Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia.
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania!
-Ale...- szepnęłam cicho tuż przy jego uchu.
-Ale?- powtórzył zachrypniętym głosem.
-Ale.. ja także ci nie dam!-powiedziałam tak głośno, żeby mu się to na całe życie zakodowało. Momentalnie odsunęłam się od niego z zamiarem odejścia, jednak po chwili poczułam mocne szarpniecie i chłód owiewający moje ciało.
No to toples impreza, kochany.
I kiedy już miałam odwrócić się z zamiarem przywalenia blondaskowi spostrzegłam, że ręcznik wcale nie znajduje się na ziemi, a zimny powiew wiatru pochodzi z otwartych na oścież drzwi. Czy to jakiś dzień dobroci?
Nagle, poczułam ponowne szarpnięcie i zanim się zorientowałam zostałam pchnięta na ścianę. Ała, to trochę bolało! Już nie mówiąc o tym, że będę miała całe plecki posiniaczone. Będzie mi debil płacił odszkodowanie.
- No i co ja mam teraz z tobą zrobić?- zaczął powoli do mnie podchodzić.
No ja nie wiem...MOŻE BYŚ TAK MNIE PUŚCIŁ?
-Najlepiej zostawić w spokoju, zanim stanie się tobie krzywda- uśmiechnęłam się chytrze.
Chłopak najwyraźniej nie wziął sobie moich ostrzeżeń do serca, bo przygwoździł mnie do ściany jeszcze mocniej. Dajcie mi tlenu, no tlenu ludzie do oddychania! Następnie złapał moje nadgarstki i umieścił je nad moją głową.
Błagam kochany, puszysty ręczniku wytrzymaj jeszcze trochę...
- Mi miałaby się stać krzywda?-prychnął- Mamy dużo ciekawsze rzeczy do zrobienia niż wzajemne okaleczanie- wyszeptał tuż przy moim uchu, przygryzając jego płatek.
No sory, ale to też bolało.
A ręcznik zsuwał się coraz bardziej...
-Och, kochaniutki, ale kto tu mówi o wzajemnym okaleczaniu- no to czas chronić swoje cycki- Jeżeli mnie puścisz zastanowię się nad ewentualną nagrodą, a jeżeli nie to nie chciałabym być w twojej skórze- oj ja już radziłabym ci się poddać.
- I tak wiem, że mnie wychujasz i uciekniesz- zaczął składać mokre pocałunki tuż za moim uchem. A tam mam najbardziej podatne na łaskotki miejsce!
Fuj! Do tego zaczął mi ślinić ucho. Jaki oblech jeden. No to doigrałeś się.
-No coś ty..-wyszeptałam z chwilą kiedy ręcznik zsuwał się z moich piersi. Miarka się przebrała koleś, sam tego chciałeś.
Ostatni raz spojrzałam w jego błękitne oczy i z ogromną premedytacją kopnęłam go kolanem w jego najczulsze miejsce. Nie obchodzi mnie to, że może nie będzie mógł mieć nigdy dzieci. Może to i nawet lepiej? Zapewne wyświadczyłam mu przysługę.
No więc kiedy blondasek zginał się w pół, ja szybko złapałam za krańce ręcznika i szczelniej się nim owinęłam. Usłyszałam odgłos oklasków dochodzący z prawej strony. Dostrzegłam szczerzących się Ashtona, Caluma i Mike'a!! Taa, szkoda, że jak ich potrzebowałam to wybujali na kokosy.
Nie oglądając się za siebie szybko pobiegłam do mojej sypialni.
-Pożałujesz tego- usłyszałam rozwścieczony głos tego blondaska.
Już się boje koleś. Groziłeś mi z kilka razy, a kto wygrał? TAK, VERY WYGRAŁA. Prosimy o oklaski dla tej pani.
I znowu jestem w jednej wielkiej kropce. Nadal nie pozyskałam żadnych ubrań. Brawo Veronica.. Wchodzę do łazienki w celu obszukania wszystkich półek. No nic nie ma! Naprawdę, czy w tym domu nikt nie nosi najzwyklejszych w świecie ubrań? I jeszcze te cholerne słońce razi mnie w oczy. Szybko podchodzę, aby zasłonić to cholerstwo i jak na zawołanie za zasłoną wisi biały szlafrok. No dzięki ci boże, że chociaż go zobaczyłam. Zakładam go szybko i patrze na swoje odbicie w lustrze. Wyglądam jak jakaś hinduska w długiej todze albo Chinka, albo...
CZYTASZ
Cold touch |Niall Horan
FanfictionCzy znasz to uczucie, kiedy niespodziewanie spotykasz swojego rycerza na białym rumaku, po czym wasza miłość pięknie rozkwita i żyjecie długo oraz szczęśliwie? TA, JA TEŻ NIE. ___________________________________ Veronica Rey Trey- nastolatka z do...