Oneshot

650 59 23
                                    

(Kris P.O.V)

Wszedłem do pokoju trzaskając drzwiami. Miałem już dość tego chłopaka, odkąd poznał Lay'a i jego bandę cały czas wpadał w kłopoty, a ja musiałem go ratować.

-Kris proszę otwórz drzwi!

Teraz będzie przepraszał mnie za wszystko, a ja jak zwykle mu wybaczę. Nie Kris nie tym razem, ten dzieciak już za dużo sprawił ci problemów.

-Kris proszę wybacz mi, obiecuję, że to już ostatni raz.

-Spadaj Tao- odkrzyknąłem do niego, nie chciałem go teraz widzieć.

-Proszę porozmawiaj ze mną.

Nie wytrzymałem. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na niego.

-Nie rozumiesz co mówię.

-Ale Kri.....

-Daruj sobie, zawsze muszę cię ratować , a później mi się obrywa, mam już dość nie chcę cie więcej widzieć rozumiesz!!

Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem. Wiem, że nie powinienem tak na niego krzyczeć, ale już nie dawałem rady. Chłopak, którego kochałem, o którego tak się troszczyłem niszczył swoje życie nieświadomie niszcząc moje.

(Tao P.O.V)

Wiedziałem, że jest zły, ale nie, że aż tak. Chciałem tylko mu powiedzieć, że skończyłem z Lay'em i jego gangiem, ale widzę że już za późno. Poszedłem do łazienki i usiadłem na wannie chowając twarz w  dłoniach. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem żyletkę i nie myśląc wiele zacząłem się ciąć. Łzy napłynęły mi do oczy. Chciałem go przeprosić, chciałem mu tylko powiedzieć, że go kocham. Nagle zrobiło mi się słabo, nie wiedziałem co się dzieje, przed oczami miałem mroczki.

-Przepraszam Kris- zdążyłem powiedzieć zanim straciłem przytomność.

(Kris P.O.V)

Wyszedłem z pokoju. Postanowiłem pójść do Tao, za bardzo na niego naskoczyłem. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie otworzył. Pchnąłem je lekko i wszedłem do środka.

-Tao jesteś tu?- nikt nie odpowiedział

Zastanawiałem się gdzie mógł pójść. Po chwili wpadłem na pomysł- łazienka- zawsze tam się zamykał gdy był zdołowany. Poszedłem do łazienki i nacisnąłem klamkę. Zamknięte.                                                   

-Tao otwórz drzwi wiem, że tam jesteś-cisza

-Tao proszę otwórz nie chciałem wtedy na ciebie nakrzyczeć- znowu cisza, teraz zacząłem się bać. Uderzyłem w drzwi z całych sił, a tam zobaczyłem Tao leżącego na podłodze, z reki leciała mu krew.

-Tao!- podbiegłem do niego i zawiązałem mu ręcznik na ręce żeby zatamować krew.

-Coś ty narobił głupku-drżącą ręką wybrałem numer na pogotowie.Modliłem się aby nic mu nie było.

                                                                          ...........................   

 Siedziałem przy łóżku Tao oczekując aż się obudzi. Lekarz powiedział, że z tego wyjdzie co bardzo mnie ucieszyło.

-Kris.- podniosłem głowę słysząc jego głos

-Tao! Dzięki Bogu.-powiedziałem ściskając go mocno.

-Nigdy więcej tak nie rób, wiesz jak się o ciebie martwiłem.

-Myślałem, że nie chcesz mnie już więcej widzieć- odpowiedział ze smutkiem w głosie.

-Przepraszam Tao trochę mnie poniosło i powiedziałem coś czego nie chciałem.

-A ja myślałem, że ty......... że mnie nienawidzisz.

-Nie Tao nie mógłbym cię znienawidzić, za bardzo cię kocham.

-Co?

Uśmiechnąłem się i pocałowałem go czule w usta.

-Kocham cię Tao- powiedziałem odsuwając się od niego.

-Też cię kocham Kris.

Znowu złączyłem nasze usta w pocałunku. Jednak kłótnie czasami wychodzą na dobre.                                                   






Taoris <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz