Rozdział 40 - Posłaniec....

281 40 7
                                    

(...)

Huk.

Szybko ubrałem koszulę, ześlizgnąłem się z łóżka i razem oszołomieni z Arianą podeszliśmy cicho do okna. Nic. Ciemność. Nagła Cisza. Zgasiłem światło w pokoju i cicho z Arianą zeszliśmy do łazienki, gdzie w drzwiach był najbardziej wytrzymały zamek. Zamknęliśmy się i czekaliśmy. Plusem było to, że nie było tu żadnego okna. Dziewczyna była roztrzęsiona.


* Per. Dagur *

Gry rozmawiałem z Eris nagle uderzyła nas fala wstrząsu.Obydwoje przewróciliśmy się do tyłu.Nagle przed nami ukazała się fala, bariera ognia, która szła w naszą stronę. Eris szybko zareagowała, chwyciła mnie pod pachę i razem pobiegliśmy za mój dom.

- Co to było?! -szepnąłem oszołomiony.

- On. - powiedziała, delikatnie wychylając się zza ściany, by móc dojrzeć wroga.

- Chodz! - wziąłem ją za rękę i szybko zacząłem się kierować w krzaki, tam gdzie 2 czy 3 dni temu Eris mnie wciągnęła.

- Co ty odwalasz?! - głośno szepnęła.

- Tu się lepiej maskujemy - powiedziałem poważnie.

Eris założyła kaptur i jednym z miejsca skokiem, znalazła się na gałęzi w kornie drzewa. Przykucnęła i obserwowała. Ja natomiast przemieszczałem się delikatnie i bezszelestnie wśród krzaków. Przed naszymi domami nikogo nie było. Wszystko ustało. Ale to na pewno nie mogły być smoki. Martwiłem się o Viper'a. Eris skakała nade mną  z drzewa na drzewo. Była jak jakiś ninja - bezszelestna i bardzo szybka. Bardzo mi to imponowało. Nagle coś wystrzeliło, nie wiadomo skąd, jak? Świst w powietrzu. Dziewczyna zleciała z hukiem z drzewa. Szybko podbiegłem do niej. Była nieprzytomna. Obróciłem ją i spostrzegłem, że w jej szyi tkwi gruba igła. Natychmiast ją wyciągnąłem. W miejscu igły ciało Eris stało się zielone. Tak mogę przyznać, w tej chwili boję się... Ale boję się o Eris. Szybko wstałem i podniosłem miecz. Wyszedłem na otwarte pole, przed mój dom. Byłem wściekły i pragnąłem zemsty, na tym kimś kto strzelił w dziewczynę. Teraz już nie myślałem o sobie, tylko o Eris. Było ciemno, tylko gdzieniegdzie koło domów świeciły się pochodnie, a w lesie panowała totalna ciemność. 

- POKAŻ SIĘ ! - zakrzyczałem z wściekłością.

 Nagle przede mną nie wiadomo skąd, z otchłani ciemności lasu, pod moje nogi przyturlała się maleńka czarna kulka.  Popatrzyłem się na nią, a następnie w ciemność. TO BOMBA?!!? Zacząłem uciekać w przeciwną stronę. Gdy uciekłem już parę metrów, faktycznie wybuchła. Wywróciłem się na ziemie pod wpływem ogromnego wybuchu.  Próbowałem wstać, gdy odwróciłem głowę, w ciemności spostrzegłem zarys postaci. Szła powoli i wydawała dziwny dzwięk. Jakby coś miała na sobie żelaznego. Podniosłem miecz, wyciągnąłem kulkę od Eris z gazem i rzuciłem w stronę tajemniczej postaci. Wycofałem się w kierunku domu Kenaya. Nagle wybuch i dym. Skierowałem wzrok, by upewnić się czy nie przeżył. Nagle z dymu wyszła postać,  KTÓRA RZEKOMO MIAŁA ZGINĄĆ! Dalej szła w całkowitym cieniu z tym przerazliwym hałasem żelastwa. Była już blisko, zastanawiałem się czy zaatakować, czy zaczekać, aż sam zaatakuję, jak to robiła Eris. Ale wszystko wskazywało na to że gostek nie zamierzał się poddać bo zbliżał się cały czas. Postanowiłem zaczekać. Osoba zaczęła się do mnie zbliżać...i zbliżać... Z ciemności wyłaniały się kontury czarnego ubrania, peleryny, kaptura. Spostrzegłem gdy był już wystarczająco blisko, że ma żelazną nogę i przepaskę na oko. Miał na jednej nodze czarnego szweda, (rodzaj buta) a na drugiej żelastwo w kształcie buta, które zapewne wydawało ten przerazliwy dzwięk. Na rękach miał czarne długie, skórzane rękawice. W ręce trzymał kawałek jakiejś żelaznej rolki. Gdy był już wystarczająco blisko stanął, wyciągnął rękę w, której trzymał rolkę i nagle z niej wybłysnęła struga światła.. jakiś laser czy coś? Czerwony. Podniósł głowę, dzięki czemu mogłem jeszcze dokładniej zobaczyć, że ma wiele blizn. Był baaardzo umięśniony.Nie wytrzymałem pobiegłem do niego z wściekłością. Gdy miałem już go uderzyć, on podniósł swój laserowy miecz i  przeciął NA PÓŁ moje ostrze??!!?  Nie miałem szans. Zacząłem go kopać, ale nie trafiłem bo był szybszy. Chwycił mnie za ramię i ścisnął. Poczułem jak wszystkie moje mięśnie wiotczeją. Upadłem i przed oczami było czarno.


* Per. Kenay *


Siedzieliśmy cicho. Z zewnątrz było słychać odgłosy wybuchu. Nagle do mojego domu otworzyły się cicho drzwi.  W powietrzu razem z Arianą wyczuliśmy zapach stęchlizny.


____________________________________________________________________

Taaam Taaam TAAAAAAAAM! Gostek wymiata, załatwił już połowę drużyny xD I co teraz będzie z Kenayem?

Zostawcie po sb ślad w postaci gwiazki i koma :) 

Dzięki za czytanie. DZIŚ zapewne pojawi się kolejny rozdział ,jak bd chcieli oczywiście :}



Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz