Rozdział 5.

301 34 0
                                    

Julie

- Macie wszystko?- zapytała Lucine.

Pokiwałam głową- A wy?

- Tak.

- W takim razie możemy ruszać.

Taksówka dowiozła nas na lotnisko. Tłoczyła się już, całkiem pokaźna liczba pasażerów z bagażami.

- Zaczekajcie chwilkę, załatwię formalności- babcia odeszła do lady.

Stałam obok Aidena. Objął mnie w pasie wtulając się w moją szyję.

- Odpoczęłaś choć troszkę?

- Od ciebie? Nigdy!

- Nie o tym mówię- żartobliwie przygryzł płatek mojego ucha- chodzi mi o...wszystko.

- Tak, ale martwi mnie, że to już koniec i wracamy do tego "drugiego" życia. Mam złe przeczucia, poza tym pojawił się Liam. Nie wiem, co myśleć.

Chłopak odsunął się delikatnie ode mnie i uniósł palcami mój podbródek.

- Księżniczko, nie martw się na zaś. Wiem, że to trudne, ale musisz spróbować. Zawsze będę przy tobie i nie pozwolę, żeby coś ci się stało, rozumiesz?- złożył na moich spragnionych ustach pocałunek. Staliśmy dłuższą chwilę "wsysając" się w swoje twarze.

- Ekhm- chrząknęła Kate- Czy my robimy takie rzeczy? Nie. Czy się powstrzymujemy? Tak. Więc do cholerki, dajcie żyć i nie uprawiajcie...tego- zakreśliła dłonią- tutaj. Tu są dzieci!

Zaśmiałam się, a brat zgromił ją wzrokiem.

- Will zaklej jej usta, bo jest dzisiaj wyjątkowo nieznośna- nakazał mój chłopak.

Will złapał dziewczynę w pasie i zakrył dłonią usta. Następnie przysunął swoje usta do jej ucha i wyszeptał coś, na co dziewczyna zachichotała. Odeszli i usiedli na ławce.

- Mam już wszystko, kochani- podeszła Lucine- lot będzie przyśpieszony o 5 minut, więc zbieramy się.

------------------------------------------------------------

Wysiedliśmy z samolotu. Lot był wyjątkowo długi i męczący. Siedziałam z Aidenem i tylko on pozwalał mi nie myśleć o niezbyt przyjemnej podróży i powrocie do ...rzeczywistości.

- Allan?- zaskoczony Aiden zerkał na siedzącego przed barierkami wuja- Co ty tu robisz?

- Przyjechałem po was. Lucine mówiła, że dziś wracacie, więc wziąłem urlop i zostanę z wami kilka dni. Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko, młody.

- Pewnie, że nie- powiedział i wpadł w objęcia mężczyzny.

Uściskaliśmy go po kolei. Lucine przywitała się z nim jak zawsze buziakiem w policzek.

- Zjedzmy coś. Pewnie jesteście głodni, ja także, więc zapraszam na kolację- zaoferował wuj Kate.

- Jestem za- powiedziała ciemnowłosa- Padam z głodu. Jedzenie w samolocie było okropne- jęknęła.

- W takim razie na co jeszcze czekamy.

-------------------------------------------------------------

Usiedliśmy w lokalu. Zamówiliśmy dania i czekaliśmy.

- Więc..jak się udał pobyt w Paryżu?- zapytał mężczyzna.

- Wydaje mi się, że było dobrze- oznajmiła Lucine- a wy co sądzicie?

- Było cudownie- Kate ożywiła się na tą wzmiankę.

- O tak, nie narzekam. Wieża Eiffla, Luwr, Łuki triumfalne, Notre Dame...coś nadzwyczaj pięknego- rzekłam.

Reszta rozmowy toczyła się w tym właśnie temacie. Allan opowiedział nam co robił w ostatnim czasie.

Około 20 wróciliśmy do domu. Lan odwiózł mnie i babcię, a sam pojechał z resztą.

Zaniosłam rzeczy do pokoju i rzuciłam się z westchnieniem na łóżko.

Wróciłam...do tego wszystkiego. Do miejsca, które od jakiegoś czasu sprawia, że gdzie nie pójdę, jestem skazana na obrócenie się w obie strony.

Kolejną z serii życia Julie Black uważam za rozpoczętą.








Udręczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz