Idealny Dzień

1.2K 68 5
                                    

[Czkawka]

- Jesteś pewien, że dasz radę? - spytała Astrid z troską. Uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na głowie zniecierpliwionego już Szczerbatka. Długo jeszcze?, zdawał się pytać.

- Tak, Astrid, jestem pewien - odparłem. Rozumiem, że się martwiła, ale zaczynało mnie to już powoli irytować. Ile można zdrowieć? Minęły już prawie trzy miesiące, wszystko było w porządku. Czułem się dobrze. W wiosce też już wszystko ogarnęliśmy. Teraz chciałem spędzić z Astrid jeden wolny dzień. Nie chciałem chyba zbyt wiele?

- Skoro tak mówisz - dziewczyna wzruszyła ramionami i wsiadła na Wichurę. Natychmiast dosiadłem swojego smoka i wzbiliśmy się w powietrze. Jak bardzo mi tego brakowało! Mama i Astrid niemal dosłownie przykuły mnie do łóżka. Miałem już dosyć bezczynności.

- Leć za mną - rzuciłem w jej stronę i klepnąłem Szczerbatka delikatnie w bok. - Wiesz, dokąd lecieć - szepnąłem. Już wcześniej powiedziałem mu, co zaplanowałem. Ruszyliśmy do przodu i przez chwilę po prostu rozkoszowaliśmy się lotem.

- A tak właściwie to dokąd mnie zabierasz? - spytała Astrid. Ona i ta jej niezwyciężona ciekawość.

- Dowiesz się, kiedy tam dolecimy - uśmiechnąłem się do niej i nieco przyspieszyłem. Zdziwi się, nie ma co.

W końcu dolecieliśmy na miejsce. Była to mała, ale piękna wysepka, na której już wcześniej poprosiłem mamę, aby przygotowała piknik. Tylko dla mnie i dla Astrid. Smoki miały swój kawałek po drugiej stronie, tak, żeby nam nie przeszkadzały. Wszędzie rosła trawa i jakieś drzewa, które dawały przyjemny cień. Krajobraz wręcz bajeczny.

- Czkawka, co ty kombinujesz? - spytała dziewczyna, schodząc ze swojego smoka. Zrobiłem to samo i podszedłem do niej, obejmując ją w pasie.

- To, moja droga, jest miejsce, w którym spędzimy cały dzisiejszy dzień. Tylko we dwoje.

Uśmiech zadowolenia na jej twarzy mówił więcej, niż można sobie wyobrazić.

- A smoki? A Berk? - spytała nagle.

- Spokojnie. Smoki zajmą się sobą po drugiej stronie wysepki, a na Berk rządzi mama. Da sobie radę - zapewniłem ją, delikatnie stykając nasze czoła. Czułem jej oddech na swojej skórze. Przymknąłem oczy i przyciągnąłem ją bliżej siebie. Po tym wszystkim po prostu chciałem mieć ją blisko. Ona najwyraźniej też tego chciała. Bardzo to wszystko przeżyła.

- A więc tylko ty i ja?

- Tylko ty i ja - potwierdziłem. Przeszliśmy kawałek i usiedliśmy na trawie, która porastała całą wyspę. Smoki już zniknęły nam z oczu, zajmując się sobą. Bardzo dobrze. Astrid położyła mi delikatnie głowę na ramieniu. Przymknąłem oczy, czując na twarzy ciepłe promienie słońca. Po prostu tak siedzieliśmy i milczeliśmy. Tak, jak często już robiliśmy. Nie przeszkadzała nam cisza. Mogliśmy tak przesiedzieć cały dzień. Musieliśmy jednak porozmawiać.

- Nie zdążyłam cię o to zapytać... - zaczęła powoli Astrid. Mruknąłem cicho na znak, że jej słucham. - Ale... w jaki sposób wydostałeś się z tamtej łódki?

Wiedziałem, że prędzej czy później o to spyta. Byłem na to przygotowany.

- Nie było to łatwe - przyznałem. - Ale ogień ma to do siebie, że niszczy, co popadnie. Miałem bardzo dużo szczęścia, bo dosięgły liny przede mną. Jakoś udało mi się je zerwać, a potem po prostu skoczyłem do wody. Chciałem popłynąć, ale byłem zbyt słaby. Ogień mocno mnie poparzył. Na szczęście zjawił się Szczerbatek. Musiał im jakoś uciec. Następne, co pamiętam, to tamten pokój u Gronosa.

Na RatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz