5. Już cię kocham.

3.5K 236 18
                                    


Kiedy już się opanowałam, spojrzałam w stronę chłopaków. ZAMARŁAM. Cała czwórka mierzyła we mnie bronią.

No to jestem w dupie  

-S-spokojnie panowie, po co tak nerwowo- wydukałam-możemy porozmawiać bez tych zbędnych zabawek. 

Taa, po ich minach widzę, że jednak nic nie poskutkowało. Jak stali jak słup, tak dalej stoją. A myślałam chociaż, że Mike, Ashton i Calum są po mojej stronie. Jednak się przeliczyłam. Zdradzieckie szuje.

Po chwili blondyn pochylił się w moją stronę z mordem wymalowanym na twarzy. Zaraz Ci ten mord zmyje, jeszcze tylko kilka chwil. 

- Najchętniej już teraz wpakowałbym ci kulkę w głowę i było by po problemie- syknął- jednak oszczędzę tą twoją buźkę na później- ostatni raz spojrzał mi w oczy i momentalnie odszedł w kierunku drzwi wyjściowych. Jedyne, co usłyszałam to trzask drzwi. I już go nie było. 

Ale... jak to NA PÓŹNIEJ?! 

NA PÓŹNIEJ? 

NA PÓŹNIEJ? 

NA POTEM W SENSIE?! 

Dobra zaczynam się go trochę bać. Gdyby jeszcze nie miał broni to miałabym go głęboko w dupie. A teraz? Przecież w każdej chwili mogę stracić życie! I nie zdążę spotkać Justin'a Bieber'a, zjeść moich ulubionych naleśników, pójść na imprezę... No nie, no żartowałam! Ja miałabym się go przestraszyć? Też mi dobry żart. Niech spada na Hawaje z tą swoją wylakierowaną fryzurką. Nawet ja nakładam mniej lakieru od niego.. a jestem dziewczyną! 

-A wy- wskazałam na resztę chłopaków- możecie spierdalać! 

No tutaj już nie będę się rozpisywać, jak bardzo poniosły mnie wtedy emocje.. 

- A co ja takiego zrobiłem?- oburzył się Mike. 

Nie no trzymajcie mnie, bo zaraz będziecie zbierać jego twarz z betonu.. 

-No sory, ja chyba jestem ślepa..- prychnęłam- ALE TO NIE TY PRZED CHWILĄ MIERZYŁEŚ WE MNIE PISTOLETEM?!- no to wybuchłam. 

-Uspokój się Very- odezwał się Calum- Musieliśmy to zrobić.  

-Tak sranie w banie. Wytłumaczcie mi chociaż jedną rzecz. Dlaczego mnie porwaliście? 

-Mogę cię zaskoczyć, że to był jeden zwykły przypadek- taa przypadek, mój chłopak miał na drugie imię przypadek- Już dawno mieliśmy porachunki z twoim ojcem. Próbowaliśmy go znaleźć i odebrać to, co nam zabrano. Jednak on zniknął kilka miesięcy temu i od tamtej pory nie możemy go zlokalizować, a jedyną nadzieją jesteś sama ty- przerwał 

- Więc postanowiliśmy porwać akurat ciebie- zaczął Calum- I nie spodziewaliśmy się, że pójdzie tak łatwo. Kiedy rozprawialiśmy się z naszym dłużnikiem, wtedy pojawiłaś się ty. Z początku nie chcieliśmy zostawić dziewczyny w takim stanie, zdanej na sam żywioł, więc zabraliśmy cię do naszej rezydencji. Dopiero z rana kiedy otrzymaliśmy twoje zdjęcia, dostrzegliśmy, że jesteś to właśnie ty.

-Więc takim oto sposobem, pomieszkasz trochę u nas- wyszczerzył się Mike. 

Co do cholery? 

JA 

MAM  

TU  

MIESZKAĆ?!

No hiroooł ludzie! Veronica się na to nie pisze! Zresztą mój ojciec jak się wpakował w takie gówno po kostki, to niech teraz sobie odkupi winy. Ja za jego błędy płacić nie będę.

-Czyli mam się czuć jak u siebie?-zapytałam. Wszyscy kiwnęli na "tak" 

No to okey. Po tej krótkiej rozmowie rozwaliłam się na całej kanapie, zakładając przy tym nogi na stół. No przecież mam czuć się jak u siebie... Niech się cieszą, bo w domu chodzę bez stanika! Ale tego oczywiście moi kochani jeszcze nie zrobię. 

-Już cię kocham- wywrzeszczał Mike i rzucił się na mnie. No nie ważysz piórko, Mikey.. 

Wszyscy się zaśmiali i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Tak dobrze napisałam POSTANOWILIŚMY, bo nawet tego nie zrealizowaliśmy kiedy zadzwonił telefon Ash'a. 

-Tak? Coo.. jak to się stało? gdzie.. daj nam pięć minut.. tak, tak zaraz będziemy..- patrzyłam na zdenerwowanego Ashtona. Jego mina nie wróżyła nic dobrego- Dobra chłopaki, zbieramy się- wykrzyczał szybko- Jest akcja i kazali nam się stawić za pięć minut! 

-A co zrobimy z Very?- zapytał Cal. 

Nie no dzięki. Akurat zaprzepaściłeś moje szanse na spierdalando z tego domu w kilku sekundach. 

-Niall!- krzyknął Ash- Zostajesz z Very sam w domu. Jest robota. Błagam nie pozabijajcie się! 

No ja tez Ashton się o to modle! Ale nadzieja matką głupich. 

Po chwili chłopacy wybiegli z domu, a ja stałam twarzą w twarz z blondasem. 

-Będziesz mnie pożerać wzrokiem, czy coś z tym zrobimy?-zapytał 

No to mnie zatkało

~/~ 

Czo ta Very?




Cold touch |Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz