Rozdział 17

305 29 5
                                    

Resztę dnia spędziliśmy na wygłupianiu się. Chyba naprawdę nikt mnie lepiej nie rozumiał jak Tomek. Dopiero koło 19:30 przyjaciel zaniósł mnie do domu. Dosłownie. Uparł się, że będzie mnie niósł przez całe miasto na barana. Powiedział, że to jeszcze wynagrodzenie za bilety. Po wejściu do środka i sprawdzeniu telefonu zobaczyłam, że dostałam sms 4 godziny temu od Adama "Co tak szybko uciekłaś?". O dziwo po takim dniu całym atrakcji i wygłupów wcale nie byłam zmęczona. Poszłam do swojegi pokoju i zaraz mu odpisałam. Odpowiedź również otrzymałam bardzo szybko. Niestety znowu wszystko musieli zepsuć moi rodzice..

- Jutro nie idziesz do szkoły - zaraz czy ja się właśnie przesłyszałam? - nie rób takiej zdziwionej miny. Samolot mamy o 10:00 i zostajesz w domu tylko dlatego, żeby posprzątać przed przyjazdem mojej koleżanki, która się tobą ma zając. Musimy też porozmawiać na pare tematów, ale to jutro - powiedziała moja mama i zaraz po tych słowach wyszła z pokoju nawet nie oczekując ode mnie odpowiedzi.

Tego jeszcze nie było, żeby moi rodzice nie kazali mi pójść do szkoły tylko siedzieć w domu i sprzątać?! To są kurwa jakieś kiepskie żarty. Nawet palcem nie kiwnę. Niech wybiją to sobie z głowy. Dzisiaj już na dół nie zeszłam ani raz. Cały wieczór spędziłam na pisaniu z Adamem. Stwierdziłam, że chce się z nim jeszcze raz spotkać. Umówiliśmy się we wtorek tam gdzie ostatnio, czyli w kawiarni "de sèr". Około północy poszłam spać. Oczywiście nie dane mi było pospać, bo punkt 7:20 obudził mnie tata. Powiedział, że o 8 mam być na dole. W dupie miałam to co mówił, ale z drugiej strony przecież ich zobaczę dopiero za półtora miesiąca. Wstałam z niechęcią z łóżka i zrobiłam poranną toaletę. Kiedy zeszłam na dół rodzice kończyli się pakować.

- Weronika chodź musimy z tobą porozmawiać - odezwał się tata, a ja podeszłam do nich i usiadłam na kanapie, na przeciwko - pierwsza sprawa to w tej kopercie masz pieniądze na drobne wydatki, druga to.. - wymieniali po kolei jak to się mam zachować, że mam do nich dzwonić, nie opuszczać szkoły i różne inne pierdoły

- Tak rozumiem.. - kiedy skończyli rozmawiać była 8:30

- Musimy już jechać. Trzymaj się. Jesteśmy w kontakcie - przytuliłam rodziców, a łzy samowolnie napływały mi do oczu. Mimo tego jacy są, ciężko było mi się pogodzić z faktem, że ich tu nie będzie.

Pojechali. Jednak to zrobili. Zostawili mnie. I jakąś jebaną kopertę. Koleżanka mamy ma przyjść po 14, a dopiero jest 8:40. No i co ja mam robić.. Nawet nie wiem dlaczego sięgnęłam po telefon i zaczęłam pisać sms do Adama.. Justyna dalej była na mnie wkurwiona. Tylko pytanie za co? Znowu coś przede mną ukrywa. Niestety odpowiedzi od chłopaka nie dostałam ani jednej.
Poszłam do pokoju i włączyłam na laptopie jakąś komedie. Zanim się obejrzałam zegar wskazywał godzinę 13:40 co oznaczało, że kobieta zaraz przyjdzie. Schodząc do kuchni usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania.

- Weronika gdzie jesteś! - usłyszałam głos kobiety, która najprawdopodobniej miała się mną zająć.

- Tutaj.. - odpowiedziałam z niechęcią i stanęłam z nią twarzą w twarz - pokój gościnny jest na górze. Drugie drzwi po prawej.

- Dziękuję. Za chwilę wychodzę na miasto załatwić parę spraw i wrócę późno. Mój syn przyjdzie do ciebie, żebyś nie była sama - zaraz po tych słowach ruszyła w stronę schodów.

Jeszcze mi jej synalka brakuję. Mam lepsze rzeczy do roboty..
Po 40 minutach od wyjścia kobiety usłyszałam dzwonek do drzwi, które były otwarte więc krzyknęłam "Proszę!". Ja siedziałam na kanapie w salonie i czytałam książkę, ale kiedy się obróciłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom

- Adam?! - krzyknęłam

- Weronika?! - patrzyliśmy się na siebie z zaskoczeniem. W końcu przyszedł i usiadł obok - no to teraz będziemy się częściej widywać

- Na to wychodzi - uśmiechnęłam się.

Mieliśmy tyle pytań, tyle tematów do rozmowy. Nawet nie odczułam, że jest ode mnie starszy o 2 lata.

- Ja już muszę spadać. Do jutra tak jak ustaliliśmy - powiedział

- Naprawdę zajebiście mi się z tobą gadało. Do jutra - mówiąc to Adam podszedł i mnie przytulił. Była 18:00. Jak on bosko pachniał..

- No no co ja tu widzę - w tym momencie weszła do domu mama chłopaka..

Adam puścił mnie i wyszedł, a ja stałam jak wryta. Kobieta zrobiła kolacje, którą wspólnie zjadłyśmy rozmawiając. Wydawała się naprawdę spoko.



Co myślicie na temat Adama? Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach:))

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz