Rozdział 45 - Kuzuar

306 37 9
                                    

* Per. Dagur *

Wylądowałem na brązowej ziemi. Eris stanęła koło mnie i wciągnęła głęboko powietrze w swoje płuca.Po czym westchnęła. Pozbierałem się z ziemi i wstałem. Rozejrzałem się wokoło.Niebo było czarne. Wokoło nas w ogóle było wszystko czarne. To co się tylko świeciło to w oddali jakieś miasteczko.

- Nie trać czasu na podziwianie ciemności, tylko choć! - powiedziała niewzruszona Eris.

Posłałem jej krzywy wyraz twarzy.

- Gdzie my w ogóle idziemy?  - przerwałem niezręczną ciszę, w której szliśmy przez ciemny las.

Nic nie odpowiedziała.

Stwierdziłem, że się obraziła czy coś. Wyszedłem na przód i prowadziłem. Eris szła za mną i nagle się o coś potknęła tej ciemności, przy okazji lecąc na mnie całym ciężarem ciała. Jednak w porę ją złapałem. Popatrzyłem w jej czerwone, szkliste oczy. Dziewczyna zmarszczyła brwi i się wyprostowała, otrzepując z kurzu swoją bluzkę. Eris bez słowa ułamała kawałek gałęzi. Wzięła ją do ręki, po czym z końcówki drewna wydobył się duży płomień światła. Patrzyłem się jak olśniony. Zrobiła pochodnię! Ale się nadal nie odzywała. Szliśmy. Usłyszałem za sobą cichy syk.

- Szybko! - krzyknęła Eris, chwytając mnie za rękę, pognała w kierunku światła.

- Co jest ?!- zakrzyczałem zdezorientowany, biegnąc trzymałem ręką hełm, by mi nie spadł z głowy.

Coś za nami szeleściło niemiłosiernie. Dziewczyna rzuciła pochodnie za siebie.

- Dlaczego ją wyrzuciłaś?!?! Znowu będziemy się potykać! Nic nie widać! - zacząłem krzyczeć.

- Zamknij się idioto!  - zakrzyczała rozwścieczona. 

Co ona sobie wyobrażała?! Cięgnie mnie nie wiadomo po co, dlaczego? 

- Zostaw mnie! - zakrzyczałem, wyrywając się z jej uścisku.

- NIE JESTEM MASKOTKĄ! - obraziłem się.

- NIE ROZUMIESZ!? - zaczęła krzyczeć, gdy w końcu stanęliśmy.

- NIE! MOŻE MI WYJAŚNISZ?! - zakrzyczałem gniewnie.

Eris miała już coś zakrzyczeć, gdy nagle wokół nas zgromadziła się biała mgła.

-BIEGNIJ! NIE MA CZASU! - wrzasnęła.

Postawię na swoim! i się nie ruszę. Nie będzie mi rozkazywać.

-Choć! - powiedziała, ale byłem niewzruszony.

- Co CI SIĘ DZIEJE!? - zakrzyczała, prawie przez łzy. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem.

- TY mi się dziejesz! Nie będziesz mną pomiatać! Mam biegnąć czy mam stać?! - wybuchłem. Mgła coraz bardziej nas otaczała, ale nie robiło to na mnie wrażenia.

- Rusz SIĘ!! - zakrzyczała rozpaczliwie.Zobaczyłem, że po jej policzku spłynęła jedna, jedyna łza, a następnie uderzyła mnie w policzek.

- Odwal się ! - zakrzyczałem. Lecz dopiero za chwilę zdałem sobie sprawę co do niej powiedziałem. Zniszczyłem naszą relację..nasze uczucia... Ale to ona pierwsza zaczęła.. Co jej się działo?

Eris zasłoniła ręką usta i zaczęła kiwać przecząco głową bez słowa. Wkupiła wzrok zza moje ramie. Widząc jej wzrok odwróciłem się i za mną zobaczyłem mgłę, która formowała się w jakiegoś stwora na czterech łapach. Był potężny. Miał czerwone duże oczy i szczękę z dużymi ostrymi szpicami - kłów. Miał ogromne pazury. Zaczął ryczeć, a jego ślina poleciała na moją oszołomioną buzię. Jego język był długi i bardzo lepki.

- O kurde... - teraz sobie zdałem sprawę, przed czym chciała mnie uratować Eris. Odwróciłem się, za mną nie było nikogo. Zacząłem się cofać. Bestia zaryczała na mnie z takim hukiem, że mój hełm spadł mi z głowy. Do wioski było już blisko. Zacząłem biec z górki, przez ciemny las. Bestia sformowała się w białą mgłę i wśród drzew ścigała mnie bez ustanku. Biegłem na oślep, kierując się tylko jasnym światłem budowli. Nagle coś strzeliło mi w nogę. Poczułem nieprzenikniony ból w okolicach golenia. Upadłem i zacząłem się turlać na dół. Przyturlałem się do pochodni, która stała na brukowanym chodniku. Bestia leciała wprost na mnie, rozdziawiła szczęki i pazury. Nie miałem siły wstać, ból był bardzo silny. Czy właśnie tak miałem zakończyć moje życie? Zamknąłem oczy. Bestia była ode mnie kilka metrów. Nagle coś huknęło tuż przede mną. Otworzyłem oczy i zauważyłem, że bestia próbuję przedostać się przez jakąś niebieską barierę, przez którą nie mogła przejść do wioski. Przyswoiłem sobie informacje, że jestem uratowany! Miasto miało jakąś ochronną barierę przeciwko nocnym zmorom.  Bestia zaczęła ryczeć w moją stronę po czym odeszła w leśne ciemności. Otarłem pot z czoła. Wstałem i kulejąc poszedłem do najbliższego domu. Było to małe miasteczko, zaledwie było tu 5 domów. Nie wiem czy mogę nazwać to miastem, czy może raczej małą wioseczką. Wszedłem do jakiejś karczmy. W środku nie było dużo osób. Przy stolikach siedzieli jacyś 2 panowie grając w karty. Gdy wszedłem wszystkie oczy spoczęły na mnie.  

-A gdzie się podziała Eris?! - zacząłem zadawać sobie w głowie to pytanie. Po tym jak ją obraziłem nigdy mi tego raczej nie wybaczy. Usiadłem na wolnym krześle koło stołu. Podszedł do mnie kelner. A raczej mogłem go nazwać inaczej, bo zataczał się na boki.

- Podać coś drogi panie ? - zaczął bełkotać pod nosem. Waliło od niego wódką.

- Jedno kremowe - powiedziałem, nie wiedząc czy mają tu coś takiego jak w moim świecie.

- Tak sir! - powiedział przeciągle.Miał czkawkę. Zasalutował mi i udając żołnierza przemieścił się do magazynku. Po drodze wpadł w krzesło. Westchnąłem.


___________________________________________________________________________________

Krótki rozdzialik :P  U góry zdjęcie Kuzuar'a .Mam nadzieję, że się wam miło czytało. + iż jestem fanką HP, chcę złożyć kondolencję z powodu zmarłego aktora -  Alan'a Rickman'a ,który grał Snape'a. Podnieśmy różdżki w górę na jego cześć .!!!! /*   Kocham Cię :C!


Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz