Dwadzieścia dwa

1.4K 101 28
                                    

Jest czwartek, więc zaczynam lekcje religią. Niepewnie wchodzę do sali, gdzie już roi się od ludzi.
Mój wczorajszy świetny humor, za przeproszeniem, poszedł się jebać.
Nie spałam całą noc, analizując wczorajsze zachowanie Nathana.

Szliśmy pogrążeni w milczeniu, żadne z nas nie miało odwagi się odezwać.

-Nathan? -zagadnęłam go, przerywając ciszę.

-Co jest? -zapytał od niechcenia.

-Jest bardzo ładna i myślę, że do siebie pasujecie. -posłałam mu blady uśmiech.

-Co? -stanął gwałtownie.

-Myślę, że pasujesz do Sophie. To świetna dziewczyna. Zabawna, ładna i rozgadana. -powiedziałam niepewnie.

-Żartujesz sobie, prawda? -warknął i popatrzył na mnie z politowaniem. -Żartujesz? -powtórzył.

-Nie, uważam po prostu, że bylibyście dobraną parą. -tłumaczę mu.

-Nie pomyślałaś o tym, że rozmawiałem z nią z grzeczności? -pokręcił zirytowany głową.

-Nie. -przyznałam.

-Zresztą, chciałbym pasować do innej dziewczyny. Jest ładna, może mało mówi, ale jest mądra. -mówił niejasno.

Patrzyłam na niego zdziwiona, a on tylko patrzył przed siebie.

-Szczęściara. -fuknęłam, jakbym faktycznie była zazdrosna.

Nie byłam.

-Jesteś zazdrosna? -parsknął z kpiną.

-A jeśli tak, to powiesz mi, kim jest ta dziewczyna? -zapytałam niepewnie.

Nic nie odpowiedział, tylko tajemniczo się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. I muszę przyznać, że od tamtej pory wciąż czuję jego ciepłą dłoń na swojej.

Siadam do ławki, na swoje stałe miejsce w trzecim rzędzie.
Mam jeszcze jakieś trzy minuty, zanim przyjdzie pani Coren, więc kładę ręce na ławkę, a na nich opieram głowę. Jestem okropnie zmęczona i w dodatku niemiłosiernie głodna.

Słyszę odsuwanie krzesła obok mnie, więc podnoszę głowę.

-Wow, wyglądasz okropnie. -kwituje Austin.

-Wow, chyba dawno nie dostałeś w twarz. -mówię chamsko i powracam do poprzedniej czynności.

-Moja Toffi mnie nie bije. -mówi dumnie.

-Woli cię pieprzyć, tak, wiem. -urywam temat.

-Jest w tym lepsza, niż ty. -komentuje złośliwie, za co obrywa kopniaka w kolano.

Słyszę gdzieś z tyłu przeciągnięte, wymownie przeciągnięte "u".
Jestem na niego wściekła. On bardzo dobrze wie, że z nim nigdy w życiu nie spałam, nawet w jednym pokoju.

Podnoszę wściekły wzrok na Austina, a ten tylko wzrusza ramionami.

-Mówiłam ci, żebyś mu się nie pchała do łóżka! -woła gdzieś z końca sali Dorothy.

Nie spuszczam wzroku z Austina, jedynie mrużę na niego oczy.
Austin jest przestraszony moją reakcją. Widzę strach w jego oczach, ale ten usilnie próbuje go ukryć.

-Ciekawe, swoja drogą, ilu już ich było. -plotkuje Ivy, siedząca dwie ławki za mną.

-Słyszałam, że przeleciała animatora w Deal. -dokłada Lydia Milles.

-Mi brat mówił, że chciała się z nim bzykać, jak postawi jej drinka. -dopowiada Luna Hayley.

Dalej wlepiam swój intensywny wzrok w przerażonego już Austina.

Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz