Julie
- Ała- zaklęłam, gdy poczułam szczypanie. Aiden przemywał moją nogę i za każdym zetknięciu zimnej wody z otwartą raną, czułam ból.
- Chwila...dobra. Koniec. Podejrzewam, że nie trzeba jej zaszyć. Nie jest taka głęboka na jaką wygląda, chociaż nie ja jestem lekarzem i wydaje diagnozę. Aczkolwiek, nie pogardziłbym być twoim prywatnym chirurgiem, księżniczko.
Uśmiechnęłam się, przyciągając go do siebie.
- Tak? W takim razie- mruknęłam mu w usta- panie doktorze, boli mnie...tu- wskazałam na usta- proszę coś z tym poradzić.
Zaśmiał się z przekąsem.
- Mam idealny antybiotyk na tą chorobę w pani przypadku- powiedział i złączył nasze usta w słodkim, nie pośpiesznym pocałunku.
Siedząc na blacie obok umywalki, w damskiej toalecie, gdzie co minutę przychodziły kobiety patrząc na nas wymownie, pewnie myśleli sobie, że kolejna para nastolatków postanowiła po rozrabiać w damskiej toalecie.
- Pani Black, niestety ta choroba jest nieuleczalna i ten lek będzie musiała przyjmować Pani do końca życia.
- O nie- udałam smutek- czy ja umrę?
Aiden przybrał swoją postawę i dodał seksownym głosem tuż przy moim uchu.
- Ze mną, nigdy, kochanie.
Rozpłynęłam się.
- Otrzyj tą ślinkę, i chodź, bo moja siostra pomyśli, że robimy coś, co ona z Willem, gdy nas nie ma w pobliżu.
- Dobra, ale potrzebuję jeszcze ostatniej dawki.
- Nie ma problemu- pocałował mnie- a teraz idziemy.
Ściągnął mnie z blatu i wskazał na swoje plecy. Wskoczyłam rozkoszując się jego nieziemskim zapachem. Brunet obrócił się jeszcze do mnie z uśmiechem, po czym ruszyliśmy do czekających na nas przyjaciół.
- A tak właściwie, gdzie jest babcia?
- Akurat, kiedy zadzwoniła Kate, kazałem Willowi napisać do niej, żeby szła prosto do hotelu, a my dołączymy później.
- O nic nie pytała?
- Na szczęście nie, ale przygotujmy się na to, bo nie znamy jej od dziś. Poza tym, twoja babcia, nieźle potrafi kłamać- zaśmiał się- Ale o tym opowiem ci w hotelu. Musimy przecież, jeszcze spakować się, bo jutro wracamy do naszej szarej rzeczywistości. A tak poza tym, kupiłaś coś sobie?
- Nie, przez tą całą sprawę z Liamem, nie zdążyłam przymierzyć ubrań- powiedziałam.
- Nie przejmuj się, kupimy ci coś u nas.
- To nie jest rzecz najważniejsza w tym momencie, mamy ważniejsze sprawy, ale przyznam, że tutaj ubrania są cudne- uśmiechnęłam się ze smutkiem.
- Tak, ale dziewczyna też potrzebuje czasami czegoś nowego...Dobra, mniejsza o to. Wracajmy już, bo naprawdę nam się oberwie.
---------------------------------------------------------------------
Aiden
- Spokojnie, Lucine, nic jej nie jest. A Liam, pożałuje tego.
- Nie wątpię- uśmiechnęła się.
Julie opowiedziała całość jeszcze raz. Nie pomijając najdrobniejszych szczegółów. Chociażby takich jak, to w której przebieralni zaszła cała sytuacja.
- Dobra, muszę się spakować. Wam też radzę- powiedziałem.
- Masz rację...- jęknęła moja siostra.- Nienawidzę tego najbardziej z całego wyjazdu.
- Ja też- zawtórowała jej Julie.- Ale musimy, jeśli nie chcemy się spóźnić jutro na samolot.
- Nie ma na co czekać, chodź Will, idziemy, bo dziewczyny też mają co do robot- zaśmiałem się.
------------------------
- Dobra, co ty kombinujesz, przecież mieliśmy iść się spakować.
- Wiem, ale to miała być przykrywka. Kryj mnie, a ja muszę coś załatwić.
- Dobra, ale nie rób nic głupiego, stary- powiedział mój przyjaciel.
- Jak zawsze- powiedziałem i ruszyłem w stronę centrum z którego wróciliśmy.
---------------------------------------------
Julie
- Nienawidzę tego, Kat pomożesz mi- zapytałam użerając się z walizką, która nie mogła się zamknąć.
- Poczekaj...sama mam problem. Cholerna torba, nie chce się zapiąć!- krzyknęła z rozdrażnienia.- Dobra, dałam radę- powiedziała zmęczona. Pokaż...- wskazała na walizkę- ...już. Proszę.
- Dzięk
- To co teraz robimy? Idziemy po Lucine i coś zjeść? Czy do ogrodu?
- Zapytam babci czy pójdzie z nami do ogrodu, co? Weźmiemy z baru jakieś napoje po drodze.
Czarnowłosa dziewczyna potaknęła i przystała na moją propozycję.
-------------
- Babciu, idziesz z nami?- zapytałam wchodząc do jej pokoju. Zastałam ją siedzącą na łóżku, jak kimś rozmawiała przez telefon.
Zapytałam szeptem" kto dzwoni".
- Lan- powiedziała.- Zaczekaj Allanie, chwileczkę- zakryła dłonią słuchawkę- idźcie same.
- Jasne- uśmiechnęłam się znacząco- po co wnuczka, jak jest facet, prawda- powiedziałam o siebie.
Poszłam do pokoju, żeby oznajmić Kate, że pójdziemy same.
- A chłopaki? Może oni mają ochotę- powiedziałam.
- Nie! To będzie babski czas, żadnych facetów. Tylko ja, ty, piękne widoki, słońce i zimne napoje.
- Dobra, niech będzie. Ale najpierw zmienię opatrunek i przebiorę spodnie. Przepraszam, ale trochę zabrudziłam twoje- powiedziałam ze skruchą.
- Julie, nie przejmuj się, to rzecz nabyta a twoje zdrowie jest ważniejsze, niż jakieś głupie ubranie.
Przebrałam się w toalecie i wróciłam do niej.
Kat uśmiechnęła się ciepło i łapiąc mnie za rękę, wyprowadziła w stronę wyjścia.
CZYTASZ
Udręczona.
ParanormalJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...