5(p)

10.9K 297 5
                                    

Obudziłam się rano z jednym pytaniem w głowie: kim był ten tajemniczy facet? Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór, ten dziwny moment, kiedy znalazłam na parapecie kwiaty i karteczkę z podpisem „S.". Cała sytuacja wydawała się tak surrealistyczna, że zaczęłam się zastanawiać, czy to nie był jakiś dziwny żart. Ale jak? Skąd wiedział, gdzie mieszkam? I co chciał przez to wszystko przekazać? Te pytania krążyły mi w głowie, nie dając spokoju.

Stwierdziłam, że nie mogę tak siedzieć i rozmyślać. Wstałam z łóżka, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Ostatecznie wybrałam czarną spódniczkę, która zawsze dodawała mi pewności siebie, oraz top w tym samym kolorze. Spojrzałam przez okno - było pięknie, słonecznie, ciepło. Idealny dzień na spacer. Pomyślałam, że taki spacer dobrze mi zrobi, może odgoni wszystkie te niepokojące myśli.

Spacerując po parku, postanowiłam zadzwonić do Ani, mojej najlepszej przyjaciółki. Szkoda, że mieszka w innym mieście, bo rzadko się widujemy, ale zawsze mogę na nią liczyć, nawet przez telefon. Opowiedziałam jej o tajemniczym „S." i o kwiatkach, które znalazłam wczoraj na parapecie. Z jednej strony trochę się denerwowałam, bo cała ta sytuacja była dziwna, ale Ania podeszła do tego z żartem.

„Może masz adoratora, o którym nawet nie wiesz!" - śmiała się przez telefon, choć w jej głosie słyszałam nutkę troski. Rozmawiałyśmy prawie pół godziny, a potem umówiłyśmy się, że wieczorem pójdziemy razem do klubu. Miałyśmy się spotkać o 20:00. To brzmiało jak idealny plan – tańce, muzyka, odrobina zabawy. Może dzięki temu uda mi się choć na chwilę zapomnieć o tych wszystkich dziwnych rzeczach.

Wracając do domu, zauważyłam, że na blacie w kuchni leży karteczka. Była od mojej mamy:

„Dziś o godzinie 15 będziemy miały gościa, ugotuj proszę coś dobrego."

Zmarszczyłam brwi. Coś mi w tym nie pasowało. Mama rzadko kiedy mnie o coś prosi, a tym bardziej nie przekazuje mi poleceń w taki sposób. Zwykle sama wszystko ogarnia, więc dlaczego teraz nagle traktuje mnie jak swoją służącą? Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam się z nią o to sprzeczać, ale ostatecznie machnęłam ręką. „Nie będę się kłócić, zrobię to i tyle" - pomyślałam.

Zdecydowałam, że przygotuję spaghetti – proste, ale zawsze pyszne danie. A na deser upiekłam czekoladowe babeczki z polewą karmelową. Jeszcze tylko trochę polewy zastygnie i gotowe. Patrząc na zegar, zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze trochę czasu. Wzięłam więc długą, gorącą kąpiel. Aromatyczna piana otuliła moje ciało, a ciepła woda pozwoliła się odprężyć. Przymknęłam oczy i przez chwilę wyobrażałam sobie wieczór w klubie. Już nie mogłam się doczekać, żeby się wyrwać z domu, posłuchać muzyki, potańczyć, może poznać kogoś ciekawego... Może to właśnie będzie wieczór, który odwróci moje myśli od tych dziwnych wiadomości.

Kiedy po godzinie stwierdziłam, że wystarczy już tego wylegiwania się, sięgnęłam po ręcznik. Ale zanim zdążyłam wyjść z wanny, usłyszałam, że ktoś wszedł do łazienki. Zatrzymałam się w pół ruchu, myśląc, że to mama. Odwróciłam głowę i zamarłam. Przede mną stał... mój nauczyciel WF-u, Adam. Co on tu robił?!

Nauczyciel ⚤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz