Wróciliśmy do busa. Charlie patrzył na nas z dziwną miną, zapytał czy musieliśmy myć się w jeziorze przecież tutaj też możemy. Na to zaczęliśmy się śmiać. Leo wskazał mi drzwi do łazienki.
- Ymm.. jest mały problem, w co mam się przebrać? - Popatrzyłam na swoje mokre ubrania i w głębi duszy zaśmiałam się z naszej głupoty.
Leondre szybko podbiegł do jakiejś czarnej torby, a z niej wyciągnął słynną, szarą bluzę.
- To może być? - zapytał podając mi ją.
Patrzyłam na niego dość dziwną miną, bo nie byłam pewna, czy ona tak serio pożycza mi tę bluzę czy nie.
- Ach.. no cóż ... - Niby, że ze zmuszeniem wzięłam od bruneta ubranie i weszłam do łazienki.
(...)
Wyszłam z wcześniej wymienionego pomieszczenia w tej bluzie. Oczywiście wyglądałam w niej jak w męskiej sukience (XD), rękawy były dużo za duże, ale to i dobrze. Wymieniłam tylko puste spojrzenia z Leo i usiadłam na łóżku gapiąc się w ekran telefonu. Kątem oka spostrzegłam, iż teraz brązowooki wszedł do łazienki.
Kiedy Leo wyszedł z WC chciałam mu coś powiedzieć, lecz szybko przemieścił się do drugiego pomieszczenia, które było odgradzane materiałową kotarą. Zdołałam usłyszeć tylko, że rozmawia zawzięcie z Charliem, jednakże żadnych słów nie zrozumiałam, mówili naprawdę cicho.
Po kliku minutach zza kotary wyłoniła się sylwetka bruneta.
- Czy mogę trochę z tobą porozmawiać? - zapytał i podszedł do mnie.
- Leo... wiem że chcesz mi pomóc i w ogóle, ja wiem też co ty przeszedłeś, nie chcę męczyć ciebie moimi problemami.
- Bardzo chciałbym wiedzieć o co chodzi. - Dotknął moich rąk i odwiną rękawy, nie próbowałam protestować. Spojrzał na świeże rany, później na mnie. Zdążyłam już uronić kilka łez. Spoglądając w moje oczy wiedział, że potrzebowałam wtedy czułości dlatego mnie przytulił.
- Wiem, że jest to dla ciebie mega trudne, ale czy możesz mi zaufać? Powiesz dlaczego to robisz?- Patrzył w moje oczy, jakby w nich czegoś szukał.
- To wszystko zaczęło się gdy miałam 13 lat. - odezwałam się półszeptem szlochając. - Nadal się nie skończyło, pewnie się nie skończy...
- Nie mów tak. - Rozczulił się.
- Nie.. to nie ma sensu, nie chcę, żebyś się nade mną użalał.
- Ja po prostu chcę cię wysłuchać, możesz na mnie nie patrzeć jak wolisz.
- No dobrze... - Znowu opowiadałam swoją głupią historię, starałam się powstrzymać łzy, ale nie wyszło. - Zaczęłam kupować gumowe bransoletki. Każda oznacza jakiś ból, mam ich tyle, że nie mieszczą mi się w dużej szkatułce... większość przechowuję w pudłu w piwnicy. Na każdej jest napisane dlaczego ją kupiłam. To też mi pomaga, ale mniej... wolę się ciąć.
Bardzo posmutniał i spojrzał w dół.
- Może przestane, Leo nic ci nie jest? Wyglądasz blado? Zawołam Charlsa.
- Nie! Nie rób tego proszę... nie chcę żeby widział nas tu, ciebie i mnie... z twoimi łzami. Mów dalej.
- Nie mogę... boli cię to. Leo!
- Nieprawda.
- Wiem że chcesz dobrze, ale sam sobie wszystko przypominasz, lepiej będzie jak skończę na dzisiaj.
Przytulił mnie mocno słyszałam jak po cichu płakał w mój obojczyk. Złapałam go za policzki i powiedziałam:
- Nie chcę cię ranić....
CZYTASZ
Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]
Fanfiction| KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWIANIA BŁĘDÓW! | Piętnastoletnia Nicole w końcu wybiera się na koncert Bars And Melody, czyli jej ulubionego zespołu. Tam na M&G chłopaki zauważają jej rany po samookaleczeniu się, dziewczyna nie chce być znowu czyimś proble...