Anastazja POV.
Nacisnęłam na klamkę po czym jak najciszej jak tylko potrafię chciałam przemieścić się z danego miejsca do swojego pokoju. Usłyszałam śmiechy. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech mimowolnie się spowolnił. Wiedziałam, że każdy szelest działa na moją niekorzyść. Tak na prawdę może każdy by powiedział "Co ta dziewczyna ma w głowie, że się od niego nie uwolni?" Ale tak na prawdę nie miałabym gdzie iść. To miejsce ma swoje dobre strony, ale też i te złe. To tu przeżyłam cały koszmar związany z bratem, ale kiedy tutaj jestem mam wrażenie, że rodzice są ze mną. Tak. To bardzo dziwne. Ale czuję ich obecność, a to sprawia, że jestem spokojniejsza. Ucieknę. Ucieknę kiedy będę miała te cholerne 18 lat. "Anastazjo jeszcze te 7 miesięcy, wytrzymasz". Czy dam radę? Czas pokaże. Z każdym kolejnym stawianym krokiem moje serce biło coraz bardziej i miałam wrażenie, że chcę wyskoczyć z mojej piersi. Było ciemno. Przez moją nieuwagę uderzyłam biodrem o szafkę sycząc z bólu.
- No, No kogo my tutaj mamy... - Usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się połykając niemal bezgłośnie ślinę. Chłopak był już nieźle wypity i muszę przyznać, że się go bałam. Cholernie się go bałam. Zaraz koło niego stanął brunet. Dobrze go znałam. Był to Tom. Najlepszy kumpel Ashera. Jego włosy zawsze były w nieładzie, a na sobie zawsze miał założone dresy. Tak na prawdę może wyglądał na "złego" ale w rzeczywistości był całkiem miły. Nie rozmawialiśmy nigdy ale zawsze kiedy w jego towarzystwie Asher chciał podnieść na mnie dłoń Tom od razu odciągał go od tego. Muszę przyznać, że cieszyłam się, że jest tutaj. Z kuchni wyłoniła się twarz kolejnego mężczyzny. Tego nie znałam. Wyglądał na typowego "niegrzecznego chłopaka". Na rękach miał tatuaże. Nic do nich nie miałam ale te u niego przyprawiały mnie o coraz większe dreszcze. Na jego gołą głowę padało światło. Zauważyłam też bliznę koło jego oka. Musiałam przyznać, że byłam ciekawa skąd ją ma ale za żadne diabły świata nie zamierzałam o to pytać. Wolałabym ugryźć się milion razy w język niż zadać owe pytanie. - Anastazja... - Podrapał się po karku. W jego lewej ręce zauważyłam papierosa. Tak na prawdę widziałam go pierwszy raz z fajką w rękach. Zaciągnął się po czym podszedł do mnie wypuszczając cały dym prosto w moją twarz. Momentalnie zaczęłam kaszleć. Nienawidziłam dymu z papierosów i on dobrze o tym wiedział. Kiedy tylko krztusiłam się kaszlem on wziął moją dłoń i zgasił na niej papierosa. Zasyczałam z bólu. Dlaczego on mnie tak traktuję? Czuję się jak nic nie warta szmata. Jak przedmiot który nic nie czuje. Czasami jak popielniczka. Czasami jak kucharka czy sprzątaczka. A czasem po prostu jak worek treningowy. Robiłam wszystko by tylko nie pozwolić łzą spłynąć po policzkach. Wiedziałam, że to może pogorszyć sprawę i jeszcze bardziej go sprowokować.
- Co ona ci zrobiła? - Wtrącił się Tom. Uniosłam swoją głowę patrząc na niego. - Musisz odpuścić stary. - Odsunął go ode mnie, a ja stałam cały czas nie ruszając się. Jedynie co to zauważyłam jak nieznany mi mężczyzna śmieje się.
- Co mi zrobiła? To jest zwykła kurwa i zapłaci mi za wszystko. Będzie cierpiała. - Uderzył z całej siły w ścianę, a po moich policzkach spłynęły łzy. Pomarańczowa farba zaczęła się kruszyć. - A teraz spierdalaj albo uwierz, że będziesz wąchał kwiatki od spodu. - Tom ani drgnął. Wiedziałam do czego jest zdolny chłopak.
- Tom... - Spojrzałam na niego. Tak na prawdę nie chciałam aby poszedł ale nie chciałam aby ktoś cierpiał przeze mnie. - Dam sobie radę. - Zaczęłam nerwowo bawić się swoimi dłońmi.
- Anastazja trzymaj się, nie daj się. - Skinął głową i wyszedł. Wiem, że w moich słowach wyglądało to jak gdybym tego chciała ale tak na prawdę teraz wiedziałam, że moja ostatnia szansa ratunku znikła.
- Ile za nią dasz? - Mój brat zwrócił się do owego mężczyzny. Czy ja się nie przesłyszałam? On chciał mnie sprzedać. Jak przedmiot. Jak nic nie znaczący przedmiot. Mężczyzna napisał coś na kartce po czym mu ją podał. Na twarzy brata zawitał uśmiech. Czyli to koniec? Zostaję sprzedana?
- Dlaczego ty mnie tak bardzo nienawidzisz? - Powiedziałam przez płacz. - Kurwa dlaczego!? - Wykrzyczałam mu w twarz ale ani drgnął. Nie byłam już jego własnością więc nie mógł mnie dotknąć. Umięśniony mężczyzna zbliżał się do mnie natomiast ja oddalałam się. - Nie dotkniesz mnie, kurwa. Nie dotykaj mnie! - Krztusiłam się swoim płaczem. Sprzeciwiałam się ale widziałam, że nic to nie da. - Zostaw mnie proszę... - Szarpałam się. - Nigdzie z tobą nie idę.
- Posłuchaj mnie mała zdziro, zapłaciłem za ciebie niezłą sumkę i albo się dostosujesz i grzecznie pójdziesz ze mną albo będę musiał użyć siły. - Pociągnął mnie za rękę. Był silniejszy ale ja ani drgnęłam. Mężczyzna wymierzył mi mocny cios w policzek przez co upadłam. Moja głowa uderzyła o szafkę, a przed moimi oczami wszystko nagle było niewyraźne. Po chwili pochłonął mnie mrok.
Otworzyłam delikatnie swoje oczy. Zatrzepotałam rzęsami rozglądając się dookoła. Moje nadgarstki były związane sznurami tak samo jak kostki. Szarpałam się ale na marne. Było ciemno. Nie widziałam nic. Słyszałam jedynie swój nierównomierny oddech oraz bicie serca. Czy tutaj zakończę swoje życie?Justin POV.
Obudziłem się kolejnego dnia. Moja noga bolała mnie już mniej. Ból do wytrzymania. Wstałem ze szpitalnego łóżka i po prostu zacząłem przebierać się w czyste ciuchy, które musiała wczoraj przynieść Hailey kiedy zastała mnie śpiącego. Kiedy doprowadziłem się do należytego porządku wyszedłem na korytarz.
- Pan Bieber gdzie się wybiera? - Zapytała zszokowana pielęgniarka. Kurwa jak teraz to nagle mnie zauważyła ale wczorajszych wrzasków nikt nie usłyszał. Odwróciłem się do niej z ironicznym uśmiechem.
- Wychodzę. - Prychnąłem i zacząłem kierować się ku wyjścia. Po mimo faktu, że kulałem to jakoś specjalnie nie zwracałem na to uwagi.
- Nie może Pan. Musi Pan podpisać dokument, że wypisuje się Pan na własne rządnie. - Biegła za mną jak strzała.
- Nic nie muszę. - Wzruszyłem ramionami. - Nic, rozumie Pani? - Zaśmiałem się i wyszedłem. Po prostu wyszedłem nie zwracając większej uwagi na jej słowa. Bo tak na prawdę nie mogła mi nic nakazać czy zakazać. Nie jestem dzieckiem. Jestem Pełnoletnią osobą. Kierowałem się do wyjścia, a kobieta podążała za mną. - Odpierdol się, kurwa. - Mruknąłem pod nosem i musiała to usłyszeć bo przestała "biec". Kiedy tylko znalazłem się na dole zadzwoniłem po taxówkę. Rzekomo miałem poczekać tylko 10 min ale to i tak dużo. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Numer Prywatny. Odebrałem.
- Witaj Bieber. - Usłyszałem znajomy głos po drugiej stronie. - Mam niezłą sztukę dla ciebie. Niewinna dziewica. Jeżeli jesteś zainteresowany wiesz gdzie mnie szukać. - Rzucił krótkie hasło po czym się rozłączył. Czy powinienem znów wchodzić z nim w układy? Ku mojemu zdziwieniu przed moimi oczami pojawiła się taxówka. Wsiadłem do niej i od razu powiedziałem adres na, który miał kierować się rudawy mężczyzna. Chciałem tej dziewczyny, pragnąłem jej. Miała być moją zabawką. Miała mnie odstresować. Potrzebowałem poczuć się Panem.I oto jest nowy rozdział. :3 Mam nadzieję, że się wam się podoba bo ja jakoś specjalnie na niego nie narzekam. Chcę powiedzieć, że nie jest on sprawdzany i przepraszam z tego miejsca za wszystkie ewentualne błędy :/ Jeżeli wam się spodobał zostawcie gwiazdkę oraz opinię w komentarzu bo to bardzo motywuję skarby :*