Dzisiaj ten wielki, wielki dzień a mianowicie wigilia! Życzę wam mnóstwa prezentów, czasu spędzonego z rodziną i wszystkiego, wszystkiego magicznego! Wesołych Świąt i niech los.... zawsze wam sprzyja! ♥
Dzisiaj notka trochę inna, wyjątkowo z dzieciństwa Johanny, a dokładnie jej święta! Oczywiście jest to moja wersja ;) :D Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo bardzo długo nad nią pracowałam. :* Następna notka pojawi się po świętach i będzie ona już 'normalna'.
******************************
Johanna, dalej wstawaj! -mama szturcha mnie w ramię.-Jeszcze pięć minut. -mamroczę pod nosem i przykrywam głowę poduszką.
-Ja już znam tę twoje pięć minut..
-Skoro znasz to możesz już iść.
-Mogę, ale dzisiaj Wigilia i nie będziesz spała do 12. -wigilia, no tak kompletnie zapomniałam. - A wiesz co to oznacza? -dodaje mama z uśmiechem.
-Że będzie dużo jedzenia? -Siadam na brzeg łóżka, i tak już nie zasnę.
-Oj to też, ale nie naprawdę pamiętasz? Dzisiaj twoja dwunasta wigilia, co oznacza, że....-Wreszcie stanę się władczynią świata? -dokończyłam za nią, a mama zaniosła się szczerym śmiechem. -W święta podobno wszelkie marzenia się spełniają.
-Jeśli w twoim rozumowaniu oznacza to, że dostajesz swoją pierwszą broń, to tak. Zostaniesz władczynią świata. A teraz ubierz się i zejdź na dół. Tata już przygotowuje śniadanie.
Szybko zerwałam się z łóżka, kiedy tylko mama znikła za drzwiami. Z prędkością światła ubrałam jakieś jeansy oraz luźną bluzkę z krótkim rękawem. Włosy spiełam tak jak lubię najbardziej czyli w kitkę i już po chwili znalazłam się w salonie, w którym panowała iście świąteczna atmosfera.
Choinka na środku salony wyglądała wspaniale, a w kominku wesoło buchał ogień. Wszędzie stały i wisiały świąteczne ozdoby.
Kocham mój dom i mój dystrykt.
Podchodzę od mojej mamy, która właśnie nakrywa do stołu i mocno ją przytulam. Po lekkim zdziwieniu odwazjemnia go. Często okazuje uczucia mojej mamie, a ona mi. Mam z nią wspaniałe relacje, nigdy niczego przede nią nie ukrywam. Jest najwspanialsza na świecie.
-Kocham Cię mamo. -szepczę. Moja mama lekko się uśmiechnęła.
-Ja Ciebie też skarbie. -odpowiedziała również szeptem.
-No, no cóż za romantyczna scena, a o mnie to już nie łaska pamiętać, co? -głos taty dobiegał z salonu. Jego kochałam równie mocno jak moją mamę. Jest dla mnie nauczycielem, najważniejszą osobą na świecie.
Urodę zdecydowanie odziedziczyłam po mamie, a charakter... po tacie. Jestem dumna ze swoich genów.
-Pamiętam, pamiętam... przynajmniej ja, nie wiem jak mama. -usłyszałam śmiech taty. Mama lekko odsunęła się ode mnie. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Nigdy nie rozumiem dlaczego dorośli się rumienią, przecież nic takiego strasznego nie zrobili. No cóż, możliwe, że zrozumiem dopiero jak dorosnę, ale na razie chcę pozostać jak najdłużej dzieckiem... no może takim po dziewiętnastym roku życia, wtedy przynajmniej miałabym pewność, że mnie nie wylosują.
Idę do kuchni, gdzie tata przygotowuje świąteczne śniadanie. Na sam widok aż ślinka mi cieknie.
-Cześć skarbie. Głodna? -przywitał mnie tata.
CZYTASZ
After Mockingjay [ZAWIESZONE]
FanfictionKoniec Igrzysk. Koniec Snowa. Mogłoby się wydawać, że to już koniec wojny i życia w strachu. Niestety to tylko pozory. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. Ktoś, kto będzie chciał to zniszczyć. ------ Opowiadanie jest pisane z...