"Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę (...)"
Sergiusz patrzył uważnie w ekran telewizora, na którym trwałą jedna z ważniejszych rozgrywek Fify w jego życiu. Mocno ściskał pada i bujał się co chwila na którąś ze stron. Próbował nawet mentalnie pomóc swoich piłkarzom, którymi grał.
- Ty, a Szymon gdzie jest? - zapytał Graczol, siedzący tuż obok niego i z podobnym zaangażowaniem wczuwający się w grę. - On nie miał wrócić już kurwa godzinę temu?
Nitro nawet na chwilę nie oderwał swojego wzroku od boiska. Na pytanie kolegi, wzruszył jedynie ramionami.
- A chuj wie. Czasami po siłowni idzie do rodziców - mruknął i chwilę później podskoczył na swoim miejscu, podnosząc pada nad głowę. - Taak kurwa, widzisz to? Widzisz to, dziwko?! Jestem mistrzem!
"(...) Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę (...)"
Stał na chodniku i cierpliwie czekał. W myślach wyzywał na swojego przyjaciela, który spóźniał się już pół godziny. Mimo wszystko, on nadal na niego czekał. Położył walizkę i na niej usiadł, zapalając przy okazji papierosa. Lubił swoje uzależnienie. Wypuścił dym z płuc i spojrzał w niebo. Białe chmury wolno płynęły po niebie.
- Wygodnie ci się tutaj siedzi? - zapytał go głos, który już wszędzie rozpozna.
Spojrzał na kolegę. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Nic się nie zmienił. Ta sama bródka, ta sama fryzura, ten sam irytujący wyraz twarzy.
- Lepiej było tylko, gdy siedziałem na ryju twojej matki - odpowiedział Nitro, wstając.
- Minęło bite pięć lat, a ty nadal jesteś takim samym jebniętym dzieciakiem.
- Przynajmniej kurwa jeszcze nie siwieję, tak jak ty - odpowiedział Sergio ze śmiechem.
"(...) Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam (...)"
Sergiusz uderzył kilkukrotnie pięścią w blat biurka. Krzyknął głośno, wyzywając swoją sieć internetową. Nienawidził jej. Ciągle się zacinała, filmy renderowały się czasami nawet kilkadziesiąt godzin, a użycie Skype'a zostawało jedynie w strefie marzeń. Nitro uderzył kolejny raz w niczego niewinne drewno, po czym zaczął trząść monitorem.
- No kurwa - jęknął wręcz z rozpaczą. - Działaj, kurwo, działaaaj. Miałem właśnie gadać z Szymkiem.
"(...) I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? (...)""(...)"Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci. (...)"
Sergiusz opadł głośno na jedną z ławek w centrum handlowym. Sam nie dowierzał jakim cudem się tutaj znalazł. Chyba to wina wszechogarniającej nudy jaka panowała w Środzie Wielkopolskiej i bardzo przekonującej Amelii, która wręcz siłą zmusiła go do tego. Rozejrzał się. Wszędzie były tłumy ludzi. Na ławkach naprzeciwko kilku mężczyzn siedziało w tej samej pozycji, co Nitro, również z telefonami w rękach.
- Sergio, jeszcze jeden sklep - oznajmiła blondynka. - Trzeba wreszcie coś Szymonowi kupić.
Górski zrobił minę męczennika i poszedł za starszą kobietą. Amelia złapała dwie bluzki, różniące się jedynie innym kołnierzem. Nawet niewielki wzór na środku miały ten sam. Sergio miał wyrazić opinię na ich temat.
- Przecież one są takie same - jęknął tylko na chwilę odrywając wzrok od ekranu Iphona. - Ja pierdole, nie wiem w czym chodzi Szymek. Mógłby chodzić w worku i wyglądałby tak samo zjebanie.
Amelia zamyśliła się, przyglądając każdej po kolei. W końcu zapytała o kolor oczu swojego współlokatora.
- Ciemny brąz - odpowiedział Sergio momentalnie.
"(...) I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? (...)"
"(...) Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; (...)"
- Kurwa, no nie wierzę w nich - krzyczał Isamu, uderzając mocno we wszystkie klawisze na klawiaturze. - To moje ostatnie życie. Teraz mnie kurwa dojadą i chuj.
Sergio poprawił się na swoim fotelu, nawet nie próbując ukryć śmiechu. Bezczelnie śmiał się z porażki swojego przyjaciela. Przeprowadził swoją postać przez jakieś mieszkanie, ażeby po chwili wyskoczyła ona przed wrogiem. Zastrzelił jednego przeciwnika, ale drugi zdążył zrobić to samo z nim. Zanim ekran stał się w całości czarny, Nitro dał radę zobaczyć, jak bohater Isamu kończy ładować swoją energię i zabija resztę wrogów w okolicy.
- No no, twoje bohaterstwo było ostatnią rzeczą jakiej się spodziewałem - skomentował Szymon.
- Spoko, Aśka zrobi mi loda i będziemy kwita.
"(...) Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luby* mię jakaś spokojność owionie (...)"
- Przestałeś już? - zapytał Szymon, kładąc swoje ręce na dłonie Sergia, który chwilę wcześniej uderzał mocno pięściami o biurko. - Wyglądałeś, jak wkurwiony Janusz - skomentował.
- Penis twojego królika jest dłuższy niż twój - opowiedział już spokojnie Nitro.
Posłał koledze uśmiech i szybko powrócił do przerwanej rozgrywki.
"(...)Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie? (...)"
- - - - -
*zmienione na czas opowiadania
*użyte zostały fragmenty wiersza pt.: "Niepewność", którego autorem jest Adam Mickiewicz
Jak zawsze nieoceniona w pomocy - jestemksiedzem <3
See Ya, Devils!
CZYTASZ
Niepewność <== ISAMU X NITRO
FanfictionKrótkie scenki z życia Szymona i Sergia, podstawione pod "tło" wiersza pt.: "Niepewność" Adama Mickiewicza.