Rozdział 8

382 39 4
                                    

Wyszłam na zewnątrz i zamknęłam dom. Ruszyłam przed siebie. Oczywiście szłam lasem, bo tędy mam skrót do szkoły. Przez cała drogę myślałam o Justynie, Adrianie, Tomku i Piotrku.. Tak na prawdę nie wiedziałam jak to się wszystko zakończy. Po 10 minutach byłam w szatni, która na szczęście była pusta. Zegar wskazywał godzinę 7:50. Miałam już nadzieję, że do rozpoczęcia lekcji nikogo nie spotkam. Wyszłam z szatni i udałam się na samą górę, bo tam miałam pierwszą lekcje - chemie. Kiedy byłam już pod klasą zauważyłam Tomka siedzącego na ławce i rozmawiającego z Adrianem. Super.. Teraz jeszcze tego mi brakowało. Odwróciłam się i szłam do łazienki gdy w pewnym momencie ktoś złapał mnie na rękę. Ponownie się odwróciłam. Stałam twarzą w twarz z Tomkiem

- Wera dlaczego mi znowu uciekasz? - zapytał ze smutkiem w oczach

- N- nie uciekam.. Po prostu zobaczyłam, że rozmawiasz z Adrianem więc postanowiłam, że zostawię was samych i nie będę wam przeszkadzać

- Kłamać to ty nie umiesz

Miał racje. Przecież znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Byliśmy jak rodzeństwo

- Emm.. A o czym gadaliście? - zapytałam, mimo że bałam się odpowiedzi

- W sumie to o niczym. Pokazywał mi nową apke jaką ściągnął na telefon.

Uff kamień spadł mi z serca.

- Wera, dzisiaj już mi nie zwiejesz. Musimy porozmawiać - powiedział poważnym tonem

W tej chwili zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje. Weszliśmy do klasy. Wiedziałam, że przyjaciel, mimo tego że jest lekcja to będzie mnie dalej męczył. Na szczęście dzisiaj robiliśmy doświadczenia i nie było czasu na rozmowy. Chemia strasznie szybko mi minęła

- Nie będę cię teraz nękał. Może spotkamy się po szkole i wtedy mi wszystko wyjaśnisz? Pamiętasz, że masz mi jakoś wynagrodzić wczoraj? Nie przyjmuje odmowy - zaśmiał się, ale wiem że mówił poważnie. Widać było że się o mnie martwi.

- Z wielką przyjemnością spotkam się z panem Tomkiem - zaśmialiśmy się obydwoje. Chciałam jakoś rozluźnić atmosferę

- Ok, to czekam na ciebie w szatni po lekcjach

Przytulił mnie i poszedł. Na prawdę jestem szczęśliwa, że mam takiego przyjaciela. Kolejne lekcje mijały mi bardzo szybko. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę 20 minutową. Od rana nie widziałam Justyny w szkole, ale to może dlatego że nigdzie szczególnie nie chodziłam. Nie miałam innego wyboru jak iść do Piotrka i się zapytać go czy przyjaciółka jest w szkole. Chodzili bowiem razem do klasy. Długo mi to nie zajęło, bo tak jak myślałam był na sali gimnastycznej.

- Piotrek! - zawołałam

- O hej! Czym sobie zasłużyłam na tak miłą i niespodziewaną wizytę? - zapytał

- Nie żartuj sobie. Jest Justyna w szkole?

- Nie żartuje słońce. Jest.

Zaraz chwileczkę. Czy on do mnie właśnie powiedział ''słońce''?! Miałam nadzieję, że to tylko głupi sen i że zaraz się z niego obudzę.

- A nie wiesz może czasem gdzie ją znajdę? - zapytałam, udając że nie zwróciłam uwagi na ''słońce''

- Powinna być w radiowęźle

Wybiegłam szybko z sali. Radiowęzeł był niedaleko. Otworzyłam drzwi. Piotrek faktycznie miał racje.

- Justyna! Dlaczego nie dajesz znaku życia! Wiesz jak się o Ciebie bałam?! - krzyknęłam przytulając ją

- Przepraszam.. zachowałam się jak dziecko..

- Już dobrze. Musze z Tobą poważnie porozmawiać.. I nie ukrywam swojego zaskoczenia

- Czekaj o czym ty mówisz? Jakiego zaskoczenia? - zerwała się na równe nogi

Życzę wszystkim Wesołych Świąt, spędzonych razem z rodziną i szczęśliwego Nowego Roku:))

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz