Ból. Mówią że ból fizyczny jest mniejszy niż ból psychiczny. Mają rację. Osoby które się samookalaczaja przenoszą ból psychiczny na ból fizyczny, który jest zdecydowanie mniejszy. Ludzie boją się ich. Boją się osób wrażliwych. Widza ich rany, boją sie pomóc. Wolą zostawić ich sobie samych. Nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo osoby wrażliwe potrzebuja pomocy. Są wrażliwi na otaczający ich świat. Życie ich przytłacza. Nie dają sobie rady. Z czasem wyrzuty sumienia ich zabijają... Zabijają od środka. Czują się jak małe lalki otoczone przez bandę psychopatycznych lalkarzy. W tym małym świecie, są tylko marionetkami. Małymi kukielkami, nad którymi mają władze osoby bez serca. Lubią się mścić. Nawet z świadomością że nie mają za co. Potwory, które widzą w życiu zabawę. Nie znają go. To tylko gra. Są marnymi postaciami, w tej marne sztuce. Zabijają się sami, nie zdając sobie z tego sprawy. To tylko jeden wielki cykl. Ludzie niszczą siebie nawzajem. Nie widzą tego. Tylko ludzie wrażliwi potrafią otworzyć oczy na otaczający ich świat. Na ta toksyczna atmosferę. Dusza się. Potrzebuja powietrza. Powietrza w postaci człowieka, który go zrozumie. Kogoś komu mógłby powiedzieć co czuje. Jednak tacy ludzie nie istnieją. To tylko bajka. Złudzenie stworzone przez tych toksycznych ludzi. Psychologów którzy "pomagają" bo im za to płacą. Oni nigdy nie pomogą. Nie rozumieją nas. Nie rozumieją życia. Bólu. Nie odczuwali go. Zawsze widzieli to co chcieli. Chorzy psychicznie doktorzy, widzący świat różowo. Z idealnymi rodzinami. Posiadający mnóstwo pieniędzy. Nikt nigdy nie był szczęśliwy. Wmawia sobie że jest dobrze. Że jest cudownie, lepiej być nie może. Ma rację. Nie może. Nigdy nie będzie. Życie nie rozumie ludzi. Jest okrutne, ostre. Ludzie mają ostre jezyki. Za często ich używają. Tolerancja. Coś takiego nie istnieje. Osoby homoseksualne nie mają życia. Są odmiencami. Ludzie tego nie rozumieją. Nie rozumieją nas. Używają języków by ranić. Krwawimy. Krwawimy przez nich. Codziennie ulatuje z nas życie. W końcu się wykrwawimy. Czy osoby które miały nas wspierać, pomogły? Gdzie są efekty? Przecież byli dla nas. Tak nas oszukiwali. Że chcą nam pomóc. Nie widzą tego. Bo widzą to co chcą zobaczyć. A my... My już jesteśmy martwi. Jest ciało. Serce bije. Ale co z tego skoro my już nie czujemy. Nie czujemy świata. Nie czujemy że żyjemy. Każdy dzień, identyczny. Zaczyna się gdy słońce wstaje. Kończy, gdy zachodz. Codziennie walczymy o przetrwanie. W wielkim toksycznych świecie. Niea dla nas miejsca. Dusimy się. My. Ludzie wrażliwi. Mamy duszę. Oni nie. To oni są odmiencami. Potwory bez uczuć. Kalecza nas. W końcu i tak wszyscy odejdziemy. Nie będziemy jednak szczęśliwi. Nie rozmawiamy. Zamykamy się. Tam. Tam gdzie możemy być spokojni. W odczuciu bólu. Bynajmniej mniejszego. Nasz sposób na odreagowanie. Nie jesteśmy słabi. Nie... Jesteśmy silniejsi. Silniejsi od potworów. My jeszcze walczymy. Z uczuciami, których oni nie posiadają. Czujemy się słabi. Ale nie okłamujemy się. Jak oni.... Są słabi, słabi, słabi. Żywią się nami. Naszymi nerwami. Łzami. Lubią to. Lubią ta zabawę. Ale wygramy. My zostaniemy szczęśliwi. Tam na górze. Kiedy się w końcu odważymy. Będzie taki dzień. Kiedy oni zostaną, duszac się wyrzutami sumienia i strachem. Jak my. Jednak jesteśmy inni. Odwazniejsi. Oni zostaną do końca swojego karnego życia na tym beznadziejnym świecie, a my odejdziemy. Pierwsi. Kto pierwszy ten lepszy.