Godzina 4:34, sobota, rok 2013. Tego dnia nie mogłam zasnąć otaczało mnie uczucie jakbym o czymś zapomniała... ,,może to coś odnośnie szkoły?". Lecz tak samo szybko jak przyszła do mnie ta myśl, tak samo szybko ją odprawiłam. Przecież jest weekend, sobota, dzień wolny od szkoły, właśnie po to żeby od niej odpocząć, a nie dodatkowo mieć przez nią kłopoty ze snem. Z niechęcią postanowiłam wywlec się z łóżka z nadzieją, że ciepłe kakao pomoże mi przetrwać ten czas, bez budzenia całej rodziny. Usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam szukać swoich różowych gumowych papci.Kiedy w końcu udało mi się je znaleźć postawiłam pierwszy krok na moich wrednych, skrzypiących, drewnianych panelach. Oczywiście jak zwykle nie zawiodły mnie dając wyraźny znak, że się przemieszczam. Po pokonaniu skrzypiącej podłogi oraz drzwi mojego pokoju dostałam się na korytarz. Przechodząc obok równolegle położonych do siebie pokoi, mojego brata i rodziców, zauważyłam lustro. Przejrzałam się w nim dokładnie myśląc: ,,Nie jest tak źle.". Moje długie gęste brązowe włosy, bo inaczej nie dało się ich określić, otulały w nieładzie ramiona, aż do pasa. Sylwetka nienaganna... ale to co mnie najbardziej zadziwiało postanowiło po raz kolejny zwrócić na siebie moją uwagę. Oczy. Świdrujące błękitno- szare oczy. Zawsze kiedy patrze na nie w lustrze widzę głębię.. jakby coś było po drugiej stronie, jakby one naprawdę odzwierciedlały moją duszę. Odrywając wreszcie wzrok od lustra zeszłam po schodach do kuchni. Z ulgą sięgając w końcu po mleko do lodówki usłyszałam bardzo dziwny hałas dochodzący zza niej.
• • •
-H-halo...?- powiedziałam nie wiadomo dlaczego z lekkim przerażeniem i jęknięciem.- Jest tam kto...?- w odpowiedzi dostałam tylko absurdalną ciszę. Nie bądź niedorzeczna mówiłam do siebie. ,,Kto miałby niby chować się za lodówką?", po czym zaśmiałam się trochę niepokojąco, wyciągnęłam szybko mleko z lodówki, odłożyłam je na blat obok, po czym odwróciłam się i podeszłam do szafki położonej tak nisko, ze musiałam przykucnąć żeby poszukać w niej garnka do podgrzania mleka. Kiedy już go znalazłam postawiłam go na kuchence gazowej kawałek dalej w lewo po czym odwróciłam się po mleko, ale... go już tam nie było.Pomyślałam, że to może ktoś z rodziny chce się na mnie odegrać za tak wczesne wstawanie, więc powiedziałam
-Ohoho... bardzo zabawne. Hałasy, znikające mleko... może napiszę o tym książkę, co? Mam już nawet tytuł: ,,Historia znikającego mleka", straszne co nie?- powiedziałam z ironią. Lecz w odpowiedzi znowu dostałam bezdenną ciszę. W końcu zaczęłam się lekko niepokoić i postanowiłam wrócić do swojego bezpiecznego łóżka... jak najszybciej.
Witaj! Bardzo dziękuję za przeczytanie mojej pracy, jestem naprawdę szczęśliwa, że ktokolwiek miał ochotę to przeczytać! Wiem, że na razie wydaje się trochę nudne i pozbawione sensu... ale zaufaj mi! To będzie historia napakowana akcją i magią... Jeszcze raz dziękuję. Archaiczna~