9.

134 8 0
                                    


Penny

  W życiu przeżywałam gorszę chwilę niż to. Ale jednak nawet zabicie człowieka nie jest tak straszne jak spotkanie z matką. Wycieram spocone ręce w dżinsy. Postanowiłam nic nie mówić Styles'owi o spotkaniu. Przecież nie pozwoliłby mi iść. Wiem jednak, że muszę to zrobić. Bo, gdybym tego nie zrobiła to znowu musiałabym czegoś żałować.

  Popatrzyłam w taflę wody przed sobą. Mam wrażenie, że siedzę tutaj przynajmniej kilka tygodni. Tak naprawdę minęło dopiero piętnaście minut. Za dokładnie dziesięć przyjdzie Carolyn. Zanim to nastąpi zwymiotuję oraz zdążę się rozmyślić. Może faktycznie to była zła decyzja? Może nie powinnam była tego robić? Penny i jej mądre pomysły.

- Pen?- podniosłam głowę do góry. Blond włosa kobieta stała w czarnym płaszczu trzymając w drobnych dłoniach torebkę. Czyli wiadomo po kim mam przychodzenie kilka minut za wcześnie. Wstałam biorąc głęboki oddech. Dasz radę, dam radę. Spojrzałam w jej oczy dostrzegając nutkę ekscytacji oraz szczęścia. Nie, nie dam rady.

- Na początku chcę abyś mi wszystko wyjaśniła.

- Przede wszystkim chcę abyś wiedziała jak bardzo cię kocham. Gdy dowiedziałam się o ciąży byłam wniebowzięta. Wyczułam, że Steven coś planuje, ale go kochałam. On jednak był kompletnie zaślepiony gangiem. Po urodzeniu ciebie nakazał mi odejść. Zagroził, że gdy tego nie zrobię zabije cię. Zdesperowana odeszłam zostawiając własne dziecko z takim tyranem. Nie myśl Penny, że tego chciałam. Niejednokrotnie próbowałam wejść na teren bazy jednak szybko z tego rezygnowałam. Do szóstego roku twojego życia przychodziłam pod płot patrząc jak ganiasz za plażową piłką, kompletnie odcięta od świata i nieświadoma przyszłości. Potem odeszłam aby zaoszczędzić nam bólu. Nie pomogłabym ci stojąc w miejscu. Osiemnaście lat żyłam wierząc, iż pewnego dnia spotkam ciebie zupełnie przypadkiem. Wtedy przed marketem moje marzenia przybrały szatę rzeczywistości.- Kobieta skończyła monolog ze łzami w oczach. Podobnie jak ja. Nie mogłam uwierzyć w te wszystkie słowa. Ona była ze mną, zawsze ze mną była. Teraz moje zachowanie wydaje się być okropnie niesprawiedliwe. Przecież chciała dobrze, ale co mogła zrobić? Była w dupie podobnie jak ja. Zawsze chciała uratować swoje dziecko. Nie rozumiem jak Steven mógł jej odebrać możliwość bycia matką. Po co zrobił jej to dziecko? Po co w ogóle z nią był?

- Przepraszam za moje zachowanie- wyszeptuje przez łzy. Nagle czuje ciepłe ramiona, które są dla mnie jak drugi dom. Przyciągam mamę blisko siebie już nie powstrzymując potoku łez. Wreszcie odzyskałam cząstkę przeszłości.

***

Wróciłam do domu z bananem na ustach. Niebawem znowu spotkam się z mamą. Spróbujemy uzupełnić brakujące informację. Razem z przekroczeniem progu prawie, że zamieram widząc Harry'ego popychającego Lou. Natychmiast ruszam na pomoc. Znam ich zachowanie i wiem, że z takiego czegoś uścisku nie będzie. Od wczoraj skaczą sobie do gardeł, a ja nie wiem dlaczego.

- Harry! Louis! O co wam chodzi?

- Nie ważne- fuka Tommo gromiąc Styles'a wzrokiem. Posrane bachory.

- Przyszliście wczoraj źli i nadal nie wiem dlaczego!

- I się nie dowiesz kurwa! Nie zawsze musisz wszędzie wpychać nos!- krzyczy Harry. Spoglądam na niego lekko urażona. Nie byłam, aż taka zła kiedy on grzebał w mojej przeszłości. Jednakże kiedy pytam go o tak prostą rzecz jak zwykle dostaję jego wkurzoną stronę. Mam to gdzieś, nie chcą abym im pomogła to nie. Odchodzę w stronę pokoju mając, gdzieś nawoływanie loczka. Zawsze powie coś co mnie z deka urazi. Mógł co prawda palnąć gorszą głupotę, ale nie chcę aby traktował mnie jak śmiecia. Jego problem to również mój problem. Siedzimy w wielkim bagnie razem, nie osobno. Tak, więc chcę by był wobec mnie szczery. Opadam na łóżko zamykając powieki. Słyszę tylko trzask drzwi wejściowych co może oznaczać, że ktoś opuścił mieszkanie. Naciągam na głowę pościel chcąc szybko usnąć. Jednak dzisiejszego dnia sen nie będzie mi pisany.

- Penny, przepraszam- słyszę z tyłu. Może przepraszać, zawsze to robi .Nigdy jednak nie dotrzyma złożonej obietnicy. – Obiecuje, że to się już nie powtórzy. Słońce.

- Skończ Harry, boli mnie głowa od twojego pieprzenia. Ciągle słyszę twoje obietnice- fukam unosząc głowę do góry. Harry ucieka wzrokiem w stronę butów. Bardzo dorośle, jak przystało na dorosłego mężczyznę. Tak bardzo go kocham jednocześnie zastanawiając się dlaczego?

- Nie mogę ci powiedzieć o co chodzi.

- To jak mamy się dogadać? Dobrze wiesz jak bardzo zależy mi by być przy tobie i cię wspierać. Jak mam to robić kiedy nie wiem o co chodzi?

- Naprawdę Penny, w tej sprawie nie mogłabyś mnie wesprzeć. Dowiesz się kiedyś, albo nigdy- ostatnie słowa wyszeptał bardziej do siebie. Poczułam, że za moment wybuchnę niczym wulkan. Złapałam poduszkę ciskając nią prosto w zdezorientowanego Styles'a.

- Skoro tak to wrócisz tutaj kiedyś, albo nigdy!- odpowiedziałam z powrotem upadając na poduszkę. Myślał, że nie usłyszę jak szepce do siebie „ Kobiety, same problemy". I vice versa kolego. Złapałam swój telefon z szafki chcąc napisać sms'a do Emmy. Przysiąc mogę, iż Tommo poszedł właśnie do niej. To takie... dziwne? Przecież znają się raptem dwa dni. Ty spałaś u Harry'ego nawet go nie znając. Kpi podświadomość. To były inne okoliczności! Tylko winny się tłumaczy. Nie, nie, nie. Niczym obłąkana osoba. Dlaczego prowadzę spór ze swoją własną podświadomością.

Gdy wybija godzina dwudziesta druga nadal nie potrafię zasnąć. Czuję, że brakuje tego czegoś. Obok nie leży osoba, która zwykle zapełniała wszelaką pustkę. Dobra, niechaj stracę, ale po prostu muszę go mieć blisko siebie. Wstaję z łóżka opatulając się ramionami. Zanim otwieram drzwi biorę głęboki wdech. Brawo Penny, jesteś taka mądra. Wychodzę z korytarza, a gdy w końcu jestem w salonie dostrzegam Harry'ego. Nie śpi tak jak ja.

- Coś się stało?- pyta najbardziej zatroskanym głosem na świecie. Wszystkie moje złości odchodzą. Czuję jak moje serce zaczyna bić mocniej pod wpływem jego wzroku.

- Nie mogłam zasnąć i chciałam żebyś wrócił- wyszeptałam lekko zawstydzona. Przecież mówiąc to przegrałam ze swoimi postanowieniami. Pokazać, że jesteś twarda... nie dla mnie.

- Mnie też ciebie brakowało.- Harry wstał zabierając poduszkę. Wróciliśmy razem do pokoju opadając zmęczeni na łóżko. Ręce chłopaka zostały owinięte wokół mojej tali. Szybko znalazłam się koło jego torsu czując miętowy oddech na swojej szyi. Moje ciało zadrżało, gdy ręka Hazzy delikatnie pogłaskała mnie po policzku. Wydałam jakiś dziwny pomruk. Zdradzieckie ciało, mieliśmy grać w jednej drużynie!

  Szybko poczułam jak sen za władania moim ciałem. Tylko przy tym chłopaku potrafię zasnąć? Co by się stało, gdyby go tutaj nie było? Ciekawe czy u niego jest podobnie.

- Mocno Cię Kocham Penny- wyszeptał składają pocałunek na mojej szyi.

- Ja ciebie również- nawet nie wiesz jak mocno. 

Mam nadzieję, że wasze święta minęły dobrze :) Życzę szampańskiej zabawy pod koniec roku 2015! Jednakże teraz chciałabym zaprosić na nowe ff o Luke'u "Beside You". Pozdrawiam xx



Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz