7.

159 10 3
                                    

  Niechętnie wstałam do pracy. Wczoraj przepłakałam praktycznie pół nocy w ramionach Harry'ego. Myślałam, że jestem silna, a przeczytanie paru informacji o matce potrafiło mnie doszczętnie zrujnować. Teraz mam wrażenie, że cały świat chcę mojego nieszczęścia.

  Po zaparzeniu kawy w termos wyszłam z mieszkania. Właśnie mogę stwierdzić rozpoczęcie sezonu zimowego. Cholernie, ale to cholernie piździ za przeproszeniem. Potarłam swoje ręce, po czym upiłam łyka kawy. Pogrążona w swoich myślach na reszcie doszłam do pracy. Emma stała za ladą zawzięcie z kimś sms'ując. Rzuciłam tylko krótki uśmieszek znikając w pokoju dla personelu. Strasznie ślamazarnie ubrałam firmowy fartuszek. Chyba nie umknęło moje dziwne zachowanie tej pokręconej brunetce.

- Harry?

- Niezupełnie. Bardziej coś w stronę spraw rodzinnych- jęknęłam robiąc pierwsze zamówienie. Emma pokiwała głową zaprzestając prowadzenia swojego dochodzenia. Zrobiło mi się głupio bo ostatnio wszystko jest wokół Penny.- A jak tam twoje miłosne sprawy?

- Kiepsko... jednak sądzę, że ten brunet może to zmienić- zachichotałam odwracając głowę w stronę drzwi. Prawie upuściłam filiżankę dostrzegając nikogo innego jak Louis'a Tommlinson'a. Odłożyłam wszystko czym dotychczas byłam zajęta i wybiegłam do uśmiechniętego przyjaciela. Zamknięta w mocnym uścisku bruneta zaczęłam chichotać.

- Skąd ty tutaj?

- Niespodzianka! Postanowiłem was trochę pomęczyć.- przybliżył usta do mojego ucha.- Tak serio to pomogę trochę temu nierozgarniętemu idiocie.

- Yhym- usłyszałam za sobą chrząknięcie. Emma stała zadowolona z Bóg wie czego. Po prostu przewróciłam oczami i postanowiłam przedstawić jej wspaniałego singla, oraz przystojniaka.

- To Louis, Lou tutaj masz moją przyjaciółkę Emmę- właśnie wtedy zostałam kompletnie zignorowana. Zauważyłam, że byli w siebie wpatrzeni. Ach te dzieci, tak szybko dorastają. Mówiłam, że ta dwójka ma przed sobą przyszłość! Z tego ich gawędzenia dowiedziałam się, iż Lou będzie na razie u mnie mieszkał. Nie, że coś bo naprawdę go lubię, ale HALO! To moje mieszkanie jakby nie patrzeć i mam prawo wiedzieć o takich rzeczach. W sumie przyjazd bruneta wyjdzie na dobre. Harry będzie miał dodatkową parę rąk do pomocy. Może wreszcie skończy się wracanie po nocy, uzupełnianie stosów papierów oraz spanie do piętnastej. To dziwne, że wcześniej nikogo z jego współpracowników nie obchodził los Hazzy.

Około siedemnastej zbieram się do zamknięcia kawiarni. Emma dawno wyszła uprzednio piszcząc z podniecenia. W końcu Tommo dał jej swój numer telefonu. Szczęśliwa jak nigdy postanowiła umówić się na jakieś bliższe spotkanie. Zdjęłam fartuch powoli odwieszając go na wieszak, gdy po kawiarni rozległ się dźwięk dzwoneczka.

- Zamknięte!- wychodzę z kantorka i o mało co nie upadam na ziemię. To ona, przyszła do mojej pracy.

- Penny ja...

- Ty nic! Wyjdź, daj mi spokój. To nachodzenie- mówię wściekła od razu atakując tą kobietę. Nie moja wina, że w sercu została taka wielka dziura. Kobieta ściska mocniej torbę w ręce okazując swoją słabość. Może gdyby stał tam kto inny w tym momencie przestałabym być taką suką, ale nie umiem.

- Chcę tylko porozmawiać. Daj mi wyjaśnić – dobrze, chcę wiedzieć jakimi motywami się kierowała, gdy odchodziła. Pytanie brzmi czy jestem gotowa na nowe informację? Wczoraj przeczytałam jakieś gówniane papiery i wpadłam w histerię.

- Zostaw swój numer, zadzwonię kiedy będę gotowa- zauważyłam iskierki radości w jej oczach. Uciekłam do kantorka i tam ubrałam kurtkę, a gdy wróciłam kobiety nie było. Leżała tylko serwetka z paroma cyframi. Upchnęłam ją do torby opuszczając pracę. Bardzo zdziwiło mnie, gdy zauważyłam Harry'ego opartego o ścianę budynku. Przez ostatni czas nie przychodził, tak więc to bardzo miła niespodzianka. Louis zaczął pomagać?

- Spotkałaś Tommo?

- Dowiedziałam się również, że u nas śpi. Nie, nie mam nic przeciwko Harry.

- Przepraszam- poczochrałam jego włosy i razem ruszyliśmy w stronę parku. Opowiedziałam mu kto postanowił złożyć niezapowiedzianą wizytę. Mina Styles'a była bezcenna. Zaczęłam myśleć czy aby na pewno dobrze zrobiłam. Przecież w sumie zgadzając się na to spotkanie tak jakby dałam jej szansę. Nie chciałam aby myślała, że przeprosiny wystarczą. Nic nie wystarczy abym mogła zapomnieć o tych wszystkich strasznych zdarzeniach. Razem z loczkiem weszliśmy na teren parku. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, drzewami poruszał delikatny wiatr. Od razu do pamięci wróciła słoneczna Australia. Po krótkiej chwili Harry chwycił mnie w pasie przerzucając sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć oraz prosić aby odstawił mnie z powrotem na ziemi. Właśnie wtedy Styles wylądował na trawie, a ja na nim. Zaczęłam chichotać głośno. Leżeliśmy w stosie liści, typowo październikowa pogoda, dwójka zakochanych dzieciaków. Harry przekręcił nas tak, że teraz to ja leżałam pod nim. Odgarnął kosmyk włosów, który próbował wtargnąć do mojej buzi. Chwyciłam garstkę listków sypiąc prosto w jego twarz. Zaczęła się mała wojna , tylko że to ja byłam na tej przegranej pozycji. W końcu skopałam go z siebie i na czworaka próbowałam uciec za drzewo. Nie rozumiem czemu nie wstanę. Odwróciłam głowę do tyłu aby zobaczyć jak daleki dystans nas dzieli. Wtedy właśnie wielki Harry Styles postanowił upaść prosto na małą Penny Bennett. Zaczęłam jęczeć i błagać aby zszedł lecz w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Tak, więc zagrałam nieczysto. Przejechałam paznokciem po przyjacielu Hazzy na co od razu wciągnął powietrze. Jego źrenice powiększyły się do rozmiarów spodka. Przez materiał można było wyczuć erekcję chłopaka. Tylko go dotknęłam, nic wielkiego a tu taka reakcja. Z uśmiechem na ustach zrzuciłam nieprzytomnego Hazzę . Nie chciałam znowu znaleźć się pod chłopakiem, tak więc tym razem to ja usiadłam na nim. Lubiłam go drażnić. Potem zwykle albo strzelał focha, albo próbował się odegrać. Specjalnie biodrami zaczęłam kręcić kółka w jego dolnych partiach przez co chłopak odchylił głowę do tyłu cicho wzdychając. Jego ręce znalazły się na moich biodrach szybko je zatrzymując. Dobrze, że o tej porze w parku są tylko staruszkowie albo ludzie kochający sport.

- Penny, jeszcze raz a przelecę się w tym pierdolonym parku- warknął na co wywróciłam oczami i bez zbędnych ceregieli wpiłam się w jego spierzchnięte usta. Był to jeden z tych bardziej zachłannych oraz spragnionych pocałunków. Głupie motylki w brzuchu! Harry przybliżył swoją twarz do mojego ucha szepcząc uwodzicielsko.- Chciałbym abyś kiedyś zrobiła bardzo niegrzeczną rzecz.

- Jaśniej proszę Haroldzie.

- Chyba nie muszę ci tłumaczyć co to jest robienie loda- zachichotał widząc moją minę. Pewnie była bezcenna. Przecież do niedawna nawet nie myślałam o seksie, a teraz mam już wymyślać jak zrobić loczkowi laskę? Nie umiem, nie nadaję się do takich rzeczy. Chciałabym aby chociaż raz w życiu Styles mógł doznać nieziemskiego orgazmu ,do którego doprowadzę go tylko i wyłącznie ja. Jednak musiałabym najpierw dowiedzieć się jakim cudem mam tego dokonać.

- Penny! Słuchasz mnie czy nadal wyobrażasz nas sobie razem?

- Idiota! Ni-nie twój interes o czym myślałam- wyjąkałam spuszczając głowę w dół.

- Mój, kochanie- pokręciłam szybko głową. Nie, nie, nie. Nie myśl o tym. Ty zboczona, niewyżyta seksualnie dziewczyno!- Idziemy jutro do kina?

- Naprawdę chcesz mieć jakiś kontakt ze społeczeństwem?- zażartowałam na co Harry chwycił mnie za ramiona i przybliżył do siebie. Złączył nasze usta doskonale operując językiem. Teraz naprawdę mam wrażenie, że skończymy nadzy pod drzewem w parku.

- Lubisz mnie wkurzać co?

- Uwielbiam- wyszeptałam czekając na kolejnego całusa. Nic takiego nie nadeszło, ale za to pan Styles wrzucił mi liście za koszulkę. Tak, więc skończyliśmy ganiający się po parku z garścią żółtych, pomarańczowych, bordowych oraz lekko zielonych liści.

  Tylko on potrafi sprawić, że w pełni zapomnę o problemach jakie zaczęły mnie otaczać. Nie chcę teraz myśleć o mamie. Wolę skupić się na człowieku przed sobą. Kimś kto jak na razie robi wszystko co w jego mocy abym była szczęśliwa.

LUDZISKA! 

Wczoraj finał XFactor na Wembley'u i ja - jak przystało na psychofankę- czekałam na chłopaków. Jestem w 100% pewna, iż widziałam ich w jednym z aut :D Pozdrawiam Oli oraz Julkę xxx


Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz