Justin's P.O.V
-Justin! Możesz tu przyjść?- Zawołała Marina, moja szefowa. Niepewnie zszedłem do recepcji.
-Tak?- przełknąłem ślinę. Mam nadzieję, że nie będę miał znowu tej obleśnej baby. Rozumiem, singielka, nie może znaleźć faceta, potrzebuje się wyżyć, ale bez przesady. Przykuwać mnie kajdankami? Gdybym ja miał zrobić to jej, nie miałbym z tym problemu, ale bądźmy ludźmi. To mężczyzna powinien w pewnym stopniu dominować w łóżku. Kiedy znalazłem się tam, Marina momentalnie podeszła do mnie.
- Posłuchaj. Dzisiaj masz tylko trzy klientki. Jednakże trzy bardzo ważne klientki. Musisz zadbać oto by czuły się dobrze. Jedna z nich ma dla ciebie propozycje nie do odrzucenia. - Powiedziała po czym odwróciła się do lady i zerknęła w papiery.- Pierwszą masz za godzinę. Naprawdę, postaraj się Justin. – Podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Spojrzała mi prosto w oczy zatroskanym wzrokiem. – Jesteś dla mnie jak syn. Może to głupie porównanie, bo chcąc nie chcąc jesteśmy w burdelu- Zaśmiała się cicho. Na co ja, także się uśmiechnąłem- Ale jednak jak syn. Chcę dla ciebie jak najlepiej. Ostatnia oferuje ci świetną prace. Proszę przemyśl to. To ważne nie tylko dla reputacji firmy, nie tylko dla ciebie, ale i dla twojej rodziny. – Nie wiedziałem co powiedzieć.
Marina jedyna wiedziała co dzieje się u mnie w życiu. Pomogła mi w najgorszej sytuacji.
*throwback*
Cholerny deszcz! Otworzyłem najbliższe drzwi. Wszedłem do dość obskurnego pub'u.Jednak teraz nie miałem czasu na wybrzydzanie. Podszedłem do lady i usiadłem na krześle dostosowanym do wysokości blatu.
- Jedną tequile, albo od razu dwie.- Powiedziałem do barmana, który momentalnie złapał za butelkę i nalał trunku do dwóch kieliszków.-Dziewczyna?- Zapytał.
- Gdyby to była dziewczyna- Mruknąłem pod nosem. Mężczyzna zauważył, że nie mam ochoty na zwierzanie się, a w szczególności jemu. Kieliszki napełniały się jeden po drugim. Po siódmym straciłem rachubę.
Wtedy weszła ona. Bardzo ładna blondynka z szarymi oczami. Jednak nie w moim typie. Wyglądała na około trzydzieści pięć lat. Powoli siadła na krześle obok. Zauważyła, że byłem już nieźle wstawiony i najwidoczniej chciała być po prostu miła
- Jakieś problemy w domu? Kłopoty z dziewczyną? Dawaj widzę, że potrzebujesz rozmowy. – Zdziwiłem się jej śmiałością, jednak alkohol przejął kontrolę nad moim umysłem a słowa same wyszły mi z ust.
- Powiedz co mam zrobić. Zmarł mi ojciec, nie mam pieniędzy na utrzymanie matki i rodzeństwa, a z tego co zarabia matka- zaśmiałem się- nawet nie warto mówić.-Kobieta położyła dłoń na mojej i zaczęła bawić się moimi palcami.
- Mówisz, że potrzebujesz pieniędzy?- Skinąłem głową sącząc moją niedawno zamówioną whisky- Mam propozycję pracy. Nie wiem czy ci się spodoba, ale napewno staniesz na nogi. Pomogę ci. Teraz mi powiedz jak masz na imię i ile masz lat.- Bez zastanowienia odpowiedziałem jej
- Justin, dziewiętnaście.- Nie zwróciłem uwagi, czy zdziwiła się na informacjeo moim wieku.- Co proponujesz?- Zmarszczyłem brwi.
- Tylko się nie przestrasz kochanie.- Popatrzyłem na nią lekko zaniepokojonym wzrokiem- Jestem tak jakby damskim odpowiednikiem alfonsa- Gdybym nie był pijany na pewno uciekłbym stamtąd, ale teraz?-Zapewniałbyś kobietom trochę rozrywki. Zaufaj mi, moja firma jest na bardzo wysokim poziomie. Nie zatrudniamy tam byle kogo. Może to głupio zabrzmi, ale widzę w tobie potencjał .- Po jej słowach dopiłem moja whisky i tylko ukradkiem na nią spoglądałem.
Czy się przestraszyłem? Może trochę. Jednak teraz nie miałem wyboru. Wiem, że to dość wysoko płatna praca, oczywiście jeśli się cenisz.
- Zgadzam się.- Przerwała swoją zabawę moimi palcami i popatrzyła na mnie jakby nie zrozumiała moich słow.- Zgadzam się pracować u ciebie- przełknąłem ślinę, a kobieta uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła.
- Bardzo się cieszę. Dobra decyzja Justin.- Wyjęła ze swojej torebki portfel i wyciągnęła z niego plik banknotów. – Ile za tego pana?- Barman popatrzył na mnie, a potem na kobietę. Chciałem powiedzieć, aby tego nie robiła, że sam za siebie zapłacę, ale nie umiałem nawet się wysłowić. Jedyne co wychodziło z moich ust to bełkot.
- 80$. Normalnie prosiłbym 100$, ale – blondynka przerwała mu westchnieniem.Wyłożyła na ladę banknot.
- Nie wierzę, że aż tak się schlałeś. Proszę wziąć już to 100. A ty- zrobiła przerwę, na to aby do końca przemyśleć to co miała powiedzieć. – Chodź pójdziemy do firmy. Musisz gdzieś wytrzeźwieć. Podejrzewam, że nie masz nawet kawalerki?-Spuściłem wzrok na swoje dłonie.-Tak myślałam. Dobra wstań, jeśli w ogóle dasz radę.- powoli zszedłem z krzesła. Blondynka od razu pojawiła się przy mnie i wzięła mnie pod ramie. Kierowaliśmy się na zewnątrz.- Tak właściwie mam na imię Marina.
I tak zaczęła się moja przygoda z Mariną.
*End of throwback*
- Marina, obiecuję, że spełnię wszystkie oczekiwania tych kobiet. Powiedz mi o jaką pracę chodzi?- powiedziałem, widząc lekki uśmiech na jej twarzy.
- O pracy dowiesz się później, za chwilę masz pierwsza klientkę. Idź się przygotować.- uśmiechnąłem się do niej i szybkim krokiem udałem się do „swojego"pokoju.
* *
Po pierwszej klientce, była druga. Obie różniły się diametralnie. Pierwsza była piękną szatynką z niebieskimi oczami Druga miała malowane rude włosy, była jasnej karnacji. Obie nie miały większych wymagań. Zwykły seks, no może zmałymi udziwnieniami.Czekałem zniecierpliwiony na trzecią. Podszedłem do drzwi kiedy usłyszałem stukot szpilek. Odsunąłem się i stanąłem przy szafie, tyłem do drzwi. Usłyszałem, że je otwiera, przechodzi przez nie i ponownie zamyka.
- Witaj Justin.- Powiedziała aksamitnym głosem. Kiedy wypowiedziała moje imię brzmiało to jak mała modlitwa.* Odwróciłem się twarzą do niej i momentalnie zaniemówiłem.
Ona była idealna, ciemne czarne włosy, śliczne brązowe oczy i ten uśmiech. Jej zgrabne nogi szły w moją stronę. Położyła swoje ręce na moich ramionach, a ja nie byłem nawet w stanie cokolwiek innego jak tylko ją obserwować.
Gdybym był „zwykłym" facetem już dawno bym ją zerżnął, ale aktualnie nie mogę.
-Coś nie tak?- Szepnęła. Lekko przygryzając moje ucho. Następnie położyła rękę na moim policzku i popatrzyła mi się prosto w oczy.
- Wszystko w porządku- Powiedziałem jąkając się.
- To dobrze.- Uśmiechnęła się i musnęła moje wargi. Oczywiście oddałem pocałunek. Dziewczyna oderwała się ode mnie. – Pewnie wiesz, że przyszłam tu do ciebie z propozycją pracy?- Przytaknąłem jej. Usiadła na pobliskim stoliku. –Potrzebuję faceta. Nie tylko do bzykania. Musiałbyś udawać mojego chłopaka. Załatwiłabym ci pracę modela, żeby nie wyszło, że umawiam się z biedakiem. – Popatrzyła na mnie, chcąc zobaczyć moją reakcje. Jednak ja tylko słuchałem.- Chodziłbyś ze mnąna eventy i wszelkie imprezy.- Westchnęła.- Nie proponowałabym ci tego gdybyś na to nie zasłużył.- Podeszła do mnie, przytuliła mnie od tyłu i oparła głowę namoim ramieniu.
– To jak Justin? – Pocałowała lekko moją szyję.- Jak masz na imię? – Zapytałem.
- Selena.- Poczułem, że się uśmiecha.
- Zgadzam się, Seleno.- Stanęła twarzą naprzeciwko mnie z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Cieszę się niezmiernie. – Położyła ręce na moich ramionach, obejmując mnie. –A teraz przejdźmy do następnej części.- Nawet nie zdołałem cokolwiek powiedzieć, kiedy brunetka brutalnie przyssała się do moich ust.
*Cytat z piosenki Madonny "Like a prayer"
CZYTASZ
Love is a game
Teen FictionWydawało ci się, że znasz już wszystkie uczucia, jakich może doświadczyć człowiek? Justinowi taż się tak wydawało. Był smutny, zły, radosny. Jednak nigdy nie doświadczył tego co dała mu Marina i Selena. Czy są to dobre uczucia? Nie spodziewał si...