Tydzień później...
- I jak minął pierwszy tydzień szkoły?- zapytała Allyson, kiedy w sobotę wybrałyśmy się na plażę.
- Tragedia.... Simons uwziął się na mnie, bo nie odpowiedziałam mu na pytanie, czym jest seks. Gościu ma fazę na to!- skarżyła się Kate.
- Ogólnie nie najgorzej- powiedziałam, popijając zimną wodę- poza tymi całymi zadaniami domowymi. Po co to komu, skoro i tak większość spisuje na przerwie?!
- Nie wiem, ale ja mam dość- powiedziała Allyson. Zmieniła pozycję i spojrzała na nas.
- Macie jakieś wieści od Camille?
- Nie, a właściwie miała wrócić...dwa dni temu! Nie pisała do was?
- Do mnie nie...
- Dlatego pytam, bo też nic nie wiem od niej. W dodatku pojawił się ten idiota, Liam.
- Zadzwonię do niej- wyjęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki- nie odbiera. Może została na dłużej. Widziałam ją z Loganem i uwierzcie, że wyglądali świetnie razem. Byli tacy szczęśliwi, aż miło popatrzeć.
- Jak ty z moim bratem- mruknęła Kate- mój braciszek dał się usidlić dziewiczej ślicznotce- zatkałam jej usta, na to stwierdzenie.
- Zamknij się, głupolu- pacnęłam ją.
- Dobra...Camille pewnie postanowiła zostać ze swoim ogierem w stolicy miłości, a my niepotrzebnie się martwimy. Może postanowiła skończyć z wizerunkiem grzecznej Cammie i postarała się bardziej niż ty, kochanie-spojrzała na mnie.
- Twierdzisz, że nie potrafię zrobić nic niegrzecznego?!
- Tak, właśnie tak uważam- podpuszczała mnie.
- Mylisz się!
- Nie sądzę. Przekonaj mnie, a zmienię zdanie, mała.
- Nie muszę ci niczego udowodniać..
- A więc, tak jest- zaśmiała się.
Jak ona to robiła?! Podpuszczała mnie świadomie i wygrywała, bo miałam ochotę zrobić coś, co nigdy bym nie zdołała z braku odwagi. Gotowało się we mnie.
Allyson przypatrywała nam się z widocznym zaciekawieniem.
- Dobra...Zaraz się przekonasz.
Rozejrzałam się po plaży. Miałam już opracowany plan, ale potrzebowałam do tego...jednej osoby.
Niedaleko nas w siatkówkę grali chłopcy. Aiden, Will, Logan Nick i jakiś trzech chłopaków ze szkoły biegali po piasku.
Nie bacząc na spojrzenia przyjaciółek, wstałam, otrzepałam się z piasku i pobiegłam w kierunku mojego chłopaka. Wbiegłam na boisko i jak gdyby nigdy nic rzuciłam się na niego, oplatając jego biodra nogami. Ręce założyłam na jego twarz i pocałowałam go z namiętnością na jaką zdołałam się przemóc przy publiczności. Aiden z ciekawością patrzył na mnie, a następnie objął dłońmi moje biodra i pogłębił pocałunek.
Usłyszałam gwizdy i śmiechy, ale nic mnie w tamtym momencie nie interesowało. Tylko ja, Aiden i udowodnienie czegoś Kate.
Nie wiem ile czasu minęło, ale oderwaliśmy się od siebie, gdy oboje nam zabrakło tchu.
- Cholera, Julie, trzeba było powiedzieć, że masz na to ochotę- szepnął mi do ucha.
- Julie, nie sądziłem, że z ciebie taka diablica!- krzyknął jeden z chłopaków ze szkoły. Dostał od Dena karcące spojrzenie
- Zamknij się idioto!- warknął mój chłopak.
- Julie, co z tobą!?- zaśmiał się Will.
Zeskoczyłam z bruneta i skierowałam się do dziewczyn z satysfakcją i wyższością.
Obróciłam się jeszcze do Dena, posyłając całusa i odeszłam.
Chłopaki poklepali chłopaka i coś mu powiedzieli. Usłyszałam śmiechy i uderzenie piłki o ciało.
Kate siedziała z koparą zamiast twarzy. Allyson uśmiechała się do mnie cwanie. Puściła mi oczko.
- Teraz mi wierzysz, Kat?
- O tak...to..było...Julie...nie powinnam... wątpić w twoje zdolności- przybiła mi piątkę.
Nie sądziłam, że stać mnie na taki czyn. Chciałam udowodnić przyjaciółce, że potrafię "zaszaleć", ale i samej sobie, bo jak to mówią "ktoś kto gra w otwarte karty, ma wygraną w kieszeni".
CZYTASZ
Udręczona.
ParanormalJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...