Następnego dnia wszyscy już byliśmy w szpitalu. Mogliśmy go pojedynczo odwiedzać, więc grzecznie czekałam na swoją kolej. Kiedy Kai wyszedł z obojętną miną i rękami w kieszeniach z sali, wiedziałam, że to będzie już mój czas. Westchnęłam cicho, zacisnęłam pięści i odważyłam się tam wejść.
Jay leżał na białej poduszce jak mały aniołek. Jego mina zdradzała, że śnił o czymś przyjemnym. Nadal był w śpiączce. Usiadłam na krześle obok niego, mocno zagryzając wargi. Przyglądałam mu się z łzami w oczach. Dotknęłam jego dłoni opuszkami palców. Ciepła, tak jak zawsze. Poczułam na języku krew - najwidoczniej za mocno przygryzałam wargę. Moja łza potoczyła się po moim policzku i zastanawiałam się, czy to z bólu wywołanego gryzieniem czy z powodu wielkiego wzruszenia.
- Jay... - szepnęłam, upadając głową delikatnie na jego dłoń - Dlaczego?
Bo Jay zawsze był bohaterem, odpowiedziałam sama sobie. I zrobił to, co do niego należało.
- Proszę, obudź się. - mruknęłam zachrypniętym głosem - Dla swoich przyjaciół. Dla mnie.
W końcu uniosłam głową i wytarłam swoje łzy. Wychodząc z sali, rzuciłam ostatnie spojrzenie na śpiącego ninja.
- Proszę.
~~~
Wszyscy wróciliśmy do klasztoru przez park. Było tam pięknie o tej porze roku. Nikt nie odzywał się słowem. Starałam się odwrócić myśli od wszystkiego, co się działo w szpitalu. Było to niezwykle trudne. Ciągle w głowie miałam obraz anielskiej główki Jaya spoczywającej na białej poduszce.
Ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam smutną twarz Nyi.
- Powiedz mi - odezwałam się pierwsza - nigdy nie byłaś zazdrosna?
- Zazdrosna? O co? - zapytała z zaciekawieniem.
- No wiesz, Jay ciągle do mnie przychodził, nawet na całą noc...
- Ach, tak. Na początku byłam. Ale Jay wyjaśnił mi twoją sytuację życiową i nawet sama chciałam cię poznać, ale Jay się nie zgodził. Zrozumiałam i odpuściłam.
W tym momencie byłam jej za to bardzo wdzięczna.
- Rozumiem. - Odparłam, delikatnie się uśmiechając. - Teraz będzie tylko lepiej, prawda? Jay dawał nadzieję na lepsze jutro. To smutne, że teraz, jak nadzieja walczy o przeżycie, my nie możemy nic zrobić. Nie możemy mu pomóc. Jeśli się stanie TO, nadzieja umrze razem z nim. Jak sądzisz, czy da się żyć bez nadziei?
Nya spojrzała na mnie jak na wariatkę, ale ostatecznie pokiwała głową z lekkim znudzeniem. W jej oczach znalazłam nie tylko zmęczenie i strach, ale także spokój. Woda jest spokojna, więc nie dziwiłam się, że Nya również. Zastanawiałam się, czy jest coś, co mogło ją zdenerwować? Spowodować tsunami? Woda daje życie, a tsunami niszczy. Kto by pomyślał, że ten żywioł to kreacja i zniszczenie jednocześnie?
Pomyślałam, że powinnam być przy Nyi, kiedy TO się stanie. Nie pozwolić na to, by uwolnić niszczycielską naturę wody. Widzę, jak ta ninja ważna jest dla reszty. Nie mogę pozwolić, by popadła w depresję, tak jak ja. Powinnam zrobić przynajmniej to. Dla Jaya.
~~~
Patrzy na mnie z niedowierzaniem, jakby nie wiedziało, czy się uśmiechać, że mi stanie się to, co jemu, czy ostrzec mnie przed niebezpieczeństwem. Krwawe dziecko pokazało swoje spiczaste zęby, próbując wgryźć się w moje ramię. Nie potrafię krzyczeć, nie potrafię płakać. Nie potrafię nawet odepchnąć bachora. Ale czuję swoją panikę wewnętrzną, czuję mocniejsze bicie serca. I to jest najgorsze.
Obudziłam się z wrzaskiem. Pamiętałam każdy szczegół swojego snu. Lśniące oczy dziecka, jego wbijające się zęby w moją skórę, krew cieknącą z mojej ręki, mlaskanie spowodowane przeżuwaniem kawałka mojej skóry... Poczułam lekkie dreszcze. Może i sama się tnę, ale hej. To zupełnie inny rodzaj bólu. Ból przez sen objawia się psychicznie. Nie wiem jak, nie jestem specjalistą. Ale tak jest.
Sen natychmiast przypomniał mi o Jay'u. Kiedyś miałam koszmar (o wiele gorszy, niż dzisiejszy, ale nie sądzę, że powinnam go opowiadać...). W przypływie paniki zadzwoniłam do swojego najlepszego przyjaciela. Nie dopytywał się, nie używał pustych słów typu: "Współczuję". Po prostu wysłuchał ze spokojem, nie zdenerwował się, że zadzwoniłam w środku nocy. Szybko i zręcznie zmienił temat, kiedy skończyłam opowiadać sen. Rozmawialiśmy o błahostkach do rana - ani razu nie pomyślałam wtedy o swoim koszmarze.
Chciałabym móc do niego zadzwonić. Chciałabym porozmawiać z nim o próżnych gwiazdach internetu, o modzie, o jego przeżyciach... O wszystkim, co się da. Byle nie o problemach. Byle nie o tym, co dzieje się teraz.
Nim się powstrzymałam, wybrałam jego numer. Poczekałam chwilę, ale nim cokolwiek się zdarzyło, zrozumiałam, że to bez sensu. Jay przecież teraz walczy o życie.
Cisnęłam telefonem przez długość całego pokoju, dysząc wściekle. Sen już dla mnie nie istniał. Przygniotła mnie szara rzeczywistość, gorsza niż cokolwiek, czego kiedykolwiek doświadczyłam. W końcu, usłyszałam coś, przez co pomyślałam, że zemdleję.
- Halo...? - powiedział nieco poddenerwowany głos niebieskiego ninja, prosto z mojego telefonu.
~~~
Hahah, witam po długiej przerwie :3 Otóż wena powróciła do mnie w magiczny sposób, kiedy tylko skończyłam pisać opowiadanie na konkurs w mojej szkole (temat był niewykonalny, serio) i wyszło takie coś. Z niektórych fragmentów jestem dumna, a z innych przeciwnie. Ocenę pozostawiam Wam!
PS Chwaliłam się już, że miałam 100% z próbnego sprawdzianu szóstoklasisty z części polonistycznej? Jeśli nie, to teraz się chwalę :3 (Z matematyki miałam 42%, a z angielskiego 93%, jeśliś ciekawy, czytelniku).
CZYTASZ
Przyjaźń z tobą to był zaszczyt | Ninjago
FanfictionApril kiedyś zaprzyjaźniła się z ninją, mimo, iż nimi gardziła. Niestety, wszystko - również przyjaźń - kiedyś się kończy. Zobaczcie, jak poradzi sobie April z stratą, jakiej sama nie pojmuje. Okładka stworzona przez @OnlyMercy