiłam się głębokim haustem powietrza. Co ja najlepszego zrobiłam ? Umówiłam się na kolację z Colinsem, choć chodzę z jego bratem ?
Wróć. Ja przecież nie chodzę z Erykiem. Ale po ostatniej akcji to już chyba coś więcej ?
Nie ważne.
CZYTASZ
Czarna dziewięćset jedenastka
RomanceMiłość. Śmierć. Tajemnice. Czy życie przysporzy Felicji jeszcze więcej problemów ? Czy nie zatraci się w ciemnościach tego świata ?