14

1K 51 2
                                    

Poczułam ogramny zawód. W ogóle jak ja mogłam do tego dopuścic? Czuje się winna... Brudna. Nie będę jedną z jego dziwek. Nie ma takiej opcji. Poczułam przypływ energii. Szybko się przebrałam i ruszyłam do domu.
Ktoś taki jak on nie popsuje mi dnia. Nie pozwolę na to.


Wchodząc do mojego pokoju ogarnął mnie przeraźliwy smutek. Nie wiem dlaczego.
Rozejrzałam się po pokoju. Tęsknie za starym domem... Chciałabym wrócić.

Odwiedzilabym babcie. Dawno jej nie widziałam. O.. Ciekawe co słychać w starej szkole.

Usiadłam na łożku z ogromna ochotą zaśpiewania piosenki.

-HEYYY JUDEEEEE DON'T MAKE IT BAD TAKE A SAD SONG AND MAKE IT BETTER- zaczęłam głośno śpiewać.
Nucąc pod nosem wzięłam pędzel i zaczęłam malować po ścianie niebieską farbą.

Spojrzałam w lustro. Co się ze mną dzieje? To zdecydowanie nie było normalne. Nie ma nic gorszego niż takie zmiany nastrojów...
Muszę się położyć.
Była 19:02.
Położyłam się do łóżka i starałam zasnąć. Było bardzo wcześnie, ale niczego nie pragnęłam w tej chwili  tak bardzo jak snu. Sen to najlepsze lekarstwo na wszystko. Podczas snu się zamartwiasz się, nie myślisz, nie cierpisz.
Przyłożyłam głowę do poduszki i zamknęłam oczy. Za wszelką cenę starałam się zając myśli czymś innym niż Ross, jednak nic to nie dało. Czy naprawdę nie mogłam myślec w tej chwili o szczeniaczkach?

O 1:21 zapetliłam się w złe myśli.
- spij do cholery- powiedziałam do siebie mocno zaciskając oczy.


Nie chce wstawać , tu mi dobrze. Rankiem zawsze śpi się lepiej.


- wstawaj Bianca- powiedziała Jude ściągając ze mnie kołdrę.
- co ty tu robisz? - zapytałam
- twoja mama mnie wpuściła. - powiedziała
- cudownie.. A po co przyszłaś? Próbuje spać.
- jest już południe i przypominam ci ze dzisiaj idziesz na randkę- powiedziała odsłaniając zasłony w oknie , a mnie oślepiło słońce.
- myśle ze cieszę się bardziej od ciebie- powiedziała Jude siadając na łożku.
Przytuliłam się do blondynki.
- cieszę się, ale jestem śpiąca- oznajmiłam.



- nie. Nie podoba mi się to- powiedziałam siedząc w dużym fotelu z lizakiem w buzi. Patrzyłam na Jude, która stała przed moja szafą i wybierała mi ubranie na wieczór.
- a to? - zapytała zrezygnowana.
- zjadłabym coś- powiedziałam a blondynka przewróciła oczami.
- dopiero co jadłaś.- westchnęła - ok. To jest ostatnia rzecz w twojej szafie. - powiedziała zdejmując sukienkę z wieszaka.
- może być. - odparłam.
- ubieraj się - powiedziała rzucając we mnie kawałkiem materiału.

- wyglądasz pięknie! - pisnęła dziewczyna.
- dzięki - zaśmiałam się .
Jude dała mi kopniaka w tyłek mówiąc ze " na szczęście " .
- trzymam kciuki. Niech cię tak wygrzmoci że zobaczysz Boga - powiedziała kiedy pod mój dom podjechał samochód Deana.
- lecz się - powiedziałam i wyszłam z domu.

Chłopak wysiadł z samochodu i uśmiechnął się do mnie. Ubrany był w czarne spodnie i biała koszule. Kilka górnych guzików nie było zapiętych. Brunet przeczesał włosy ręką.
- ślicznie wyglądasz- powiedział otwierając mi drzwi od auta.
- dziękuje- powiedziałam wsiadając.
Chłopak wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił silnik.

Zabrał mnie do restauracji. Banalnie. Jednak była to jedna z lepszych restauracji w Los Angeles. Widać było ze chłopak ma kasę.
Otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do środka.
- rezerwacja na nazwisko Palmer - powiedział chłopak do kelnera , rozejrzałam się dookoła.
Restauracja była bardzo elegancka. Dobrze ze jednak założyłam tą sukienkę..
Chłopak odsunął mi krzesło. Był naprawdę bardzo dobrze wychowany. Usiadl na przeciwko, a kelnerka podała nam menu.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz