[1/1]

1.5K 107 31
                                    

* * *

Zamknęła futerały i łapiąc za uchwyty opuściła sypialnie. Przeszła przez korytarz i w przedpokoju ubrała czarne vansy. Trwała kalendarzowa jesień i na razie było jeszcze ciepło. Ochłodzi się dopiero w grudniu, kiedy Minah wróci z Francji. Założyła kurtkę oraz czapkę i wyszła z mieszkania, zatrzaskując drzwi. Nim zrobiła krok do windy zatrzymała się gwałtownie i uderzyła otwartą ręką w czoło. Zapomniałam kluczy! - pomyślała. Znowu. To już trzeci raz w tym tygodniu. Kolejny dzień z rzędu, a była dopiero środa. Jak dobrze pójdzie to przez następne cztery dni codziennie będzie odwiedzać recepcję i brać zapasowe, bo jej własne gdzieś się zapodziały. W mieszkaniu panował bałagan przez wszelkie pudła, nowe rzeczy, ciuchy i niepotrzebne duperele. Minah wprowadziła się tu dwa tygodnie temu, jednak dalej nie ogarnęła mieszkania. Wsiadła do windy i nacisnęła na parking podziemny. Dwadzieścia siedem pięter niżej wysiadła. Odnalazła swój samochód i zapakowała się do niego. Wyjechała z budynku na świeże poranne seulskie powietrze. Skażone dwutlenkiem węgla i innymi zanieczyszczeniami. Mimo to dziewczyna kochała Seul.

Brunetka powinna dorobić sobie więcej kluczy i powkładać do butów, może wtedy ich nie zapomni. Bo zapominała mnóstwa rzeczy. Począwszy od kluczy, kończąc o miejscu gdzie zaparkowała samochód czy dacie swoich urodzin. Tak Minah zapominała o swoich urodzinach. Kiedy rodzice i znajomi robili jej niespodziankę, była zaskoczona i pytała czy to na pewno dzisiaj oraz tłumaczyła, że zapomniała. Urodziła się dwunastego kwietnia, tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku i była niską brunetką z czarnymi jak węgiel oczami. Zapominalska, pechowa, ale z ogromnym talentem muzycznym. Śpiewała i grała na skrzypcach normalnych jak i elektrycznych od dziecka. Pasją do skrzypiec zaraził ją tato. Obecnie światowej sławy koreański skrzypek i kompozytor oraz wykładowca na uczelni w Seulu. Minah chciała być taka jak on, dlatego nie dość, że miała lekcje w filharmonii to ćwiczyła w domu z tatem, ale jeździła na wszelkiego rodzaju kursy i wykłady. Za tydzień leciała na dwa miesiące do Paryża.

Zaparkowała i wysiadła. Była na miejscu. Park przy filharmonii. Chodziła tam co dwa dni i grała dla ludzi. Nie brała pieniędzy, chciała po prostu dzielić się swoją pasją.

Zatrzymała się przy starej fontannie i wyciągnęła skrzypce z futerału, przyłożyła je do brody i chwyciła smyczek. Postanowiła zagrać Menuet in D Mozarta. Gdy zaczęła grę ludzie przystawali i słuchali w skupieniu. Cieszyła się z tego.

*

Sehun szedł alejką parku razem z Lay'em, Chanyeolem, Suho i Chenem. Patrzył w telefon i nie zwracał na nikogo większej uwagi. Co chwilę na kogoś wpadał i przepraszał, poprawiając kaptur oraz okulary. Nie chciał zostać rozpoznany przez fanki.

Mieli teraz trzy dni wolnego, następnie dwa tygodnie ćwiczeń, a później ruszali w trasę po Europie. Na półtora miesiąca.

Trzydzieści miast. Trzydzieści koncertów.

Nagle poczuł, że w coś uderzył. Podniósł głowę. Tym czymś okazały się być plecy Lay'a.

– Przepraszam, hyung – powiedział i wyjrzał za chłopaka. Ten odwrócił się i uśmiechnął.

Przed nimi stała grupa ludzi, która czegoś słuchała. Do uszu Sehuna dotarły delikatne dźwięki skrzypiec. Wyprostował się i spojrzał ponad wszystkimi. Wysoki wzrost na coś się przydawał. Przed fontanną stała niska brunetka i grała na skrzypcach. Ludzie wokół stali i w skupieniu słuchali. Chłopak nie zauważył, by ktoś do niej podchodził i rzucał pieniądze. Jej gra chyba na tym nie polegała. Gdy skończyła wszyscy zaczęli bić brawo, a dziewczyna ukłoniła się i otworzyła futerał na skrzypce. Spakowała je i wzięła do ręki. Nie przyjmowała pieniędzy, tylko dziękowała za słuchanie. W końcu ludzie zaczęli się rozchodzić. Chłopcy również ruszyli dalej. Przechodząc obok dziewczyny Sehun spojrzał na nią, ściągając okulary. Niska brunetka z włosami sięgającymi kości ogonowej i czarnymi jak węgiel oczami. Rozmawiała przez telefon i bardzo gestykulowała. Chłopak napotkał jej wzrok i uśmiechnął się, co odwzajemniła. Ma ładny uśmiech - pomyślał. Jednak po chwili odwrócił wzrok, myśląc, że to pewnie jakaś fanka i dlatego się uśmiechnęła.

Violin // oh sehun ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz