Julie
Nie chciałam tak potraktować Aidena, ale nie mogłam się powstrzymać. Z jednej strony chciałam go czym prędzej przytulić, ale ta druga strona zwyciężyła, chcąc sprawić mu...przykrość? ból?
To nie jestem prawdziwa "ja"...
Tak strasznie jestem idiotkom, że go potraktowałam jak...śmiecia. Najcudowniejszego chłopak, który był tu cały ten czas ze mną... wyrzuciłam z pokoju....
Kretynka....
Kazałam miłej pielęgniarce o imieniu Sally nikogo do mnie nie wpuszczać. Musiałam ochłonąć i...pomyśleć.
Dlaczego, tak łatwo się denerwuje i nie hamuję złości?! Nigdy taka nie byłam!
- Juliane, przyjaciółka przyszła do ciebie- weszła pielęgniarka do pokoju.
- Proszę, powiedz jej, że...śpię lub mam badanie i nie mogę rozmawiać. Cokolwiek tylko, żeby nie widziała mnie w takim stanie- błagałam szeptem.
Usłyszałam jak mówi, że śpię.
Dziękuję, Sally- pomyślałam- jestem ci to dłużna.
Za wcześniej się wychyliłam z tym.
Nagle do pokoju wpadła Allyson i Kate. Obie wściekłe. Obie zmęczone. Obie wyglądające jakby jednocześnie chciały mnie zabić, ale i poczuły ulgę na mój widok.
- Myślisz, że ci tak łatwo uwierzymy?!- uniosła się Ally.
- Cholera, Julie, coś z tobą dzieje!?
-Nie mam ochoty z nikim rozmawiać- powiedziałam oschle.
- Z nami będziesz!- powiedziały równocześnie.
- Proszę ws, dziewczyny...
- Dlaczego Aiden wybiegł od ciebie wściekły i siedzi tam- Kate wskazała na korytarz- i mało nie demoluje korytarza?
- Nie wiem...-odwróciłam wzrok.
- Kochana, wiesz dobrze, i nam powiesz!
- Dobra..-westchnęłam- trochę go...wkurzyłam.
- Ty? Czym niby?
- No...Wyrzuciłam go stąd- przymknęłam oczy, czekając na ich wybuch.
Nie myliłam się.
- Co?! Zwariowałaś!? Wyrzuciłaś Aidena z pokoju?! Dlaczego?!
- Po prostu...
- Pogięło cię, Juls- jęknęła Kate- co się z tobą dzieje...nie poznaje cię...
Znowu to samo! Zwariuję kompletnie jeśli jeszcze raz usłyszę słowa" zmieniłaś się" albo "nie poznaje cię".
- Do cholery! Nie praw mi tu kazań na temat jaka to nie jestem i się zmieniłam. Może majaczę, ale miałam wypadek i byłam jedną nogą w grobie, jakby nikt nie zauważył, więc dajcie mi wszyscy święty spokój.
- Wiesz? Z miłą chęcią, bo z taką Julie nie da się rozmawiać- powiedziała siostra Dena.
Allyson spojrzała na mnie z mieszanką irytacji i złości, ale również żalu? niedowierzania?.
Obie wyszły, dobitnie trzaskając drzwiami, a ja zostałam sama. I dałam upust emocjom.
Rozpłakałam się i odwróciłam w drogą stronę wyłączając się z tego wszystkiego.
Bardzo dobrze, kochanie! O to chodziło! - odezwał się głos w mojej głowie.
I jak się czujesz z uczuciem, że osoby, które kochasz, zostali przez ciebie skrzywdzeni? Fantastycznie, prawda?
To nie byłam ja. Ja tak nie myślałam.
Złapałam się za głowę, która bolała, jakby ktoś mi na niej rozłupał kokosa.
Kim jesteś? Wyłaz z mojej głowy...- rozmasowałam skronie.
Jestem nienormalna. Rozmawiam ze sobą. Julie, jesteś kompletną idiotką! A takie trafiają do białego ośrodka, więc się ogarnij, jeśli nie masz ochoty dzielić pokoju z gościem w psychiatryku, który zabił swoją żonę albo kobietą, która widzi niestworzone rzeczy.
CZYTASZ
Udręczona.
ParanormalJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...