Watching Others

363 49 7
                                    


To wszystko nie miało sensu. Michael czuł jak to wszystko go przerasta. Od jakiegoś czasu nie był w stanie sprostać wymaganiom jakie stawiali mu chłopaki czy też zarząd. Nikt nie zauważył jak pod presją chłopak przestaje się szczerze uśmiechać i zostaje jedynie fałszywy uśmiech, wyćwiczony specjalnie dla okładek magazynów.

Czerwonowłosy westchnął po raz trzeci w ciągu jednej minuty widząc jak Hemmings całuje Arzaleyę*, która siedziała mu na kolanach. Nie miał pojęcia dlaczego inni zdecydowali za niego, że ma być w pokoju z Luke'iem skoro nie dało się z nim wytrzymać nawet 10 minut odkąd zaczął się spotykać z Arzaleyą*. Chcieli go chyba dobić.

- Możecie się nie pieprzyć, kiedy jestem w pokoju? - spytał zauważając, że akcja na kanapie coraz bardziej się rozkręcała.

- A nie możesz spierdalać? - warknął blondyn, na chwilę odrywając się od ust dziewczyny.
Michaela najbardziej bolały wszystkie złe słowa skierowane w jego stronę, wypowiedziane przez Luke'a.
Młodszy chłopak był dla niego kimś więcej niż przyjacielem. Zawsze ukrywał swoje uczucia, dusił je w sobie, jakby dzięki temu miały zniknąć i już nigdy nie wrócić. Ale zawsze wracały i to jeszcze bardziej dobijało Michaela. Raz upił się i wygadał się Calumowi, który na jego nieszczęście tamtego dnia nie pił i wszystko pamiętał.
Przez tydzień chodził za nim, próbując wyciągnąć z niego coś więcej. Nie dawał za wygraną, więc Cal odpuścił. Od tamtej pory Mike bardziej się pilnował.
Wstał, zabrał pieniądze i telefon po czym wyszedł z ich wspólnego pokoju, trzaskając przy tym mocno drzwiami. Naciągnął bardziej czarny kaptur bluzy na głowę i włożył na nos okulary przeciwsłoneczne, mimo iż już się ściemniało. Wolał nie ryzykować poznaniem przez fankę, czy też kogoś innego.
Po 15 minutach szybkiego marszu był już w środku swojego ulubionego baru. Zamówił to co zawsze. Po chwili siedział już z drinkiem i telefonem w najbardziej zaciemnionym miejscu budynku. Postanowił sprawdzić co takiego dzieje się w internetowym świecie. Kliknął na ikonkę Twittera i zaczął przeglądać tweet line. Podał dalej kilka tweetów, niektóre nawet polubił. Z nudów wszedł na profile chłopaków. Na profilu Luke'a zobaczył tweet ze zdjęciem, który wszystko zmienił. Był na nim Hemmings całujący Arzaleya'ę. W tweecie napisał "Moja jedyna, najwspanialsza fanka" Wiedział co teraz się stanie. Jęknął cicho i szybko wyłączył aplikacje, a potem internet, nie chcąc wiedzieć co tam będzie się działo. Musiał wziąć, coś mocniejszego, coś co pozwoli mu zapomnieć o wszystkim co go otacza. Schował telefon do kieszeni po czym wyszedł z baru i udał się do miejsca, w którym mógł to dostać.

Nie miał pojęcia jak się znalazł w pokoju. Nie pamiętał nic co zdażyło się po tym jak wszedł do obskurnego budynku z wiszącym na jego przodzie psującym się neonie "U Brendy", gdzie nie paliła się połowa liter. Czuł rwący ból przy skroni. Skulił się na łóżku i nakrył kołdrą. Nie chciał jeszcze mierzyć się z rzeczywistością i tymi wszystkimi ludźmi, którzy prawdopodobnie byli na niego wściekli. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, przez który jego czaszka zaczęła boleśnie pulsować. Zacisnął powieki, z pod których zaczęły wypływać łzy. Tak bardzo nie chciał mieć konfrontacji z chłopakami i zarządem.

- Mikey? Śpisz? - usłyszał łagodny, trochę drżący Luke'a. Zmarszczył brwi. Przecież Hemmings nie mówił do niego w taki sposób od dłuższego czasu. Musiało się stać coś naprawdę strasznego.

Co ja do cholery zrobiłem?

Poruszył się odsłaniając jedno oko.

- Nie. - szepnął. Odkrył drugie oko i przyjrzał się blondynowi. Przeraził się i zarazem zaczął się martwić widząc podbite oko chłopaka i rozciętą wargę, która była już zszyta i lekko opuchnięta. - Co ci się stało? - spytał zmartwiony.
Chłopak uśmiechnął się na tyle szeroko na ile pozwalała mi zszyta warga.

Watching Others • MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz