Nakryci

1.9K 171 23
                                    

Na łóżku pod kołdrą leżał Gonchak, Reźi i Gonciarz.
Nie byłam w stanie się poruszyć. Spodziewałam się zobaczyć wiele, ale nie aż tyle.
Oni byli równie zszokowani. Pierwszy poderwał się Krzysztof. Ubrał się w pośpiechu i wybiegł z pokoju z jednym butem na nodze, a drugim w ręce.
Po chwili Gonchak owinął się w zielony koc i podszedł do mnie. Chwycił mnie za ręce, ale się wyrwałam. W moich oczach nie było już łez, ani smutku, tylko gniew.
-To nie tak jak myślisz...-nie dałam mu dokończyć.
-NIE TAK JAK MYŚLE?! To co to niby miało być?! Najpierw mnie całujesz, a później leżysz w łóżku z dwoma innymi facetami?!
Reźi poderwał się z łóżka.
-POCAŁOWAŁEŚ JĄ?!-popchnął Gonchaka, który poleciał na drzwi-Mówiłeś, że mnie kochasz, a ja ci wierzyłem-Zaczął płakać, ale był równie zły co ja-Byłem w stanie zaakceptować obecność Krzysia, ale jeszcze ona?! JAK MOGŁEŚ?! NIENAWIDZĘ CIĘ!!
Popchnął go jeszcze raz, tym razem mocniej. Gonchak jęknął, a Reźi szybko zebrał swoje rzeczy i wyszedł zostawiając nas samych.
Milczeliśmy. 
On nie odzywał się ze strachu, a ja ze złości. Szybko starałam się pozbierać myśli, bo wciąż nie mogłam zrozumieć co tu się stało.
Pod wpływem impulsu uderzyłam go w twarz. Jęknął jeszcze bardziej. Byłam zadowolona widząc czerwony ślad na jego policzku. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że potrafię tak mocno uderzyć. Co prawda bolała mnie od tego ręka, ale było warto.
-Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić...-powiedział cicho.
-Nie chciałeś?! To trzeba było nie robić mi nadziei i mnie nie całować! Choć przez chwilę pomyślałeś jak mogę się poczuć?-Nie czekając na odpowiedź wyszłam trzaskając drzwiami. Byłam tak zła, że nie zwróciłam nawet uwagi na jego mamę, która stała na korytarzu z otwartymi ustami zszokowana całym zajściem.
Gdy wyszłam na dwór nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pobiegłam kawałek, po czym opadłam na starą zniszczoną ławkę i rozpłakałam się. Nienawidziłam go. Nawet nie wiedziałam ile tam siedziałam, gdy podszedł do mnie tajemniczy mężczyzna w długim czarnym płaszczu.
-Jestem Krzysztof Kanciarz i pomogę TOBIE spełnić marzenia-Powiedział. Brzmiał bardzo przekonująco. Zazwyczaj nie ufam obcym mężczyzną, ale tym razem postanowiłam zaryzykować.
-Możesz mi pomóc?
-Mogę pomóc każdemu. Powiedz tylko jakie jest TWOJE marzenie.
-Chciałabym...-no właśnie. Czego ja właściwie chciałam? Chciałam żeby Gonchak poczuł się tak samo jak ja. Chciałam, by cierpiał-zemsty. Tak, to wszystko czego chcę.
-Rozumiem, że masz powód.  Dobrze, pomogę ci. Musisz tylko słuchać moich rad.
-Zrobię co powiesz.

( ͡° ͜ʖ ͡°)CDN( ͡° ͜ʖ ͡°)

Gonchak98 i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz