Sarumi(K-project) Świąteczne pierniczki

107 7 11
                                    

Pierwszy tekst wrzucony we Wigilie, więc wesołych świąt!
Szare chmury wisiały nad Tokio, sypiąc obficie białym puchem. Ulice były czyszczone ze śniegu, a na chodnikach było istne lodowisko. Latarnie zapalały się po kolei, oświetlając drogę. Przechodnie z grubymi płaszczami i czapkami na głowach pośpiesznie szli do swojego celu, którym był zapewne ciepły dom. Słońce się chowało, ale nie było jeszcze późno, uroki zimy. Na wystawach sklepowych widniały ozdoby świąteczne, lampki migały kolorowymi śwatełkami. Tak, święta pełną parą. W końcu 23 grudnia.
Na to wszystko patrzyła się białowłosa dziewczynka z okna baru o nazwie Homra. Anna z zachwytem patrzyła na tą iście bajkową scenerie, z uśmiechem na twarzy i szeroko otwartymi oczami. W barze została tylko ona, Kusanagi i Yata. Ten ostatni przysłuchiwał się speakerowi mówiącym o tym, że w niektórych dzielnicach zabraknie prądu i latarnie będą nieczynne. Izumo wycierał blat, a wszyscy czekali tylko na jedno.
- Kiedy te ciastka się w końcu upieczą, chciałbym wrócić do domu...- Yata przestał słuchać monotonnego głosu faceta z radia. Od ósmej rano piekli pierniczki na jutro. Na cały pomysł wpadła Anna. Postanowiła upiec ciasteczka dla każdego członka Homry. Pomyślała, że to, choć trochę ociepli atmosferę, a zwłaszcza, że to pierwsze święta Homry bez Mikoto. Dziewczynka spojrzała w stronę Yaty z uśmiechem, była mu wdzięczna za to, że zobowiązał się do pomocy, choć to ostatnia osoba, którą by o to podejrzewała. Nie przez to, że w jakikolwiek sposób był zrzędą, gburem i tym podobne, wręcz przeciwnie. Misaki był przyjacielski i umiał dogadać się ze wszystkimi. No chyba, że była to dziewczyna, to wtedy jego twarz miała taki sam kolor co włosy. Problemem chłopaka to to, że nie nie miał ani trochę cierpliwość i dopóki miał co robić, to był znośny teraz dłużyła mu się każda sekunda.
- Yata- kun, jeszcze jakieś piętnaście minut, ale możesz już pójść. Ja z Kusanagim-san poczekamy i...
- Nie ma mowy, jak już coś zaczynam to staram się kończyć. - Yata przerwał jej. Naprawdę chciał zobaczyć ostateczny rezultat swojej kilku godzinnej pracy.
Siedział tak jeszcze na krześle barowym kiedy piekarnik za zapleczu wydał z siebie cichy, ale słyszany dźwięk. Misaki praktycznie rzucił się do biegu i zaraz już z pomocą rękawic kuchennych wyciągał blachę z ciasteczkami z piekarnika. Postawił je na stole i spojrzał na trzysta pierniczków, wszystkie polukrowane i ozdobione oprócz tej ostatniej partii. Anna wyłożyła pierniczki na talerz i sięgnęła po rękaw kucharski z lukrem. Wzięła osiem ciastek i na każdym z nich napisała po jednej literze. Misaki i Kusanagi patrzyli na jej poczynania przez ramię. Efekt końcowy wyszedł taki, że litery tworzyły napis " dziękuję". Spojrzała na młodszego chłopaka.
- Te zabierz do domu teraz, dziękuję ci za pomoc, Yata- kun. - Uśmiechnęła się do niego uroczo, a Misaki poróżowiał trochę na policzkach.
- Nie ma sprawy i tak nie miałem nic dziś do roboty.- Odpowiedział jej. Izumo zapakował ciasta do materiałowego woreczka i podał go Yatcie, który ubierał już bluzę. Zaprosił rudzielca na jutro na ciastka, bo wyszło trochę nadprogramowo. Na pożegnanie Anna pomachała do niego przez szybę okna. Odpowiedział jej tym samym gestem, uśmiechając się. Tak, to jest prawdziwa rodzina, prawdziwy dom. Miejsce gdzie ludzie się o ciebie martwią, miejsce gdzie zawsze możesz wrócić i za którym zawsze tęsknisz. Misaki popędził na swojej deskorolce omijając większe przeszkody i zastanawiał się czy na jego ulicy będą światła. Zatrzymał się na światłach, stało z nim nie wiele osób. Większość już grzała tyłki w domach. Na przeciwko był tylko jedna osoba. Uśmiechająca się w szyderczo- arogancki sposób. Misaki nie chcąc sobie psuć humoru i tego świątecznego nastroju, zastanawiał się czy nie pojechać prosto, ale coś mu zaświtało w głowie. Od dawna chciał coś mu powiedzieć. Stał nadal na swoim miejscu i czekał. Nawet nie zareagował na to, że zmieniło się światło. Patrzył się w te niebieskie oczy.
- Mi~sa~ki... - Fushimi przeszedł koło niego nie przerywając kontaktu wzrokowego i stanął dalej od jezdni.- od kiedy taki opanowany, zawsze to ty pierwszy wszczynałeś bójkę. Coś się stało? Dziewczyna cię rzuciła? -Uśmiechnął się, widząc teraz lekkie rumieńce na twarzy Yaty i to wcale nie od mrozu.
- Nie walczę z nieuzbrojonymi...- Fakt, Saruchiko był w zwykłym, popielatym płaszczu i nie miał na sobie munduru, co mogło znaczyć, że nie ma też swojej szabli.
- To, że nie mam broni nie znaczy, że miałbyś jakiekolwiek szanse by mnie pokonać...
- Zamknij się Małpo! - Krzyknął i już chciał wskoczyć na deskę i dać mu po tej, wykrzywioną w aroganckim uśmiechu, mordzie, ale jednak nie mógł, chciał coś zrobić i to zrobi.
- Co cię tak hamuje Mi~sa~ki, czyżby Anna dała rozkaz, że w święta mają być wszyscy dla siebie mili?- Zaśmiał się. Nikogo w okolicy nie było, a latarnie zaczęły mrugać, aż wszystkie światła w okolicy zgasły. Tylko światło księżyca dawało trochę światła.
- Słuchaj Saru... Pamiętasz jak w gimnazjum robiliśmy ciastka na szkolny kiermasz?
- Tak...- Niebieskowłosy spojrzał na niego niepewnie.
-Przyszedłem do ciebie, bo akurat twoich rodziców nie było w domu. Wzięliśmy pierwszą lepsza książkę z przepisami i znaleźliśmy przepis na pierniczki. Ty wiesz, że czytałem go tyle razy, że zapamiętałem go do dziś i w sumie nie tylko to zapamiętałem.- Spojrzał mu w oczy i mówił dalej. -Do tej pory uważam, że przeżycie pierwszego pocałunku z przyjacielem jest dziwne- Gdyby nie wszechogarniająca ciemność to Fushimi zauważyłby rumieńce na policzkach Yaty. Twarz członka Berła 4 przez kilka sekund wyrażała tak jakby rozgoryczenie pomieszane ze smutkiem.- co nie zmiana faktu, że tego nie żałuję. Nasze relacje później były normalne, nie rozmawialiśmy o tym, zachowywaliśmy się tak jakby nic się nie stało, ale ja codziennie myślałem.- Saruchiko zdziwił się, ale też po chwili uśmiechnął się lekko.- Zastanawiałem się czy gdybyśmy o tym porozmawiali, wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Może nawet byśmy razem byli... Może... Może nie poświęcałbym więcej czasu osobie którą szanuję niż tej którą... Którą dążę szczerym uczuciem odkąd ją, cholera, poznałem... Tylko. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, a później nie chciałem jej stracić.
- Dopiero teraz zauważyłeś, że byłeś ślepo wpatrzony w Mikoto?- Fushimi sytał, spokojnym, wręcz monotonnym głosem.
- To nawet nie ja, tylko Kusanagi-san.- Zaśmiał się sztucznie.
- Co chciałeś mi powiedzieć przez to wszystko?- Niebieskowłosy chciał wiedzieć czemu nagle teraz on mu to mówi swojemu wrogowi, byłemu przyjacielowi.
- Chodzi mi o to, że cię przepraszam... - Podszedł do niego z wyciągniętą ręką w której miał ciastka. - i chciałem ci dać te pierniczki, które upiekłam razem z Anną. Posłużył nam ten sam przepis przy, którym zrozumiałem, że cię kocham.- Zacisnął oczy i czekał na reakcje. Zastanawiał się czy ten go uderzy, odejdzie czy coś jeszcze innego, ale tego się zupełnie nie spodziewał. Poczuł jak chłopak zabiera ciastka z jego ręki, ale zaraz złączy ich palce w uścisku. Złapał go drugą ręką delikatnie w tali i wolno, ale zdecydowanie przyciągnął Yatę do siebie. Spojrzał wciąż zaciśnięte powieki.
-Otwórz oczy, Misaki.- Szepnął cicho i już zraz zobaczył oczy pełne zdziwienia, ale też i nadziei. Fushimi przybliżył się do Yaty i leciutko musnął jego usta, cały czas obserwując mimikę niższego chłopaka. Ten był spokojny, ale miał już dziś dość czekania i to on, wyraźniej połączył ich usta.Przez chwilę żaden z nich się nie ruszył, ale Saruchiko, kiedy upewnił się, że obaj tego chcą, przeją pełną inicjatywę. Przygryzł wargę Misakiego, a ręka trzymająca jego dłoń powędrowała do jego policzka. Yata uchylił lekko usta. Fushimi widząc to nie zastanawiał się tylko, złączył ich w pocałunku, pełnego namiętności, tęsknoty i pożądania. Przylegli do siebie jeszcze ciaśniej. Między nimi nie było nawet milimetra przerwy. Oderwali się od siebie ustami, a Misaki szybko wtulił się w pierś wyższego chłopaka. Ten pogłaskał go po głowie, opierając brodę o nią.
- Gdzie ty tak właściwe szedłeś? - Yata spytał, choć chciał żeby Fushimi, został przy nim i nigdzie nie odchodził.
- Właśnie skończyłem swoją wartę i miałem wracać do domu.- Zacisnął ramiona jeszcze bardziej, prawie przyduszając Misakiego , ale nie chciał go nigdzie wypuścić nawet na chwilkę.- Ale teraz tak myślę... Zabieram cię ze sobą.- Nie czekając na odpowiedź ze strony rudzielca uniósł go jak księżniczkę. Ten ledwo co zdążył złapać swoją deskorolkę.
- C-co ty robisz?!- Jego twarz po prostu płonęła rumieńcem.
- Ty i tak chyba jechałeś do domu, prawda? Po co marnować dwa domy skoro można być we dwoje w jednym?- Uśmiechnął się łobuzersko.
- Mogę chociaż pójść sam, umiem chodzić!- Niebieskowłosy się zatrzymał i spojrzał na swoją księżniczkę.
- Nie, bo jeszcze się rozmyślisz i uciekniesz. -I ruszył dalej.
- Dzięki...- Księżniczka wydęła policzki w uroczy sposób. Nie szli zbyt długo, aż w końcu dotarli do domu Saru. Przed drzwiami do mieszkania wypuścił Misakiego z objęć i otworzył drzwi. Zaprosił gościa do środka. Mieszkał w normalnym dwupokojowym mieszkaniu z kuchnią i łazienką. W salonie stał telewizor, kanapa na przeciwko niej stolik i półki z książkami. Rudzielec odłożył swoją deskę koło drzwi i rozebrał się z bluzy i butów. Wszedł dalej w mieszkanie i zaczął się zastanawiać po jaką cholerę, on go tu przyniósł.
- Chcesz herbaty?- Gospodarz spytał, kierując się w stronę drzwi po prawo od wejścia.
- Chętnie...- Powiedział siadając na kanapie. Kiedy Fushimi zniknął, prawdopodobnie w kuchni. Misaki zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Wyglądało jakby nikt tu nie mieszkał od jakiegoś czasu. Na książkach leżała dość gruba warstwa kurzu i... ogólnie był mały syf. Co jest raczej nie podobne do tego aroganckiego dupka.
- Mam mały bałagan, bo ostatnimi czasy większość czasu spędzam w Berle i rzadko siedzę w domu.- Położył dwa kubki z gorącym napojem.
- Pracoholik...
- Niezbyt, zwyczajnie nie mam powodu tu wracać... - Upił łyk herbaty i odstawił ją na stolik. - wiesz, nadal nie wiem, czemu mi to wszystko powiedziałeś...
- Już ci mówiłem i drugi raz powtarzać tego nie będę... - Wpatrzył się w kłęby pary wydobywające się z kubka. - W sumie mógłbym się spytać, czemu mnie... ten... no- jąkał się, a na policzki znów wstąpił rumieńec.- pocałowałeś.
- Bo tęskniłem...- Odwrócił twarz Yaty w swoją stronę i spojrzeli sobie w oczy. Yata odłożył swój kubek i przytulił się do Niebieskowłosego z taką porywczością, że wylądował na nim, schował twarz w jego szyji.
- Misaki... fajnie, że przyszedłeś.
- Przyniosłeś mnie tu...
- Ta... Wiesz co, już cię nie wypuszczę...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Oneshot by ShiNoAmaiTenshi (FF yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz