Rozdział 5.

198 7 1
                                    

*Perspektywa Niall'a*

-Bo tylko Ciebie kocham w taki sposób. - powiedziała, a ja zamarłem. Kocham. Czy to tylko pomyłka, czy ona serio ciągle mnie kocha? Nie wiem co mam myśleć. Patrzyliśmy sobie w oczy i niewiele myśląc pocałowałem ją. Nie mogłem się powstrzymać. Przez ostatnie dwa lata marzyłem tylko o tym, by móc być blisko niej. I w końcu to się spełniło. Odwzajemniła mój pocałunek, a moje serce dostało palpitacji, bo kurwa ona jest najlepszym, co w życiu miałem. Nie wybaczę sobie do końca życia, że spierdoliłem tą sprawę. Jedyne, czego chcę to to, by być z nią zawsze, do końca moich dni. Jednak wiem, że to mało możliwe, bo ona może mi tego nie wybaczyć. Ale jej też musi zależeć. Ten taniec, nasze rozmowy, pocałunek. Nie wierzę, że już nic do mnie nie czuje. Chowa to w sobie bardzo głęboko, ale zrobię wszystko, żebyśmy znowu byli razem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, jednak wciąż byliśmy blisko siebie. Oparłem swoje czoło o jej.

-Przepraszam. Przepraszam za wszystko. - wyszeptałem. Nic nie odpowiedziała. Staliśmy parę minut w ciszy.

-Chciałabym wrócić do domu. - odparła po chwili.

-Odprowadzę cię. - powiedziałem i ruszyliśmy do środka. Zabraliśmy swoje rzeczy i powiedziawszy reszcie, że się zmywamy, poszliśmy do mieszkania Janie. Po kilku minutach przerwałem milczenie.

-Czemu nic nie mówisz?

-A co mam ci powiedzieć? Że było super? Że było źle? Że nie powinniśmy tego robić? Nie wiem co mam myśleć, a co dopiero o tym mówić. To wszystko jest takie skomplikowane Niall. Mieliśmy zachowywać się jak znajomi, a nagle całujemy się za klubem. To jest tak cholernie pokręcone. Błagam, nie wspominajmy o tym na razie. - powiedziała i na tym skończyliśmy ten temat. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. O naszych planach na przyszłość. O naszej szkole. O wszystkim, tylko nie o nas. I może w sumie to lepiej. Nie żyjmy przeszłością. Żyjmy tym, co teraz. Może to nam wyjdzie na lepsze. Byliśmy już pod jej mieszkaniem.

-Chcesz wejść? - spytała.

-Nie, ale dzięki. Wrócę do hotelu.

-Nocujesz w hotelu?

-Tak. Dopóki nie znajdę jakiejś kawalerki jestem skazany na tułanie się po hotelach.

-Wiesz, jeżeli chcesz to możesz mieszkać u mnie. Mam wolny pokój i naprawdę nie lubię mieszkać sama. Zaoszczedziłbyś pieniądze, a ja miałabym towarzystwo. - powiedziała z uśmiechem.

-Mówisz poważnie? - zdziwiłem się.

-No tak. Moglibyśmy ze sobą żyć. Wiesz... jako przyjaciele.

-OK, porozmawiamy o tym następnym razem. - odparłem.

-To dobranoc. - powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Odszedłem z uśmiechem na ustach. Ta propozycja mieszkania razem jest świetna. Byłbym wtedy tak blisko niej.

Po dwudziestu minutach byłem w moim hotelowym pokoju. Harry właśnie brał prysznic, a ja i Louis leżeliśmy na swoich łóżkach.

-Więc Ty i Jenny... - zaczął Tomlinson.

-Co z nami? - spytałem.

-Dobrze się dogadywaliście dzisiaj.

-Wiem. Zaproponowała mi, żebym z nią zamieszkał. Nie chce mieszkać sama, a przy okazji ja zaoszczędziłbym hajs.

-Zgodzisz się?

-Chyba tak.

-Czemu?

-Bo wciąż ją kocham.


✔ cz. 2. New life without You | NH LH FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz