- Pojawił się dziś w szkole?
- Tak, Jannet widziała go w stołówce na małej przerwie powiedziała cicho Sam
Pragne go zobaczyć, chociaż przez chwile. Po tym wydarzeniu wyjechał i nie wrócił przez całe wakacje.
Ale teraz. Teraz jest nadzieja. Nie wiem czy dla niego było to zerwanie ale dla mnie nie. Wciąż go kocham. Mam nadzieję że on mnie również.
- Patrz! Kate! Idzie...
- Sam, cicho! - uciszylam ją, byłam zbyt zdenerowawna...Ostrożnie podeszłam do niego, stał przy swojej szafce odwrócony do mnie.
- Max? - spytałam ostrożnie. Cała szkola, doswolwnie byla skierowana w naszą stronę, zaciekawiona.
- Tak przykro mi z powodu twoich rodziców Max..
-Sam!!
Czy ją pojebało?! - pomyślałam
- w porządku, nic się nie stalo - w tym momencie cała szkoła łącznie ze mną zamarła...
Max, to jego głos. Tak dawno go nie slyszalam. Tak bardzo z nim teksnilam.
- Max? - spytalam kiedy znów mogłam oddychać.
- Slucham Kate? - powiedział z takim spokojem...nie wiedziałam że tak potrafi.
- Skoro wszystko jest w porządku, tak?
-Tak, wszystko jest dobrze
- To możemy porozmawiać na osobności Max?
- Oczywiście Kate, co tylko zechcesz. - co się stało z MOIM Maxem...?!Poszlismy do pracowni biologicznej. Weszłam, a za mną Max. Bez zastanowienia Max zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Max, ci ty wypr...
Zanim zdażylam dokonczyc Max zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem. To jest MÓJ Max! - pomyslalam ucieszona.
Po woli przemieszczalismy się do wielkiego stołu gdzie jeszcze dzisiaj pierwszoklasici pewnie kroili żaby. Ale teraz mnie to nie interesowało. Tak bardzo za nim teksnilam.
Dotykal mnie wszędzie, to w nim kochałam. Niespodziewalnosc.
Kiedy oderwał ode mnie usta, skrzywilam sie, to było za mało.
- Musimy porozmawiać, Kate.
- Zgadzam się. Po to tutaj przyszlśmy. - powiedziałam z lobuzerskim uśmiechem
- Kate nie czas na żarty, teksnilam za tobą bardzo. Ale nie mogłem się odezwac w żaden sposób.
- dlaczego? - zaczynam się bać...
- Kate musisz mnie teraz uważnie wysłuchać. I nikomu nie możesz o tym powiedzieć, rozumiesz? Powiem to tylko tobie bo ci bardzo uafam i kocham cie. Wierze że nie zawiedziesz mnie Kate.
- dobrze kochanie, obiecuje. - Chyba mi się robi słabo.
- Kiedy moi rodzice umarli, ja nie mogłem zydinfikowac ich ciał, więc nikt nie mógł tego zrobić. - Max nie miał nikogo oprócz rodzicow. Kiedy umarli myslalam że się zalamie, ale tak naprawę nie wiem do teraz co robił w Europie.
- Na pogrzebie zorientowałem się że to nie są moi rodzice Kate
- Max, nie mówisz chyba poważnie?
- Mowie całkiem serio, rozpoznałbym swoich rodziców.
- ale...może...byli zbyt..zniekształceni po wypadku..? - jego rodzice maieli wypadek samochodowy, w ich rodziców wjechał tir i z samochodu nie zostało nic gdy się spalił.
- Właśnie w tym rzecz. Ci ludzie byli zbyt...normalni...nie wyglądali jak po wypadku. Wyglądali jakby umarli śmiercią naturalną. Fakt, byli podobni do moich rodziców. Ale to nie byli oni.
- więc w takim razie co robiles całe wakacje?
- ponieważ moi rodzice mieli wypadek w Europie. Pojechalem tam aby to wszystko zbadać.
- Doewiedziales się czegoś? - musiałam usciac.. To wszystko do nie docierało...
- Moi rodzice żyją...
Kurwa
CZYTASZ
Danger Boy
Teen FictionK: nie mogę uwierzyć w to co zrobiłes... M: ty..nie rozumiesz..ja...ja zrobiłem to dla ciebie. K: Max! Krew jest wszędzie! M: Ja...Kate....ja..muszę ci to powiedzieć..to byli oni..oni, Kate K: Co?!