PROLOG

117 12 1
                                    

Północ piątek 13.

Ten dzień przeraża każdego, ponieważ wtedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie chociaż jedna osoba. W tą noc ulice zawsze są puste, każdy wie, że może stać się potencjalnym celem. Sinis mimo przeciwności znajdzie swoją ofiarę, więc nie ma co się chować, ale co kto lubi. Tym razem celem Sinis'a jest młoda dziewczyna, może szesnastoletnia, nie wiedział. Szła chodnikiem w ciemnych ubraniach jakby nigdy nic. Nie zważając na czyhające niebezpieczeństwo. A jemu znów się udało, znalazł swą ofiarę... Czekał w zaułku i patrzył jak dziewczyna się zbliża. Wyciągnął sztylet z paska schowanego pod skórzaną kurtką, odczekał chwilę, wycelował i... rzucił. Dziewczyna upadła.

Zwykle jego ofiary wydawały przeraźliwe dźwięki, ale tym razem było inaczej zastała go cisza. Na lewej nogawce spodni dziewczyny powiększała się plama krwi, a obok nogi stopniowo powiększała się kałuża. Powoli podszedł do niej i zlustrował ją wzrokiem zatrzymując się najpierw na nodze, z której sączyła się krew. Przynajmniej zranił ją w nogę i nie będzie mogła uciec, kiedy będzie zabierać jej życie. Lecz potem skierował swoje oczy na jej twarz wyrażającą cierpienie, zaskoczenie, smutek oraz wiele innych uczuć, których nie mógł odczytać. Kiedy tak patrzył co pewnie trwało kilka sekund, zwrócił uwagę na jej oczy. Jedno oko było fiołkowe, a drugie błękitne. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał osoby, która miałaby oczy w dwóch kolorach.

~Ale to nic i tak odbiorę jej życie. ~ Dopiero po tej myśli się otrząsnął.

Sinis zaśmiał się złowrogo, wyciągnął drugi sztylet, spojrzał w jej oczy i wbił ostrze prosto w jej serce. Gdy to zrobił nagle z nikąd pojawił się złoty pył w kształcie człowieka ze skrzydłami. Ten anioł, a raczej jego duch wzbił się w powietrze w stronę nieba, kilka razy zamaszyście machając skrzydłami, a potem znikając w oślepiającym błysku światła. Dopiero gdy wszystko wróciło do normy chciał się przyjrzeć martwej dziewczynie tylko dużo uważniej. Tylko był jeden mały problem. Dziewczyna nie była martwa, siedziała na chodniku oglądając najpierw paznokcie potem ubranie i rozglądała się, żeby zobaczyć gdzie się znajduje.

~ Jestem pewien że trafiłem w serce ~ Chłopak zastygł widząc pojawiający się na jej skroni jakby malowany niewidzialną ręką tatuaż, w kształcie litery „N" z kilkoma ozdobnikami.

Sinis wyciągnął kolejny sztylet, których na szczęście miał kilka, uniósł go z zamiarem ponownego rzucenia w dziewczynę. Lecz gdy już miał rzucać, zauważył kilka zbliżających się cieni. Po chwili usłyszał złowrogi śmiech w wysokim tonie, z pewnością należącym do kobiety. Jego myśli latały po głowie jak opętane. Nie mógł ich pozbierać...

-Znaleźli mnie...- To było jedyne co mu przyszło na myśl i tłukło mu się po głowie.

Później zobaczył jedynie oczy w jadowicie zielonym kolorze. A potem nie widział nic, zapadła ciemność.

Zrodzeni Z Otchłani MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz