rozdział 3

132 7 0
                                    

-Victoria obudz się jedziemy .
-Ale do kąt jedziemy- wymamrotałam przez sen.
-Do domu ...
-Jeszcze pięć minut .
-Zrobiłem naleśniki z czekoladą.
-Już idę.

Otworzyłam oczy i wstałam jedynie co zobaczyłam to moje spakowane walizki . Przetarłam oczy i zaczęłam szukać kosmetyczki i ubrań w których wczoraj chodziłam.
-Kosmetyczka i ubrania są na komodzie.-Oznajmił Brad.
-Aha .-Mruknęłam pod nosem i wzięłam ubrania . Podeszłam pod drzwi do łazienki i zanim je otworzyłam odezwał się Brad.
-Tam jest Jacob i Kamil.
-Że co?
-Biorą prysznic .
-Razem?
-Tak więc szybko nie wyjdą więc musisz się tu taj przebrać.

Wywróciłam oczami usiadłam na łóżku i się przebrałam Brad zrobił duże oczy ze zdziwienia . I myślą że będzie się ze mną kłócił że ma wyjść z pokoju.
-Co się tak gapisz? ?
-Nic myślałem że mnie wywalisz z pokoju.
-Hmmm jestem zbyt słaba żeby robić aferę kto ma wyjść z pokoju. A po zatym moja mama wie że wracamy?
-No tak . Ale nie do końca wrcamy . No bo widzisz wczoraj jak zasnęłaś to ja i reszta ustaliliśmy że ci będziemy mówić że wracamy do domu a tak na prawdę jedziemy pod namioty do tego twojego znajomego.
-Jakiego znajomego? ?
-Mówiłaś przez sen .
-Aha...A o której mamy tam być?
-Za godzinę ..
-Aha .

Wstałam z łóżka i zeszłam na dół na śniadanie zjadłam jeden naleśnik i poszłam na pomost . Usiadłam i zamoczyłam stopy w wodzie. Czułam lekki podmuch wiatru i jak fale jeziora uderzają o moje nogi. Po chwili przyszła Anny i zrobiła to samo co ja . Po niezrecznej ciszy zbliżyłam się do Anny i położyłam głowę na jej ramieniu i zaczęłam nucić, , Bądź Dużym Chłopcem,, dziewczyna zaczęła się śmiać .
-Masz brata.-Powiedziała z szczęściem w oczach.
-Że co kiedy rodzice go spłodzili?
-Jesteście jego rodziną zastępczą . Wiem że jest blondynem i ma na imię Tristian.
-Ale supcio ....
-Cieszysz się? ?
-Nie wiem .

To była moja ostatnia odpowiedź bo wtedy zepchnęłam Anny do wody . Zapiszczała później mnie chwyciła za ręce i wyciągnęła do wody też zapiszczałam . Użądziłyśmy sobie małe zawody za każdym razem Anny wygrywała .
Wybiegłam z jeziora i uderzyłam w Bradley' a który stale ze założonymi rekoma na klatce piersiowej i kiwał głową na nie . Anny zrobiła to samo wybiegła i poleciała za mną się przebrać i wysuszyć.

Po 15 minutach byliśmy już pod bramą stała tam nie wielka grupka ludzi Bradley wziął mnie za rękę i przyprowadził do reszty.
-Victoria poznaj .James, Zayn, Niall, Justin, Connnor, Louis, no i twój brat Tristian.

Podeszłam do niego i dokładnie mu się przyjrzałam .
-Cześć- zaczął.
-Cześć.
-Jestem tu by cię pilnować i chronić . To rozkaz rodziców.
-Aha spoko jutro kończę 18 lat wkońcu będę pełnoletnia a ci znów wydziwiają.
-Okey. A i przed Bradley' em też mam cię chronić .
-boże czy ty to widzisz. ?!?!

Obróciłam się tyłem do Tristiana i przeskanowałam jeszcze raz ludzi . Wśród nich brakowało mi dwóch . Bradley' a i chyba Harrego . Zaczęłam ich szukać wkońcu ich znalazłam schowałam się za drzewem i słuchałam co mówią wiem że to nie grzeczne ale poprostu musiałam wiedzieć po co
musieli porozmawiać.

-Słuchaj jeszcze raz zbliżysz się do Vici a zbije cię jak psa .! Zrozumiano? !
-Ha ha ha i myślisz że ja się ciebie boje . No ale jeśli twierdziaz że ona jest twoja to dobra ale pamietaj o układzie.
- O jakim układzie chodzi nie mówiłeś mi nic o tym.
-Chodzi o to że my czyli chłopaki musimy zaliczyć dziewczyny czyli Victorie i Anny.
-Że co? ! Mam zaliczyć Victorię! Nigdy w życiu! Tyś chyba chory jest.
-Nie chcesz to nie . Nie wiesz co tracisz .
-Nie pozwolę żeby jej się coś stało wystarczy że już ty ją zgwałciłeś!
Przestraszyłam się trochę i pobiegłam do Anny skończyłam jej z nienacka na plecy .

-Boże kobieto nie strasz mnie! !
-Nie bój się ...
-To on? -spytała i pokazała palcen na wysokiego bruneta z włosami zaczesanymi na prawo.
-Tak to on.-Opowiedziałam.

Podszedł bliżej nas i dokładnie się nam przypatszył .
-Cześć Victoria .-podał mi rękę.
-Cześć Arek- uścisnęłam jego dłoń.
-Nie stety namioty zostały uszkodzone przez wiatr więc mam do dyspozycji jeszcze domki kampingowe .
-O co kaman? - spytał Brad wychodzący z lasu .
-Macie do dyspozycji domki kampingowe . Są 4 dwuosobowe i 5 czteroosobowe reszta jest w naprawie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Spoko jakoś damy radę- popatrzałam się w stronę Anny i Louisa.

Wzięliśmy bazarze i weszliśmy na teren ośrodka przez dużą czarną bramę ....

Gangsterska miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz