Prolog

521 32 6
                                    

*
- Wrócimy jutro wieczorem kochanie. - powiedziała mama otwierając drzwi od samochodu. - Na pewno sobie poradzisz?
- Tak mamo, jasne. Nie martw się. - poklepałam ją krzepiąco po ramieniu.
- No to kamień z serca. Ale pamiętaj, jak się coś będzie działo to dzwoń, jasne?
- Jak słońce. - pokiwałam z uśmiechem. Z domu wyszedł tata i wsadził do bagażnika walizkę. Zaraz po nim na podwórko wbiegł Jason, mój sześcioletni braciszek. Podbiegł do mnie i wskoczył mi na ręce.
- A ty czemu nie jedziesz? - zapytał rozczarowany chłopiec.
- Ktoś musi pilnować domu. - powiedziałam uśmiechając się. - Ucałuj ode mnie dziadków.
- Mhm, skoro chcesz. - zachichotałam na skrzywioną minę chłopczyka.
- Jason, choć już. - zawołał tata. Chłopiec pocałował mnie w policzek na odchodne i pobiegł do auta. Pożegnałam się z rodzicami, pomachałam im gdy wyjeżdżali i weszłam do domu. Po kilkunastu minutach usłyszałam wyjące syreny służb ratowniczych. Wyszłam zobaczyć co się stało. Kiedy byłam koło furtki podszedł do mnie policjant.
- Marion Parker? - zapytał.
- Tak to ja, coś się stało?
- No cóż, mam przykry obowiązek powiadomić panią, o śmierci pani rodziców i brata...

Obudziłam się, gwałtownie prostując na łóżku. Po moich policzkach płynęły łzy. Znów ten koszmar. Ten sam, który męczy mnie od wielu miesięcy. Ten sam, który nie pozwala mi zapomnieć i pogodzić się z przeszłością.

###

Mamy prolog. Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie tę historię.

Zależałoby mi ma waszej opinii w komentarzach i jakiś tam gwiazdkach jeśli Wam się spodobało.

Pozdrawiam

Ala xx

Żyję Cicho KrwawiącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz