01.

199 17 1
                                    

Wiedziałam, że James złamał mi serce i już nigdy nie będę chciała z nim być. Z tego powodu pewnym krokiem weszłam do wielkiego holu kancelarii, którą poradziła mi Maddie. Moje stare, jednak wciąż w dobrym stanie balerinki ślizgały się po marmurowej posadzce. Może mam to swoje 26 lat, ale nigdy się do szpilek nie przekonam. Tylko nogi w nich bolą. Podeszłam do recepcji i powiedziałam siedzącej tam blondynie, że jestem umówiona na spotkanie z panem Styles'em. Spojrzała na mnie z zazdrością w oczach. Zazdrościsz mi rozwodu? Naprawdę, nie ma czego. Skierowałam się do windy i wcisnęłam przycisk z odpowiednim piętrem. Osobom, które zajmowały ze mną windę powiedziałam uprzejme 'dzień dobry', po czym wysiadłam kierując się w opisanym mi wcześniej kierunku. Po chwili odnajduję wielkie, drewniane drzwi z tabliczką 'Harry Styles'. Cała moja pewność siebie wyparowała. Czy naprawdę tego chcę? Chcę rozwieść się z Jamesem? Tak, wszystko sypało się już od momentu naszego ślubu, a jego zdrada tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że była to tylko przelotna miłość, kolejne zauroczenie... Otrząsam się i z impetem pukam do drzwi. Po kilku sekundach otwierają się i moim oczom ukazuje się niejaki Harry Styles. Jego piękne, zielone oczy patrzą na mnie z iskierkami ciekawości. Umięśniona klatka piersiowa unosi się i opada z każdym oddechem. A na dodatek te kręcone, ciemne włosy...
- Witam, Harry Styles. - podaje mi rękę. Czy wspominałam już o jego seksownym, zachrypniętym głosie? Stop! Opanuj się!
- Kayla Ewell-Morgan. - chwytam jego dłoń, jednak on mnie zaskakuje i całuję wierzch mojej dłoni malinowymi ustami.
Delikatnie ciągnie mnie w stronę mahoniowego biurka i odsuwa mi ciemne krzesło, na które siadam. Brunet usadowia się naprzeciwko mnie i wzrokiem zachęca, żebym zaczęła opowiadać czemu się tutaj znajduję.
- Przyszłam w sprawie rozwodu. Z powodu zdrady, jeśli to będzie panu potrzebne.
- Oh, mogłem się domyślić. Większość młodych kobiet przychodzi do mnie w sprawie rozwodu. - oświadcza, czym zdaję się lekko zszokowana. Młode dziewczyny naprawdę niszczą sobie życie tak samo jak ja? - Wiem , że może nie będziesz chciała tego powiedzieć, ale czy twój były... Bił cię, molestował lub zmuszał do czegoś?
- Trudno mi to powiedzieć, ale uderzył mnie kilka razy. Kiedy był pijany, albo coś poszło nie po jego myśli. - w moich oczach pojawiły się łzy. Przypomniałam sobie sytuację w barze, kiedy James był podpity, a ja rzekomo flirtowałam z barmanem. Wyciągnął mnie z baru szarpiąc za włosy i kopiąc.
Wzdrygnęłam się. Kolejna rzecz, o której nie zapomnę.
- A czy są jacyś świadkowie, może wasze dzieci, albo rodzina? - zamurował mnie. Dzieci? Aż tak sobie życia nie zniszczyłam.
- Nie, proszę pana. Nie mam dzieci.
- Oj, mówisz tak jakbym był jakimś kolegą twojego dziadka. Mów mi Harry. - uśmiecha się pokrzepiająco, co mnie motywuje. I wtedy postanawiam to zrobić. Wyciągam z torebki moją wizytówkę z numerem telefonu i adresem pracy.
- Oczywiście, Harry. Możesz mówić mi Kayla, albo Kylie. Jak chcesz. - podaję mu do ręki kawałek kartki i odsuwam krzesło. - Zadzwoń gdybyś potrzebował jeszcze jakichś informacji. - mówię podchodząc do drzwi. Harry uśmiecha się do mnie z dwuznaczną miną. - W sprawię rozwodu oczywiście. - śmieję się i zauważam, że Harry również podnosi się z miejsca, po czym podchodzi do mnie i lekko przytula.
- Wiadomo. Nie wiem o czym sobie pomyślałaś. - na moich policzkach pojawia się róż. Czuję się skrępowana, ale też chce mi się śmiać. - Do widzenia, Kylie.
- Cześć, Harry.

Divorcing | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz