Rozdział 20

277 31 4
                                    

Chyba się właśnie przesłyszałam.
Tu nie ma co tłumaczyć. Dla mnie jest wszystko wyjaśnione.

- Adrian zerwał z Justyną dzisiaj. Ale on miał plan, po którym dziewczyna miała z nim zerwać, jednak nie wypaliło i to on to zrobił - zatkało mnie, skąd on o tym wiedział - szantażował mnie.. Powiedział, że mam rozkochać w sobie Justynę, żeby z nim zerwała, bo on nie chciał już z nią być. Weronika on ma inną.. Ja naprawdę tego nie chciałem.

- No a zrobiłeś! Czy ty mówisz w ogóle prawdę? Adrian nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego - w tej chwili sama nie wierzyłam w to co właśnie powiedziałam

- Myśl jak chcesz, ale ja cię przed nim ostrzegam. On jest niebezpieczny, a widzę że teraz za ciebie się zabrał. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć - po tych słowach wstał, uśmiechnął się i poszedł

Poszłam do szatni, spakowałam się i wyszłam ze szkoły. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam od Piotrka. Z jednej strony mu wierzyłam, bo po co miałby kłamać i jak to opowiadał to ani razu się nie zająknął. Ale z drugiej nie jestem pewna, czy Adrian mógłby posunąć się do czegoś takiego. W domu byłam o godzinie 17:30. Weszłam do środka i poczułam zapach pierogów. Jak się okazało kobieta, która się mną opiekowała stała w fartuchu i lepiła je.

- Hej Weronika. Jak Ci minął dzień? - zapytała

- A nawet dobrze - oczywiście skłamałam

- Bierz talerz i nakładaj sobie pierogi, na pewno masz na nie ochotę

- Umieram z głodu - odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Boże jak ja dawno nie jadłam takich pysznych pierogów. Niebo w gębie - dziękuję, były pyszne - w tej samej chwili odkładałam talerz do zmywarki.

- Dobrze, że ci smakowały. Zrobić trochę na zapas, żeby jak będziesz miała na nie ochotę mogła sobie zjeść?

- Jeśli nie będzie z tym problemu to bardzo chętnie

Poszłam do swojego pokoju. Za dużo się dzisiaj wydarzyło. Co ja mam zrobić? Jeśli to jest prawda, to co ja mam zrobić z Adrianem? Teraz to ja się poważnie zaczynam go bać. Ale wiedziałam jedno - muszę powiedzieć o wszystkim Justynie. Kiedy szłam do łazienki usłyszałam na dole jakąś rozmowę, jednak stwierdziłam że do kobiety przyszła koleżanka

- Weronika! Zejdź tu na chwilę! Ktoś do ciebie przyszedł! - zaraz przecież to nie był głos Justyny. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Kogo na dole zastane - to ja was zostawię same. Musze i tak jeszcze wstąpić do sklepu - wzięła kurtkę i wyszła z domu

- Przyszłam porozmawiać - powiedzcie że to jest sen. Przede mną stała Monika.

- Nie mam ochoty, poza tym nie mamy o czym. I skąd ty kurwa masz mój adres?!

- Nie wyjdę stąd dopóki mnie nie wysłuchasz - powiedziała spokojnie nie zwracając uwagi na moje pytanie

- Masz dwie minuty i cię tu nie ma jasne? - co ona ode mnie chciała?

- Ja chciałabym cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie...

- Żartujesz sobie prawda? Myślisz, że ja ci uwierzę?! Haha każdy wie, że jesteś najgorszą dwulicową osobą w szkole. Jak to jakiś twój kolejny plan to szukaj sobie ofiary gdzie indziej. A teraz spierdalaj bo nie mam czasu - pokazałam na drzwi

- Wera to naprawdę nie jest żaden plan. Chciałabym się zmienić. Pomożesz mi?

- Twoje dwie minuty dawno minęły. Żegnam.

I jak wam się podoba?:)
Czy intencje Moniki są prawdziwe?

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz