Rozdział I-II

397 1 0
                                    



Thy' Bourch nie był zadowolony ze swojej sytuacji. Zresztą kto byłby zadowolony z bycia przywiązanym do krzesła, w ciemnej, śmierdzącej gorzej niż powierzchnia, piwnicy, bez możliwości kiwnięcia palcem? Dodatkowo, wokół niego stało paru typowych mięśniaków czekających tylko na jakikolwiek fałszywy ruch. Jeden z nich był jaszczuroczłekiem o ciemnobrązowych łuskach. Miał zawiązaną wokół bicepsa czarną chustkę z wypisanymi na niej niezrozumiałymi znakami.

- Słuchaj brudasie, wszyscy tu znają tę zasadę, a ty po prostu ją zignorowałeś. To zachowanie jest zazwyczaj karane natychmiastową śmiercią, lecz potrzebujemy teraz kogoś, kto będzie patrolował Dzielnicę Robactwa, a ty ze względu na to, że potrafisz się bić, będziesz znacznie lepszym nabytkiem niż ten lalusiowaty elf. Damy ci oczywiście tunikę z naszym znakiem, ale o broni zapomnij. Takie śmiecie nie zasługują na posługiwanie się orężem. Jeśli kiedykolwiek będziesz miał jakieś wątpliwości wal prosto do mnie, ale większość osób, które zaburzają przysłowiowy spokój tego miasta od razu zabijaj. Zrozumiano?

Gdybym tylko mógł pokiwać głową, to może bym mu odpowiedział.

Jak na zawołanie, jaszczur rozkazał poluzować więzy i ściągnąć knebel.

- Jak na osiłka, to nawet umiesz używać trudniejszych słów, gratulacje.

Roussair szybko pożałował swojej wypowiedzi, to już nie były lekkie kopniaki Pana Kapitana statku, tym razem naprawdę go zabolało.

- Wszystkich innych możesz traktować jak chcesz, ale mnie i tych, którzy mają więcej kresek na Płonącym Młynie masz się słuchać i wykonywać WSZYSTKIE rozkazy. Rozwiążcie go, nie będzie już sprawiał kłopotów.

Faktycznie na ich znaku rozpoznawczym, każdy miał różną ilość kresek, wyszytych szmaragdową nicią. Jaszczur miał ich aż pięć. Materiał, z którego wykonane były charakterystyczne tuniki był dość drogi, jak na warunki w jakich się tu mieszkało. Skazaniec wstał powoli, mało nie wymiotując pod siebie. Wciąż jeszcze podtrzymywał się na krześle, wyglądając, jak po spaniu w stolcu świni.

- W takim razie co jeszcze powinienem wiedzieć? - Spytał.

- Pamiętaj o tym, że nie wszyscy są tu tacy mili jak ja. Gdyby znalazł cię ktoś inny, już wąchałbyś kwiatki od spodu, o ile by tu jakieś były. Ja jednak jestem rozsądną osobą i wiem, że możesz się przydać. Dostaniesz również jakąś małą klitkę, a nasz posłaniec codziennie będzie przynosić ci jedną monetę, która powinna starczyć ci albo na stare jedzenie, albo na noc w burdelu z zawszonymi dziwkami. To, co z nią zrobisz zależy już od ciebie. To, co w tym momencie dla ciebie najważniejsze, jest to, byś pamiętał, że od świtu do zmierzchu patrolujesz każdą możliwą okolicę dzielnicy. Jeśli któryś z moich chłopców zauważy, że się obijasz, automatycznie wystrzeli w ciebie bełt, albo poderżnie gardło.

- Chyba mogło być gorzej.

- Mogło, mogłeś zostać sprzątaczem ulic.

- To tu są jacyś sprzątacze?

- No właśnie, nie ma i dlatego mogłeś być pierwszym z nich, ale się nad tobą ulitowałem, widząc, że umiesz się chociaż bić jak kobieta - dobrodziej podrapał się po kroczu i podał rękę nowemu członkowi drużyny - Witaj w Sługusach Młynka, śmieciu. Jestem Tssyk.

- Myślisz, że podam ci rękę?

Tssyk spojrzał się na Roussaira z przekonującą powagą.

- Podasz.

Jak powiedział jaszczur, tak Thy' Bourch zrobił.

- Roussair.

- Kto? - gadoczłek zerknął porozumiewawczo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 04, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

IlludOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz