Penny
Minęły może dwa, trzy tygodnie. Mamy przepiękny weekend. Gwieździste niebo, Nowy York przygotowujący się do zbliżających świąt. Przecież Listopad to taki dziwny, aczkolwiek piękny miesiąc. Tak, więc leże w domu, z moim jedynym i niezastąpionym kubkiem pełnym czekoladowych lodów. Dla kogoś było by to zwyczajne. W końcu każdy ma pracę. Tylko co jeżeli twój chłopak siedzi w domu niecałą godzinę, po czym biegnie do drugiej pracy, a wieczorne telefony karzą mu wracać do tej pierwszej pracy? Harry z siłowni zwykle wraca wesoły – oby nie przez tę blond pindę- jakby dostał nagłego kopa adrenaliny. Możliwe, że wyżywanie na biednym Calum'ie daje się we znaki. Jednak powrót z bazy zawsze jest ten sam. Ponury.
Przeskakuję z kanału na kanał próbując znaleźć coś fajnego. W ostatnim weekendzie Cal przyszedł aby mi potowarzyszyć. Ponieważ Emma wolała romansować z Lou, który swoją drogą powinien pomagać loczkowi. Nieważne, teraz zastanawiam się czy nie zadzwonić do mojego nowego przyjaciela. W końcu oboje zapewne spędzamy aktualnie, tak samo czas. Nie Penny, tylko ty masz trzech przyjaciół, chłopaka oraz wroga w cholernie, dużym mieście. Sięgam po swój telefon wchodząc w ikonkę koperty. Nie chcę mi się mówić kiedy mam łyżkę z lodami w buzi.
Do Calum: Za 15 minut u ciebie?
Od Calum: Jaka pewna... No jasne :P
Założyłam szarą bluzę z logiem nike, czarne legginsy, a na nogi wcisnęłam timberlandy. Następnie związałam włosy w wysokiego kucyka, po czym wyszłam z domu. Calum nie mieszkał tak daleko. Dziesięć minut drogi autobusem. Na moje szczęście czekałam tylko dwie minuty. Podłączyłam słuchawki włączając przypadkową piosenkę. Nikt nie wie jak cholernie tęsknie za Harry'm. Jak bardzo brakuje mi jego uśmiechu, dotyku, żartów, wspólnych kąpieli czy zasranego krzyczenia na siebie. W tym momencie jakakolwiek czynność z tym panem byłaby dobra. Słyszę nazwę swojego przystanka przez co wyskakuję z autobusu. Już po paru chwilach pukam do drzwi mulata.
- Kto tam?
- Pedofil?
- Na pewno?
- Calum?
- Penny?
- Otworzysz drzwi czy mam ci je wyważyć?
- Kobieta- słyszę chichot po drugiej stronie. Przewracam oczami czekając, aż wreszcie pan Hood raczy uchylić te drewniane badziewie. W końcu moje prośby zostają wysłuchane. Unoszę głowę z wycieraczki na przyjaciela dostrzegając jego odsłoniętą klatę. Delikatne rumieńce wyskakują niezaproszone. A kysz zmory jedne! Rzucam uśmieszek wchodząc do środka. Zdejmuję buty oraz kurtkę, po czym ruszam w stronę kanapy. Jak zdążyłam zauważyć przypadkowy horror został naszykowany, a jedzenie – które zapewne miał skonsumować mulat- skonsumuje ja. Chwytam miskę popcornu wpychając go sobie garściami do buzi.
- Gdzie Harry?- pyta w końcu Cal, a ja cicho wzdycham.
- W pracy- jęczę zrezygnowana. Ta siłownia naprawdę mu pomaga. Takiego kaloryfera... STOP!
- Ostatnio zamiast zajmować się mną gada z tą głupią Maddy- bąka od tak, a ja patrzę lekko zaskoczona. Rozmawia z tą wredną, chamską suką? Ładnie pracujesz Styles, przynajmniej teraz wiem dlaczego wracasz cały w skowronkach. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam gnieść poduszkę w rękach. Jeżeli w grę wchodzi MÓJ chłopak i ta tleniona idiotka muszę mieć oczy szeroko otwarte. Z filmów wiem na co stać takie dziewczyny. Udają super miłe, próbują pomóc z jakimiś problemami, wszystko cacy oprócz jednego. Nim się obejrzysz on już będzie z tą jego przyjaciółką w łóżku!
- PENNY! Słuchasz mnie?
- Nie, przepraszam. Zamyśliłam się.
- Zamawiamy pizzę czy robimy coś tymi oto rękoma- zachichotałam kiedy Hood wystawił rączki kręcąc nimi jak głupi. Nie możliwe aby był takim kaleką w gotowaniu.
- Rękoma- wstaję z kanapy idąc prosto do kuchni. Tylko raz miałam okazję w niej zagościć. Kiedy trzeba było zrobić leniwemu mulatowi herbatki. Razem uzgadniamy zrobienie pizzy. Sypię mąkę na blat prosząc w tym czasie aby Calum podał miskę. Jednak Hood zajęty jest lepieniem piramidy z mąki. Przewracam oczami na to dziecinne zachowanie, po czym sama kucam wyciągając dosyć sporych rozmiarów michę.
- Poda...- nie dane jest mi skończyć, gdyż po chwili mąka znajduję miejsce na mojej twarzy. Prycham cicho chichocząc. To raczej typ złowrogiego śmiechu.- Wojna Hood!
I tak właśnie skończyliśmy ganiając się po całym mieszkaniu z garścią mąki w rękach. Ciemne włosy mulata nagle przybrały biały kolor. Hmm, ciekawe dlaczego? Uciekłam za kanapę wystawiając tylko głowę. Agent 007 nie może zawieść swoich. Jest cicho, za cicho. Powoli wstałam mając oczy szeroko otwarte. Postawiłam może jeden krok, gdy garść mąki została wysypana prosto na moją głowę. Zaczęłam kaszleć i śmiać się na przemian. Calum już chciał uciekać jednak złapałam go za bluzkę. Nie tak szybko mój drogi. Nie przewidziałam jednakże tego, iż ogromny Hood poślizgnął się na wysypanej mące i poleciał prosto na mnie. W rezultacie czego upadliśmy obijając naturalnie mój tyłek. Jęknęłam cicho czując, że dłużej nie wytrzymam z tym gigantem na sobie. Zaczęłam spychać mulata z siebie chichocząc przy tym cicho. Nagle Cal podniósł głowę spoglądając prosto w moje oczy. Jego przypominają gorzką czekoladę. Są śliczne, aczkolwiek i tak wolę te mojego chłopaka.
- Masz śliczne oczy Penny- wyszeptał zakładając kosmyk moich włosów za ucho. Potem tak bez słowa zszedł kierując kroki w stronę kuchni. Niby kobiety takie trudne do zrozumienia. Spokojnie dokończyliśmy rozpoczętą czynność. Udekorowaliśmy ciasto wszystkimi, możliwymi składnikami z lodówki, po czym wepchnęliśmy ją do nagrzanego piekarnika. Czekając, aż ciasto urośnie postanowiliśmy wybrać wspólnie jakiś film. Padło na komedio – horror . Postanowiłam zrobić nam herbaty. Usiadłam na blacie rozmyślając nad tym co w tej chwili robi Harry. A co jeżeli nie chodzi do pracy tylko do tej suki? Nie, nie zrobił by ci tego. Zalałam kubki wodą. W tym samym czasie pizza wreszcie skończyła swoje opiekanie. Zawołałam Calum'a, który pojawił się w ekspresowym tępię. Po rozdzieleniu sprawiedliwe kawałków razem zajęliśmy miejsca na kanapie. Niejednokrotnie, gdy w filmie padł jakiś śmieszny tekst wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Po kilku razach przyszedł sąsiad Cal'a i urządził niemałą awanturę. Gdy zakończyliśmy pierwszy film przyszła pora na drugi. Aczkolwiek poczułam ogromne zmęczenie.
Nieumyślnie położyłam głowę na ramieniu mulata. Powieki z każdą chwilą stawały się coraz ciężę, a ja nawet nie myślałam, iż takie coś może przynieść ze sobą konsekwencję. Calum powiedział pewne słowa, nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam.
- Naprawdę mi na tobie zależy, będę walczył.
O co Calum? O co masz zamiar walczyć?
CZYTASZ
Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction(Sequel Starry Road) - Mam w swoim życiu taką osobę, na widok której mimo wszystko zawsze się uśmiecham.